Scenariusz narodowej zdrady? (aktl.)

Scenariusz narodowej zdrady? (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
SLD chciał sprzedać cały sektor petrochemiczny Łukoilowi. Pertraktacje prowadził Jan Kulczyk, wspierany przez Kancelarię Prezydencką - miał zeznać przed komisją lobbysta Marek Dochnal.
Zeznający ponownie na zamkniętym posiedzeniu przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen lobbysta Marek Dochnal mówił o londyńskim spotkaniu Jana Kulczyka z przedstawicielami rosyjskiego Łukoila. Podczas tego spotkania miała być mowa o sprzedaży całego polskiego przemysłu naftowego Rosjanom. W tym planie wspierać Kulczyka miała Kancelaria Prezydenta - relacjonował jego zeznania Roman Giertych (LPR).

Dochnal opisał szczegółowo spotkanie Jana Kulczyka z szefem Łukoila Wagitem Alekpierowem w Londynie w  październiku 2002 r., gdzie ustalono szczegóły sprzedaży całego polskiego sektora naftowego na rzecz Łukoila. "Opisał też wsparcie, jakie dla tego projektu dała Kancelaria Prezydenta i elementy nacisku Kancelarii Prezydenta w odniesieniu do tego projektu" - powiedział Giertych.

"Świadek wskazał na konkretne nazwiska osób działających w imieniu kancelarii, bądź osób z samej Kancelarii Prezydenta. Wskazał też na ośrodki po stronie rosyjskiej, które były w to zaangażowane" - powiedział Antoni Macierewicz (RKN). Dochnal miał też mówić, że od 2001 r., gdy władze przejęło SLD, było oczywiste, iż głównym beneficjentem będzie Łukoil. Poseł nie chciał jednak ujawnić nazwisk, o których mówił Dochnal. Opisał tylko, że chodzi o jedną osobę, która już była przesłuchiwana przez komisję, padło też jedno nazwisko osoby działającej w imieniu Kancelarii Prezydenta ze sfery prawnej i jeszcze jednej ze  środowiska prawniczego, która do tej pory nie była wymieniana. "Wszystko, co posiada komisja, potwierdza, że SLD na początku rozstrzygnęło - sektor petrochemiczny ma być oddany Łukoilowi" -  dodał poseł.

Według nieoficjalnych informacji, uzyskanych od posłów komisji, nazwiska, które miał wymienił Dochnal to b. szef gabinetu prezydenta Marek Ungier, amerykański adwokat z firmy Dewey Ballantines Lejb Fogelman i Jarosław Grzesiak z tej firmy prawniczej.

Dochnal zeznał, że Jan Kulczyk przy rozmowach z Rosjanami "z jednej strony pokazał mu marchewkę" -wynagrodzenie pomiędzy 30 a 100 mln zł za udział w projekcie sprzedaży polskiego sektora naftowego Łukoilowi, "z drugiej strony grożono mu konsekwencjami, gdyby na ten projekt nie poszedł". Stąd pojawia się kwota od 30 do 100 mln prowizji dla Dochnala od Kulczyka w jednej z notatek Agencji Wywiadu po wiedeńskim spotkaniu Jana Kulczyka i Władimira Ałganowa z lipca 2003 r. za pomoc przy sprzedaży - mówił Giertych.

O tym, jak kancelaria wpływała na sprzedaż sektora naftowego Rosjanom, Dochnal ma mówić podczas kolejnego spotkania z komisją - za tydzień lub dwa. Jak zaznaczył Giertych, Dochnal "o pewnych sprawach nie chciał mówić ze względu na zastrzeżenie łódzkiej prokuratury", która prowadzi śledztwo w jego sprawie. Z kolei wiceprzewodniczący Wassermann mówił, że Dochnal, który chętnie rozmawiał z komisją, wycofuje się z zeznań przy pytaniach dotyczących roli kancelarii. "Im bliżej Pałacu Prezydenckiego, tym więcej strachu u niego widać" - powiedział.

