Posłowie o teczce Belki (aktl.)

Posłowie o teczce Belki (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Poseł komisji śledczej ds. Orlenu Antoni Macierewicz (RKN) mówi, że w materiałach IPN na temat premiera Marka Belki jest jego zobowiązanie, iż będzie realizował zadania postawione przez Służbę Bezpieczeństwa.
"Nie ma dalej idącego dowodu na zgodę na współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa - powiedział Macierewicz. - Tymczasem przed komisją ds. PKN Orlen pan Marek Belka powiedział, że takiego zobowiązania nie podpisywał".

"Tam jest wprost napisane, że +wyrażam zgodę na realizację zadań postawionych przez Służbę Bezpieczeństwa+" - powiedział poseł RKN. "Po drugie jest wiele opinii, stanowisk i relacji" - dodał.

Jak powiedział, "w sprawie związanej bezpośrednio ze współpracą z  SB, jest dostarczenie materiałów dotyczących jednego z profesorów Enterprise Institute. Czyli jest realizacja jednego z postawionych przez SB zadań".

***************************** Wiceprzewodniczący sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen Roman Giertych (LPR) uważa, że premier Marek Belka powinien w środę podać się do dymisji, ponieważ - jak utrzymuje lider LPR - skłamał w zeznaniach przed komisją.

"Nie oceniam procesu lustracyjnego, ale na moje pytanie, czy  podpisał dokument o współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa pan premier odpowiedział +nie+. Jeśli podpisał +zobowiązuję się do  realizacji zadań na rzecz służby bezpieczeństwa+ i wymienił je - trzy określone zadania, które zresztą później zrealizował, to  oznacza, że podpisał dokument o współpracy. To znalazło się w  instrukcji wyjazdowej" - powiedział we wtorek dziennikarzom w  Sejmie Giertych.

Giertych poznał zawartość teczki Belki, gdy prezes IPN Leon Kieres przekazał ją komisji śledczej ds. PKN Orlen. Według niego, w teczce są dwa podpisy Belki - jeden pod instrukcją, drugi - pod  dokumentem stwierdzającym, że zachowa w tajemnicy rozmowę z SB. SB w dokumentach zarejestrowała Belkę jako kontakt operacyjny o  kryptonimie Belch - mówi poseł.

*****************************

- Podpisanie instrukcji wyjazdowej przez Marka Belkę, "to jest świadoma współpraca z  wywiadem PRL, stanowiącym integralną część SB, do wykonania określonego zadania" - uważa członek sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen i były szef UOP Konstanty Miodowicz (PO). Jego zdaniem, Belka "realizował konkretne zadanie w ramach konkretnego wyjazdu zagranicznego na rzecz Służby Bezpieczeństwa".

Poseł PO podkreślił, że premier "minął się z prawdą, kiedy informował komisję śledczą ds. PKN Orlen, że nie podpisał żadnego dokumentu na rzecz SB", co poseł uznał za "bulwersujące wydarzenie, ponieważ komisji powiedziano nieprawdę". Miodowicz dodał jednak, że jego "oburzenie tonuje decyzja Rzecznika Interesu Publicznego, który po przeanalizowaniu teczki premiera doszedł do wniosku, że nie zawiera ona dowodów lustracyjnych w rozumieniu wykładni Sądu Najwyższego".

Jego zdaniem, w teczce Belki są materiały, które mogłyby zostać potraktowane jako dowód lustracyjny - relacje oficera, który spotykał się z premierem. "Marek Belka stanowił fragment komunistycznego establishmentu PRL. Już Lenin swego czasu powiedział, że każdy członek partii w określonych sytuacjach powinien czuć się czekistą". Także "Belka bez instrukcji wyjazdowej, bez nadzwyczajnych zadań, usatysfakcjonowałby SB takimi informacjami, jakich od niego by chciano" - dodał.

****************************

Andrzej Celiński (SdPl), członek sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen uważa, że w teczce Marka Belki, przekazanej komisji, nie ma istotnych informacji. "Wszystko to, co tam jest, to są banalne, znane każdemu człowiekowi informacje. (...) Oficerowie oczekiwali, że on będzie świadomie prowadził rozmowy, nie ujawniając swojej roli. Potem stwierdzają, że nie robi tego i skreślają go" - powiedział.

"Z całej tej teczki wynika, że po podpisaniu tej instrukcji wyjazdowej, czyli faktu zapoznania się z nią, są bardzo gęste zapisy oficerów, jak Belka się miga, nie chcąc z nimi współpracować. (...) On robi to, co wielu Polaków w tej sytuacji robiło. Niby współpracuje, ale np. przekazuje jakąś tam powszechnie dostępną broszurę, wydaną w zwykłym departamencie Uniwersytetu Chicagowskiego, gdzie miał staż, jako materiał dostarczony przez siebie rezydentom polskiego wywiadu, natomiast nie podejmuje żadnych tych wątków, na których zależy tym oficerom. (...) Oni to piszą do swoich zwierzchników i cała sprawa kończy się tym, że oni skreślają go z ewidencji ludzi, którzy mogliby z nimi współpracować, bo on właśnie odmawia wyraźnej współpracy. (...) Cała analiza tej teczki wykazuje, że on jest w takiej presji paszportowej, natomiast miga się jak może i na szczęście dla siebie z pozytywnym skutkiem" - twierdzi Celiński.

Poseł podkreślił jednak, że w jego środowisku było nie do pomyślenia, żeby cokolwiek podpisać służbie bezpieczeństwa po to, żeby uzyskać paszport. "Ale to było środowisko bardzo wąskie w ówczesnej Polsce. Niestety, żyliśmy w takim kraju, w jakim żyliśmy" - dodał.

"Rzeczą brudnej gry jest - przy znajomości tej teczki - wyciągać takie wnioski i udawać przed opinią publiczną, że wie się coś więcej" - ocenia Celiński wcześniejsze wypowiedzi na ten temat posłów Romana Giertycha (LPR) i Antoniego Macierewicza (RKN). Jego zdaniem, skandaliczne jest, by polityk wybrany w powszechnych wyborach, kwestionował ustalenia instytucji powołanej do oceny tych materiałów - Rzecznika Interesu Publicznego. "W żadnym cywilizowanym kraju nie jest to dopuszczalne. Może byłoby w Iraku Saddama Hussajna, w takich miejscach. Jeśli to się dzieje w Polsce, to włos się jeży na głowie" - dodał.

**********************************

Tymczasem premier Marek Belka w wydanym we wtorek oświadczeniu ponownie zapewnił, że nie był współpracownikiem żadnej z PRL-owskich służb, co - jak zaznaczył - potwierdził Rzecznik Interesu Publicznego. Premier dołączył do oświadczenia list RIP z 14 kwietnia, w którym Włodzimierz Olszewski napisał, że "wobec braku podstaw" odstąpił od złożenia do sądu lustracyjnego wniosku o wszczęcie postępowania lustracyjnego wobec Belki. Premier dodał, że w tym duchu odpowiadał na pytania posłów komisji śledczej i wyraził ubolewanie, że tę sprawę wznawia się dziś "z lekceważeniem i pogardą dla prawa". Jednocześnie Belka wyraził zadowolenie z decyzji prezesa IPN o ujawnieniu materiałów, jakie PRL-owskie służby specjalne gromadziły na jego temat.

ss, em, pap

Czytaj też: Marek Belka - agent Belch? (Skaner)