Czysty strach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jeśli nie lubisz horrorów, nie masz po co wybierać się do kina. Jeśli jednak lubisz kulić się ze strachu w kinowym fotelu, "Boogeyman" jest filmem dokładnie dla ciebie!
Za horrorem wyreżyserowanym przez Stephena T. Kaya stoi Sam Raimi. Producent "Boogeymana" to jeden z tych ludzi, dzięki którym o Hollywood ciągle mówi się jako o "fabryce snów". Zaczynał jak każdy wybitny reżyser (m.in. Steven Spielberg, czy Peter Jackson) kręcąc jako nastolatek amatorskie filmy kamerą wideo. Do dorosłego kina wszedł obrazem "Martwe zło" z 1981 roku i błyskawicznie zdobył sobie miano reżysera kultowego. Kolejne części tej serii, w których umiejętnie mieszał stylistykę horroru z komedią, ugruntowały jego pozycję. Później Raimi sprawdził się jako reżyser w innych stylistykach (m.in. w westernie "Szybcy i martwi", czy kryminałem "Prosty plan", a światowy rozgłos przyniosły mu dwie części "Spider-Mana".

Teraz Raimi może sobie pozwolić na wszystko. I od razu powrócił do ulubionej stylistyki, horroru - tym razem z mentorskiej pozycji producenta. Jednak "Boogeyman" nosi ślady ręki mistrza. Podobnie jak w "Martwym złu" fabuła jest banalna i sztampowa (tam opuszczona leśniczówka w lesie, tu nawiedzony dom na uboczu), ale sposób, w jaki w tych filmach straszy się ludzi, robi wrażenie. Każdy kadr dopracowany do perfekcji, efekt grozy niezwykle skutecznie osiągnięty za pomocą najprostszych środków. W filmie nie ma nic nowego, każdy trick jest doskonale z innych horrorów, a mimo to "Boogeyman" to film bez dłużyzn, ciągle utrzymujący w napięciu. A czego więcej oczekiwać od horrorów?

Agaton Koziński

"Boogeyman", reż. Stephen T. Kay, Niemcy/Nowa Zelandia/USA, 2005