Wyrok ws. Jukosu na półmetku

Wyrok ws. Jukosu na półmetku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Siódmy dzień odczytywany był w moskiewskim Sądzie Miejskim wyrok w procesie byłych szefów koncernu naftowego Jukos, Michaiła Chodorkowskiego i Płatona Lebiediewa.
Adwokaci oskarżonych oceniają, że przedstawiono połowę wyroku.

Odczytywanie rozpoczęło się w ubiegły poniedziałek, a dzień później sąd ogłosił, że wina oskarżonych została udowodniona. Prokurator żąda dla byłych szefów koncernu Jukos 10 lat więzienia. Oskarżono ich m.in. o niepłacenie podatków, przywłaszczenie powierzonego mienia, fałszowanie dokumentów, działanie na szkodę spółki i wejście w zmowę przestępczą.

Porządku w okolicach sądu pilnuje kilkuset milicjantów. Wzdłuż ulicy Kałanczewskiej, przy której znajduje się gmach sądu, ustawiono metalowe barierki; aby dostać się pod budynek należy przejść kontrole dokumentów, zawartości toreb i pokonać bramkę wykrywającą metal.

W bezpośrednim sąsiedztwie sądu mogły przejeżdżać tylko pojazdy transportu publicznego i samochody uprzywilejowane. Kłopoty z  dotarciem do gmachu mieli nawet niektórzy adwokaci, część z nich z  ledwością zdążyła na proces.

Kanadyjski obrońca Chodorkowskiego, Robert Amsterdam, miał trudności z przedostaniem się przez milicyjny kordon. Funkcjonariusze zażądali od niego nie tylko paszportu, lecz także potwierdzenia, że jest adwokatem Chodorkowskiego i może wejść do  sądu. Amsterdam musiał czekać kilka minut na potwierdzenie, że  może brać udział w procesie.

Bezpośrednio przed wejściem do sądu również we wtorek stały pojazdy używane do prac przy remoncie nawierzchni. "Wszyscy widzimy, że żadnych prac tu się nie wykonuje" - zwróciła dziennikarzom uwagę jedna z obrończyń, Jelena Lipcer. Wyraziła przekonanie, że pojazdy ustawiono po to, by uniemożliwić zwolennikom Chodorkowskiego organizowanie pikiet przy drzwiach sądu.

Kilkudziesięciu stronników Chodorkowskiego manifestowało około 200 metrów od gmachu sądu. Sam Chodorkowski przez swoich adwokatów podziękował za wyrazy poparcia.