Francuzi powiedzą "nie" eurokonstytucji?

Francuzi powiedzą "nie" eurokonstytucji?

Dodano:   /  Zmieniono: 
W niedzielę Francuzi pójdą do urn, by przyjąć albo odrzucić unijną konstytucję. W głosowaniu chodzi w najlepszym razie o wizję wspólnej Europy, a w najgorszym o wotum nieufności dla rządu, nie zaś o to, co wprowadza konstytucja UE.
Nie może być inaczej, skoro jeszcze w kwietniu trzy czwarte ankietowanych Francuzów mówiło, że czuje się niedoinformowanych na  temat traktatu. W ciągu dwóch tygodni poprzedzających głosowanie rząd rozesłał do wszystkich gospodarstw domowych egzemplarze konstytucji, ale sceptycy podsumowali akcję słowami: "Zrozumieliśmy, że jest to całkowicie niezrozumiałe".

Referendum będzie wiążące. W rękach francuskich wyborców jest decyzja, co dalej z konstytucją UE. Żaden z komentatorów nie  dopuszcza myśli, że traktat wejdzie w życie, jeśli odrzuci go  Francja, która od początku jest motorem europejskiej integracji.

"Ciągły kryzys gospodarczy, rosnący odsetek bezrobotnych, niepopularne elity rządzące, głowa państwa zużyta po dziesięciu latach sprawowania władzy" - taki obraz Francji w przeddzień referendum rysował lewicowy dziennik "Liberation".

O "ryzyku, że referendum stanie się odpowiedzią na pytanie, którego nikt nie zadał" czyli pytaniem o wotum zaufania dla rządu, pisał przed miesiącem opiniotwórczy dziennik "Le Monde".

Do głosowania dochodzi w najgorszym dla rządu możliwym momencie -  w rankingach popularności prezydent Jacques Chirac i premier Jean- Pierre Raffarin biją rekordy niskich notowań. Bezrobocie, o czym nieustannie przypominają media, przekroczyło 10 proc., a nastroje społeczne są złe.

Kampania referendalna zbiegła się we Francji z zapowiedziami przyjęcia Turcji do UE, czemu większość społeczeństwa jest przeciwna. Na nic zdały się zapewnienia Chiraca, że to perspektywa bardzo daleka, a ratyfikacja konstytucji jeszcze ją oddala. Wielu Francuzów uważa, że traktat otwiera drogę do tureckiej akcesji.

Niespodziewanie na głównego bohatera kampanii - jak pisał dziennik "Liberation" - wyrósł polski hydraulik. Ta niemal mityczna postać stała się ucieleśnieniem wszelkich obaw Francuzów przed "dumpingiem socjalnym" ze strony nowych państw członkowskich UE i zalewem taniej siły roboczej. Media prześcigają się w  opisywaniu przypadków zatrudniania Polaków czy Czechów na  francuskich budowach. Takim samym straszakiem stały się osławione "delokalizacje", czyli przypadki przenoszenia produkcji z Francji do nowych krajów UE.

Z takich obaw doskonale zdają sobie sprawę przeciwnicy konstytucji, i świetnie je wykorzystują. Tworzą oni barwną koalicję partii skrajnych i umiarkowanych - od komunistów, alterglobalistów i nacjonalistów, po niektórych liderów rządzącej centroprawicy i opozycyjnych socjalistów, którzy wbrew oficjalnemu stanowisku swoich partii nie poparli konstytucji. Ich niekoronowanym przywódcą stał się dysydent Partii Socjalistycznej, były premier Laurent Fabius.

Sondaże wskazują, że tandem Chirac-Raffarin nie zdołał przebić argumentów Fabiusa i wspierającego go Henri Emmanuelliego. 54 proc. Francuzów chce głosować przeciwko konstytucji. Na swoje usprawiedliwienie centroprawica mówi, że "emocjonalne" argumenty zwolenników +nie+ musi zbijać "w sposób racjonalny", co z góry stawia ją na przegranej pozycji.

"Musimy przestać mówić w kółko o pokoju w Europie, na młodych to  nie działa - irytował się Jean-Claude Gaudin z rządzącej Unii na  rzecz ruchu Ludowego (UMP). - Przecież nie chodzi o to, żeby Eskimosom sprzedawać lodówki".

W dyskusji przeciwnicy konstytucji głosili, że zakłada ona "skrajnie liberalny" model gospodarczo-społeczny, który zniweczy dorobek socjalny Francji. Odnosząc się do zapisów o swobodach religijnych, twierdzili, że to zamach na francuskie tradycje świeckości państwa. Zwolennicy "tak" powtarzali, że konstytucja, z  nowym podziałem głosów, pozwoli Francji odzyskać swoje miejsce w  Europie, zaś sama UE będzie działać sprawniej.

Specyfiką francuskiego "nie" wobec konstytucji jest to, że - wyjąwszy skrajną prawicę - nie wiąże się ono ze sprzeciwem wobec idei integracji. "Zadbajmy, by nasz sprzeciw był proeuropejski i  bardzo lewicowy" - apelował były premier Fabius. Zwolennikom "tak" tym trudnej znaleźć kontrargumenty. Wśród przeciwników konstytucji jest większość francuskich rolników, którzy najwięcej w całej UE korzystają na Wspólnej Polityce Rolnej.

Premier Raffarin konsekwentnie deklaruje, że jest optymistą i  liczy na głosy tych, którzy pójdą do urn, ale jeszcze nie wiedzą, jak będą głosować. To około 20 proc. wyborców. Twierdzi, że w  razie zwycięstwa "nie", Francuzi nie będą mieli drugiej szansy, a  o renegocjacji traktatu nie ma mowy. Prezydent Chirac po raz ostatni podejmie próbę przekonania Francuzów do głosowania "tak" w  orędziu telewizyjnym w czwartek wieczorem.

ss, pap