Holendrzy zagłosowali na "nie" (aktl.)

Holendrzy zagłosowali na "nie" (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Holendrzy zdecydowaną większością głosów odrzucili w środowym referendum konstytucję UE. Według końcowych, choć jeszcze nieoficjalnych danych, przeciwko niej głosowało 61,6 proc., za - 38,4 proc.
Wyniki te nie uwzględniają tylko pewnej liczby głosów oddanych za pośrednictwem poczty i dlatego są bardzo zbliżone do ostatecznych.

Frekwencja wyborcza była wysoka - 62,8 proc., znacznie wyższa niż  podczas ubiegłorocznych wyborów do Parlamentu Europejskiego, w  których wzięło udział 39 procent uprawnionych do głosowania Holendrów.

Wkrótce po opublikowaniu wstępnych rezultatów w środę wieczorem premier Holandii Jan Peter Balkenende oświadczył , że jest bardzo rozczarowany zwycięstwem "nie" w referendum konstytucyjnym, ale będzie respektować jego wynik. Podkreślił, że proces ratyfikacji konstytucji UE powinien być kontynuowany w pozostałych krajach. Dotychczas konstytucję ratyfikowało 9 krajów Unii. Holandia jest drugim po Francji krajem, który ją odrzucił.

Większość Holendrów nie chce jednak, by wynik referendum został potraktowany jako swoiste wotum nieufności dla rządu, który zachęcał do głosowania "tak". W sondażu przeprowadzonym tuż po referendum przez instytut Interview-NSS około 58 proc. Holendrów uznało, że zdecydowane głosowanie w środowym referendum przeciwko konstytucji unijnej nie powinno spowodować konsekwencji dla rządu, 26 proc. było przeciwnego zdania. Opinie takie były wyrażane przez członków sprawującego władzę gabinetu.

W kwestii ewentualnego powtórzenia referendum za rok, Holendrzy są podzieleni niemal równo: 44 proc. uważa, że to dobry pomysł, 46 proc. jest przeciwnych takiemu rozwiązaniu.

Głosowanie musi trwać

Reagując na negatywny wynik referendum w Holandii w sprawie konstytucji europejskiej wielu polityków europejskich podkreślało konieczność przeanalizowania na nowo sytuacji i udzielenia nowych odpowiedzi na rodzące się pytania o przyszłość. Przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso oświadczył w Brukseli, że holenderskie "nie" zwiastuje ciężkie czasy dla Europy, ale trudności te będzie można przezwyciężyć. Czołowi unijni politycy - w tym Barroso - zaapelował też ponownie do państw członkowskich UE, by wstrzymały się z "jednostronnymi" decyzjami przed szczytem UE wyznaczonym na 16-17 czerwca. W podobnym tonie na temat dalszych losów procesu ratyfikacji wypowiedział się obecny przewodniczący Unii Europejskiej, premier Luksemburga Jean-Claude Juncker, który oświadczył w środę wieczorem w Brukseli, że proces ratyfikowania konstytucji europejskiej przez kolejne kraje członkowskie UE powinien nadal trwać, pomimo jej odrzucenia w referendach we Francji i Holandii. Jednocześnie wyraził "zaniepokojenie", jeśli chodzi o wyniki referendum w jego własnym kraju, zapowiedzianym na 10 lipca. Również kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder opowiedział się za kontynuowaniem procesu ratyfikowania konstytucji przez następne kraje członkowskie UE. "Każdy kraj członkowski Unii Europejskiej ma prawo i obowiązek oddać swój własny głos" w sprawie konstytucji UE - podkreślił.