Według wiceprzewodniczącego Andrzeja Aumillera zeznania Dochnala przypominały wyreżyserowany spektakl. "Jest tylko kwestia tego, kto w co gra. Czy my jesteśmy widzami, czy też jesteśmy wciągnięci w tę grę i czy przed nami jest aktor" - powiedział Aumiller. Według niego komisji trudno jest zweryfikować wszystkie uzyskane informacje. "Dochnal rzuca pewne enigmatyczne sprawy, rzuca nazwiska, ale to wymaga potwierdzenia, do czego najbardziej odpowiednia jest prokuratura, a nie sama komisja" - dodał. "Na mój nos - nie we wszystko bym wierzył" - zaznaczył.

Zdaniem Giertycha, zeznania Dochnala są bardzo interesujące, ze względu na otrzymane w piątek z prokuratury nowe dokumenty, które te zeznania uwiarygodniają. Jak powiedział Wassermann, chodzi o faksy i listy elektroniczne lobbysty. Dochnal twierdzi, że część dokumentacji dotyczącej relacji Kulczyka i jego firm z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim, która jeszcze bardziej uwiarygodniłaby jego zeznania, zaginęła podczas przeszukania - powiedział Giertych.

Kulczyk miał też dwa tygodnie temu poprzez adwokatów - swego pełnomocnika Jana Widackiego i pełnomocnika Dochnala - Ryszarda Kucińskiego - proponować Dochnalowi pomoc, w zamian za rezygnację ze składania zeznań w jego sprawie. "Gdyby miał złożyć zeznania dotyczące pana Kulczyka, to w zawoalowany sposób groził pogorszeniem się sytuacji pana Dochnala" - powiedział Giertych.

Widacki określił te rewelacje jako "absolutne kłamstwo". Przyznał, że w ostatnim czasie spotkał się dwa razy z Kucińskim, przy okazji sprawy w Katowicach, w której obydwaj są pełnomocnikami. "Nie jest prawdą, ze cokolwiek proponowałem" - dodał. Nie potrafił określić, czy te spotkania odbyły się przed, czy po zeznaniach D. przed komisją na początku marca 2005 r. Podkreślił, że na temat Dochnala, a tym bardziej jego zeznań przed komisją, nie rozmawiał.

Natomiast Ryszard Kuciński odmówił komentarza, oświadczając, że w sprawie tej nie może nic powiedzieć. Inny adwokat Marka Dochnala - Piotr Kruszyński - potwierdził, że Widacki spotkał się z Kucińskim. Zaznaczył jednak, że sprawę zna tylko z relacji Kucińskiego i  Dochnala. Do tego spotkania miało - według niego - dojść doszło jakieś dwa-trzy tygodnie temu. "Z tego, co słyszałem, to rozmowa była na temat pana Kulczyka i ewentualnie rozważenia możliwości przedstawienia w  innym świetle kontaktów Kulczyka z Dochnalem" - dodał Kruszyński. Zaznaczył również, iż jego klient "wyraźnie powiedział, że  jakiekolwiek próby - jeśli były - nie odniosły rezultatów".

Na następnym posiedzeniu komisja ma głosować nad jego propozycją, by wysłać do prokuratury fragment stenogramu z przesłuchania Dochnala, w którym mówi o spotkaniu Kucińskiego z Widackim. "Chcemy, by prokuratura sama oceniła, czy w tym przypadku nie doszło do popełnienia przestępstwa" - dodał.

Po zeznaniach lobbysty komisja zdecydowała, że skieruje do prokuratury opinię, w której będzie rekomendowała złagodzenie kary, o którą wystąpi prokurator. Zdaniem komisji zeznania Dochnala znacznie posunęły śledztwo prowadzone przez posłów i dlatego zdecydowali o pozytywnej opinii dla niego. W piątek wiceprzewodniczący komisji Zbigniew Wassermann (PiS) uprzedzał jednak, prokuratura może nie uwzględnić tego wniosku.

