Belka: nie byłem agentem (aktl.)

Belka: nie byłem agentem (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Premier Marek Belka oświadczył w Sejmie, że nie był tajnym współpracownikiem służb specjalnych PRL, które - jak poinformował - interesowały się nim, gdy był pracownikiem naukowym.
Jak oświadczył, jego teczka jest przedmiotem gry politycznej.

Belka poinformował, że w latach 80. i wcześniej, gdy pracował naukowo, służby specjalne PRL naciskały na niego, "posługując się zarówno groźbą, jak i apelując do uczuć patriotycznych, ostrzegając również o możliwości wystąpienia prób werbunku ze  strony służb amerykańskich".

Premier podkreślił, że miał świadomość, iż istnieje "cienka granica" między lojalnością wobec PRL, jedynego - jak powiedział -  państwa, które było jego ojczyzną, a współpracą ze służbami. "Granicy tej nie przekroczyłem. Zarówno w znaczeniu obowiązującego dziś prawa, jak i ważniejszym dla mnie, sensie moralnym" -  oświadczył Belka.

W środę premier zwrócił się do szefa IPN Leona Kieresa o  odtajnienie swojej teczki. Kieres powiedział w czwartek dziennikarzom, że nie podejmie decyzji w sprawie ujawnienia teczki premiera przed ustaleniem, czy jest to zgodne z obecnym stanem prawnym.

W czwartek z podobnym apelem zwrócił się do Kieresa wiceszef komisji śledczej ds. PKN Orlen Roman Giertych (LPR). Polityk LPR uważa, że premier okłamał komisję śledczą, mówiąc, że nie podpisał dokumentu o współpracy ze służbami PRL.

Także marszałek Włodzimierz Cimoszewicz (SLD) uważa, że  ujawnienie teczki premiera ucięłoby spekulacje wokół jej zawartości. Cimoszewicz podkreśla jednak, że w tej kwestii "nie chce udzielać publicznych rad" prezesowi IPN.

"Profesor Leon Kieres jest w bardzo kłopotliwej sytuacji" - uważa Cimoszewicz. Dodał, że rozmawiał niedawno z szefem IPN. Według marszałka, prof. Kieres "ma wrażenie, że niezależnie od tego cokolwiek by zrobił, w dowolnej sprawie, to jest źle, mimo najlepszych intencji".

Prezydent Aleksander Kwaśniewski podkreślił w czwartek w Radiu Zet, że sprawa lustracji Belki jest umorzona i - jego zdaniem -  nie ma podstaw do kierowania jej do sądu lustracyjnego.

"Marek Belka w sensie obowiązującego prawa w Polsce jest absolutnie człowiekiem niewinnym, którego w żaden sposób nie można uznawać ani za współpracownika SB, ani tym bardziej za osobę, która skłamała w swoim oświadczeniu lustracyjnym" - dodał prezydent.

"Haniebnym spektaklem, który rozgrywa się w Sejmie wokół tzw. teczki premiera Marka Belki" oburzony jest szef Partii Demokratycznej-demokraci.pl Władysław Frasyniuk.

Jak napisał w oświadczeniu, w sprawie rzekomej współpracy Belki ze służbami specjalnymi "mamy do czynienia z  kontynuacją esbeckich metod atakowania ludzi dokonaną przez posłów".

Sprawa rzekomej współpracy Belki ze służbami PRL powróciła po  tym, gdy jego "teczka" trafiła do sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen. Wiceszef komisji Roman Giertych (LPR) uważa, że premier okłamał komisję mówiąc, że nie podpisał dokumentu o współpracy ze  służbami specjalnymi PRL.

Chodzi o tzw. instrukcję wyjazdową, którą Belka podpisał przed wyjazdem na stypendium do USA w 1984 r. Premier nie ukrywa, że  taką instrukcję podpisał, ale podkreśla, że nie współpracował z  PRL-owskimi służbami.

em, pap

Czytaj też w najnowszym numerze Wprost: Skaner: Marek Belka - agent Belch?