Opinia trzech cytowanych polityków stanowi odpowiedź na  pojawiające się w różnych krajach głosy, by przerwać proces ratyfikacji, jako zbędny wobec sprzeciwu wyrażonego przez Francuzów i Holendrów. Do apelu o kontynuowanie ratyfikacji dołączyli też przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso i  przewodniczący Parlamentu Europejskiego Josep Borrell, którzy towarzyszyli Junckerowi na konferencji prasowej w Brukseli. Trzej przewodniczący głównych gremiów UE podkreślili, że  kontynuowanie procesu ratyfikacji w pozostałych 14 krajach UE, to wymóg demokracji. Powołali się na deklarację dołączoną do konstytucji, która przewidziała, że w sytuacji ratyfikowania traktatu przez 4/5 krajów UE (czyli 20) i odrzucenia go przez jeden lub więcej powołany zostanie specjalny szczyt europejski, który zdecyduje co dalej. Ich zdaniem oznacza to obowiązek przeprowadzenie referendum przez wszystkie kraje UE.

Juncker zapowiedział, że na najbliższym szczycie europejskim, przywódcy państw UE dokonają analizy sytuacji. "Myślę, ze to  obowiązek demokracji, by inne społeczeństwa UE mogły się wypowiedzieć na temat konstytucji".

Budżetowy sprawdzian dla unii

Zdaniem Junckera pierwszym dowodem funkcjonowania Europy będzie znalezienie kompromisu w sprawie planów budżetowych UE na lata 2007-13 na szczycie europejskim 16 i 17 czerwca. W tym celu premier Luksemburga od poniedziałku spotyka się z wszystkimi przywódcami państw UE, w czwartek także z premierem Markiem Belką.

"Łatwo mówić, że Europa kosztuje za drogo. Dwa tygodnie wojny kosztowałyby więcej niż dziesięć budżetów europejskich" -  powiedział obecny przewodniczący Rady Europejskiej, który pełni swą funkcję do końca półrocza.

Unijne trzęsienie ziemi

Wyrażone w środę w referendum przez większość Holendrów "nie" wobec konstytucji europejskiej budzi poważne zaniepokojenie co do  przyszłych planów europejskich - oświadczył w środę wieczorem w  specjalnym komunikacie prezydent Francji Jacques Chirac.

"Po referendum francuskim z 29 maja, te nowe, negatywne wyniki w  sprawie konstrukcji europejskiej, uzyskane w kolejnym kraju -  założycielu Unii, świadczą o wielkich oczekiwaniach, pytaniach i  obawach związanych z rozwojem projektu europejskiego" - stwierdza się w komunikacie, opublikowanym przez Pałac Elizejski.

Odrzucenie przez Holendrów i Francuzów konstytucji UE drogą referendum stawia wszystkich wobec głębokich pytań co do  przyszłości Unii - oświadczył z kolei w specjalnym komunikacie minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Jack Straw. "Werdykt, jaki zapadł w tych referendach (w Holandii i Francji) stawia nas wszystkich wobec głębokich pytań co do przyszłego kierunku w jakim pójdzie Europa" - oświadczył, podkreślając, iż wyniki referendów należy uszanować. W komunikacie Strawa nie podano, czy Wielka Brytania nadal planuje przeprowadzenie własnego referendum.

Co z tą Europą?

Pierwsze reakcje mediów wskazują również na wielką wagę, jaką przywiązuje się w Europie do zakwestionowania dalszej drogi rozwoju naszego kontynentu wg schematu zarysowanego przez twórców konstytucji.

Negatywny wynik referendum konstytucyjnego w Holandii, w dwa dni po odrzuceniu traktatu konstytucyjnego przez Francuzów, jest "politycznym trzęsieniem ziemi" - oceniła w środę wieczorem niemiecka telewizja publiczna ZDF.

"Wszystkich skutków tej decyzji nie sposób dziś przewidzieć" -  powiedział brukselski komentator stacji. Jego zdaniem wyniki referendów pokazują wyraźnie, że obywatele krajów Unii nie chcą "iść dalej drogą wyznaczoną przez elity".

Konieczna jest poważna dyskusja o tym, jaki jest cel Unii i  "gdzie są jej granice". Zdaniem korespondenta ZDF, Unia może zostać na jakiś czas sparaliżowana. Spotkanie na szczycie UE 16 i  17 czerwca będzie prawdziwą "naradą kryzysową".

ss, ks, pap