Zastępca prokuratora generalnego Kazimierz Olejnik po tym oświadczeniu powiedział, że komisja nie jest uprawniona do składania takich propozycji. W jego ocenie, to "niedopuszczalna ingerencja polityczna" komisji w prace prokuratury. Według Olejnika, prokuratura nie weźmie pod uwagę opinii komisji. "Prokuratura weźmie pod uwagę tylko to, co wydarzyło się w prokuraturze, a nie przed komisją" - dodał.

Taka propozycję posłowie z komisji złożyli Dochnalowi jeszcze przed jego pierwszym przesłuchaniem na początku marca br. To miało spowodować, że zdecydował się on mówić.

Kilka dni po marcowych zeznaniach D. dziennikarze dotarli do stenogramów z przesłuchania. D. mówił m.in. o kontrakcie na dostawy kazachskiej ropy do Polski, który jego zdaniem spowodował jego aresztowanie. "Taki projekt, który chciałem zrealizować, zmieniał w Polsce wszystko, nie tylko w zakresie dostaw ropy" - zeznał przed komisją. Według niego, to Kancelaria Prezydenta "nie życzyła sobie, aby ten projekt był realizowany".

Po tamtym przesłuchaniu wielu polityków, zwłaszcza lewicy, podważało wiarygodność zeznań D., wskazując, że broniąc swojej "skóry", mówi to, czego oczekuje od niego część członków komisji śledczej.

D. przebywa w areszcie od września 2004 roku. Już po  przesłuchaniu D. przez komisję, prokuratura wystąpiła z wnioskiem o przedłużenie aresztu D. na kolejne trzy miesiące, a sąd przychylił się do wniosku.

Dochnal na początku swoich zeznań miał złożyć oświadczenie, w  którym skarżył się, że politycy podważają jego wcześniejsze zeznania.

Drugi świadek - asystent Dochnala Krzysztof Popenda (również aresztowany) - odmówił składania zeznań przed komisją - jak powiedział wiceprzewodniczący komisji Roman Giertych - z obawy o swoje życie.

Markowi Dochnalowi oraz jego asystentowi Krzysztofowi Popendzie prokuratura zarzuca wręczenie posłowi Andrzejowi Pęczakowi (SLD) korzyści majątkowej i osobistej w w wysokości co najmniej 295 tys. Łapówką miało być - według prokuratury - prawo użytkowania przez posła samochodu marki Mercedes oraz telefonu komórkowego. Lobbyście zarzuca się także pranie brudnych pieniędzy.

Doniesienie na prokuratora

Zanim doszło do przesłuchania, komisja postanowiła wezwać szefa klubu parlamentarnego SLD Krzysztofa Janika. Powołując się na tajemnicę śledztwa nie uzasadniono szczegółów tego wniosku. Stwierdzono jedynie, że nazwisko Janika pojawia się w  śledztwie w sprawie tzw. mafii paliwowej, prowadzonym przez krakowską prokuraturę.

Komisja wystąpiła też do prokuratury z zawiadomieniem o  podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prokuratora krajowego Karola Napierskiego. Jak uzasadnił wniosek Roman Giertych (LPR), Napierski - wedlug zeznań przed sejmową komisją sledczą ds. PKN Orlen prokuratora okręgowego w Warszawie Zbigniewa Kapusty - miał spowodować wypuszczenie z aresztu Edwarda M. podejrzewanego o zlecenie zabójstwa gen. Marka Papały.

Antoni Macierewicz (RKN) przedstawił wniosek w sprawie wezwania marszałka Sejmu Włodzimierza Cimoszewicza. Poseł powiedział, że w  czasie, gdy Cimoszewicz był premierem, "nastąpił główny skok dostaw ropy naftowej przez J&S do Petrochemii w Płocku": udział J&S w dostawach ropy miał wtedy wzrosnać z 27 proc. do 68 - 70 proc. Zdaniem posła, nie mogło to ujść uwadze premiera. Wniosek Macierewicza ma być głosowany na następnym posiedzeniu komisji.

em, pap

Czytaj też: Układ Prezia