Donald Tusk kandyduje na prezydenta (aktl.)

Donald Tusk kandyduje na prezydenta (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk będzie kandydował na prezydenta. Swą decyzję ogłosił podczas poniedziałkowej konwencji partii.
"Odważnie i z rozwagą" - ta  dewiza miasta Gdańska ma być mottem dla Tuska i całej Platformy w  batalii o władzę.

"Mamy znakomitego kandydata na prezydenta i wierzymy, że wygra" -  oświadczyła wiceszefowa PO Zyta Gilowska.

W Konwencji zorganizowanej w auli Politechniki Warszawskiej wzięło udział się ponad trzy tysiące działaczy PO i ich rodzin. Tuskowi towarzyszyła żona Małgorzata oraz dzieci: Michał i Kasia.

Szef PO już na wstępie przypomniał, że pochodzi z Kaszub, z  Pomorza, gdzie otwarcie, prosto w oczy mówi się o rzeczach najważniejszych. I oświadczył: "Będę ubiegał się o urząd prezydenta". Zebrani zareagowali na to długą owacją.

"Chcemy odważnego przełomu, a to wymaga stanowczego twardego i  odpowiedzialnego przywództwa. Wygramy dla Polski stanowcze, twarde i odpowiedzialne przywództwo. Obiecuję wam" - oświadczył Tusk, zwracając się do działaczy PO.

Polacy w Europie mogą być liderami - podkreślił. Polska to  udowodni - dodał Tusk - jeśli będzie miała przywództwo, które "uwolni nasze życie publiczne, naszą gospodarkę, od agentów i  ludzi nieprzyzwoitych, od tych wszystkich, którzy Polsce chcą szkodzić, szkodzą od lat, którzy przedkładają interes osobisty nad interes publiczny".

Pierwszy podstawowy, wymieniony przez Tuska powód dla którego zdecydował się kandydować, to przekonanie, że prawdziwej wspólnoty narodu nie można budować na "fałszywych kompromisach", lecz na  prawdzie, wartościach i korzeniach.

Podwód drugi to wiara, że w Polakach tkwi wielka energia, tłumiona obecnie przez "nieudolną władzę" - dodał. Tę energię i  siłę "samodzielnych i wolnych ludzi" Platforma chce wyzwolić -  zaznaczył.

Tusk mówił, że zdecydował się kandydować także dlatego, że  Platforma od wielu miesięcy "toczy bój o dobry ustrój dla Polski". To nawiązanie do wniosku o zmiany w konstytucji, który zainicjowała Platforma, a pod którym podpisało się ponad 750 tys. obywateli.

Polacy - podkreślił szef PO - marzą o władzy, która "wie, że  prawa są dla obywateli, a obowiązki dla niej samej". Jak dodał, zdecydował się kandydować także dlatego, że "ma serdecznie dosyć rządów, które przez długie lata są udręką i upokorzeniem milionów Polaków". Po to - podkreślił - Platforma chce rządzić, aby  "uwolnić Polaków od ciągłego poczucia wstydu za własną władzę".

Gilowska, która wystąpiła po Tusku, podkreśliła, że jest on nie tylko "wykształcony, elegancki i dystyngowany", ale  pracował też jako robotnik, zna życie i jest realistą. Dodała, że  Tusk i Jan Rokita są dla niej jak bracia. "Niech nasi wrogowie nie  liczą na to, że zaczniemy się spierać. Nic z tego" - oświadczyła.

Według Gilowskiej, Polska zasługuje na władzę przyzwoitą, której nie będzie się wstydzić. "Ci przebierańcy i kombinatorzy i  szarlatani, którzy nami rządzą muszą odejść. Dość tego, precz!" -  wezwała.

Zapowiedziała też, że poprzez ujednolicenie, uproszczenie i  obniżenie podatków, Platforma chce "zmniejszyć haracze, jakie ludzie płacą na państwo".

Według Gilowskiej, gospodarczy program Platformy polega na tym, że chce ona "wszystkiego mniej: mniej biurokracji, mniej władzy dla władzy, mniej zabierać, mniej dawać, mniej obiecywać, mniej marnotrawić i wreszcie mniej uchwalać".

O nieuchronnie zbliżającej się przemianie Polski i "twarzy", jaką powinna ona mieć, mówił natomiast szef klubu PO Jan Rokita. "Platforma Obywatelska chce, by ta przemiana miała twarz Donalda Tuska" - oświadczył.

"Dla mnie to twarz przywódcy i jednocześnie - o co bardzo trudno -  twarz dobrego człowieka. Twarz mojego najlepszego przyjaciela" -  podkreślił Rokita.

Wymienił też inne pojawiające się postaci, które chciałyby zostać "ikonami" przemian. Pojawia się - mówił - "wybitny chirurg, który w mgnieniu oka poznaje, co dzieje się na sali operacyjnej jego szpitala, ale widać, jak wielką trudność ma ze zrozumieniem tego, co się dzieje w Polsce".

Jest też - kontynuował Rokita - "wybitny i popularny dziennikarz". "Cóż gdy nastał dziś czas czynów, a nie słów i  niczego w Polsce nie zmieni jeszcze jeden choćby najbardziej genialnie urządzony talk-show" - dodał szef klubu PO.

Przywołał też postać "szlachetnego szeryfa, który obiecuje przywrócić porządek". "To bardzo ważne przywrócić porządek w  Polsce. Ale mamy wrażenie, że ten odważny szeryf z Dzikiego Zachodu, jest dziś niekompletną +ikoną+ tej zmiany. Bo w niej nie  chodzi tylko o przywrócenie porządku, ale także o impuls rozwoju, o wolną przedsiębiorczość, o gospodarkę" - powiedział Rokita.

Nie podał żadnych nazwisk, ale zebrani nie mieli wątpliwości, że  chodzi o Zbigniewa Religę, Tomasza Lisa i Lecha Kaczyńskiego. Kaczyński już ogłosił, że będzie się ubiegać o prezydenturę, a  Religa ma dopiero zamiar to zrobić. Lis nie zadeklarował, że chce startować, ale umieszczany jest w sondażach prezydenckich.

Przy silnym przywództwie - prezydenturze Donalda Tuska -  oświadczył z kolei europoseł PO Jacek Saryusz-Wolski - Polska ma  szanse "być szczupakiem w europejskim stawie", ma szanse dać innym przykład i odrobić stracony czas.

Na Konwencji powiewały flagi i transparenty, na których można było przeczytać m.in.: "Tusk dla Polski" czy "Z dwóch kaczorów wybieram Donalda". Po zakończeniu Konwencji zebrani chóralnie odśpiewali Tuskowi "Sto lat".

ss, pap