Niesolidni zapłacą podwójnie

Niesolidni zapłacą podwójnie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Narodowy Fundusz Zdrowia wypowiedział wojnę pracodawcom, którzy nie odprowadzili składek na ubezpieczenie zdrowotne pracowników. Zapłacą oni za ich koszty leczenia oraz grzywnę.
Będzie to możliwe dzięki temu, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych w dużym stopniu potrafi już wykryć, czy za  danego ubezpieczonego faktycznie uiszczana jest składka na ubezpieczenie zdrowotne. Składkę za pracujących, w większej części wyodrębnioną z podatku od osób fizycznych, a w mniejszej z poborów, opłaca pracodawca. Fundusz ma prawo obciążenia go kosztami leczenia ubezpieczonego, jeśli nie odprowadził składki. Ponadto niesolidnemu pracodawcy grozi grzywna. Za bezrobotnych składkę opłaca budżet państwa.

Prezez Funduszu Jerzy Miller powiedział, że Fundusz wprowadzi tę procedurę najpierw w jednym regionie, ale nie zdradził, w którym. "Gdybyśmy ujawnili to województwo, to od jutra dostawalibyśmy zaległe składki od płatników tylko z tego województwa, a tak dostaniemy z szesnastu" - wyjaśnił.

Miller wypowiedział się też w innych sprawach dotyczących ubezpieczeń zdrowotnych. Powtórzył, że nie jest entuzjastą proponowanej przez ministra zdrowia listy refundowanych leków specjalistycznego stosowania, które mogliby wypisywać lekarze specjaliści według ściśle określonych wskazań. Jego zdaniem, jednym z mankamentów tego rozwiązania jest m.in. to, że spowoduje ono większą liczbę wizyt u specjalisty tylko z powodu recepty.

Miller uważa, że w przypadku NFZ, który ma bardzo ograniczone środki, najlepszym sposobem na zapewnienie kosztownych leków pacjentom jest stworzenie programów lekowych, które obejmują najbardziej potrzebujących.

Odnosząc się do opracowywanego obecnie algorytmu podziału pieniędzy między wojewódzkie oddziały NFZ, prezes powtórzył, że  zmiany nie mogą być gwałtowne. "To temat wrażliwy. Dlatego uważam, że zmiany musza być rozłożone w czasie. Nikomu nie zależy na  niepokojach w ochronie zdrowia" - powiedział.

Prezes NFZ podkreślił, że jest zwolennikiem zasady "pieniądz idzie za pacjentem". Jego zdaniem świadczeniodawca, który przyjmie pacjenta spoza obszaru działania swego oddziału wojewódzkiego, powinien na pieniądze czekać najdłużej 3 miesiące. "Nie może zabraknąć pieniędzy dla najlepszej jakości. Weryfikatorem ma być pacjent" - zaznaczył.

Algorytmu podziału na przyszły rok na razie nie ma, ale Mazowsze i Śląsk już się obawiają zmniejszenia dynamiki wzrostu środków. Z  danych przedstawionych przez NFZ, uwzględniających parametry demograficzne oraz migrację pacjentów między województwami, wynika, że te dwa województwa otrzymują relatywnie więcej pieniędzy niż pozostałe. Ustawa o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych stanowi, że dany oddział nie  może mieć w danym roku mniejszego planowanego budżetu niż  planowany na rok poprzedni.

em, pap