Podzieleni

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sprawa ujawnienia listy prywatnych darczyńców fundacji "Porozumienie bez barier" Jolanty Kwaśniewskiej podzieliła polityków goszczących w niedzielnej audycji Radia Zet.
Politycy odnieśli się też do wyroku Lecha Kaczyńskiego.

Nad sobotnim przesłuchaniem Jolanty Kwaśniewskiej przez sejmową komisję śledczą ds. PKN Orlen ciążyła sprawa listy prywatnych darczyńców fundacji prezydentowej Porozumienie bez Barier. Według pełnomocniczki żony prezydenta, przekazanie komisji tej listy byłoby niezgodne z prawem. Przeciwnego zdania byli opozycyjni posłowie komisji oraz jej eksperci.

Zdaniem członka komisji Romana Giertycha (LPR), odmowa przekazania listy przez Kwaśniewską, jest sprzeczna z zasadą jawności państwa demokratycznego. "Nie wyobrażam sobie, żeby w  jakimkolwiek kraju żona prezydenta mogła prowadzić fundację, która nie jest transparentna" - dodał.

W ocenie Ludwika Dorna (PiS), Jolanta Kwaśniewska "założyła bardzo mocną blokadę na próby dociekania prawdy".

Do namówienia prezydentowej do ujawnienia listy i "respektowania zasady pełnej jawności" namawiał Dariusza Szymczychę z Kancelarii Prezydenta Jan Rokita (PO). Jego zdaniem, jeżeli żona prezydenta prowadzi działalność charytatywną, to opinia publiczna powinna wiedzieć, jacy ludzie i z jakich powodów wpłacają pieniądze na tę działalność.

Również Józef Oleksy (SLD) uważa, że "nic by się nie stało, gdyby była jawna (lista-PAP)", ale - jak dodał - "racja jest też po  stronie pani Kwaśniewskiej". Dodał, że komisja śledcza nie  dowiodła, że ktoś z tej listy brał udział w przetargach Orlenu, "a  to ma badać, tylko bada sobie wszystko, co ma związek ze słowem "nafta, paliwo, datek...".

Politycy odnieśli się też do piątkowego wyroku Sądu Rejonowego w  Warszawie, który uznał, że Lech Kaczyński (PiS) zniesławił Mieczysława Wachowskiego nazywając go wielokrotnym przestępcą. Sąd w uzasadnieniu orzeczenia podkreślił, że przestępcą można nazwać tylko tego, kto został prawomocnie skazany.

Uprawomocnienie się wyroku mogłoby oznaczać dla Lecha Kaczyńskiego utratę stanowiska prezydenta Warszawy. Niektórzy politycy wzywali też Kaczyńskiego do wycofania się z  polityki.

Józef Oleksy podkreślił, że dopóki wyrok się nie uprawomocni, nie  można się domagać dymisji Kaczyńskiego z funkcji prezydenta Warszawy.

Jak zauważył Jan Lityński (Partia Demokratyczna - demokraci.pl), absurdem jest, że np. politycy skazani za okradanie własnego miasta mogą zostać wybrani na stanowisko burmistrza, a osoba skazana za naruszenie wolności słowa musi ustąpić ze stanowiska prezydenta miasta.

Lityński przychylił się do postulatu Rokity, by podobne sprawy o  nadużycie wolności słowa były rozpatrywane się na gruncie prawa cywilnego, a nie karnego.

Zdaniem Ludwika Dorna (PiS), interpretacja językowa przyjęta prez sąd jest "absurdalna i samowolna". Także Rokita uważa, że  interpretacja sądu jest "sprzeczna z polskim zwyczajem językowym". Dodał, że ma poczucie solidarności z Lechem Kaczyńskim w tej sprawie, który - jego zdaniem - w najgorszym wypadku "lekko nadużył wolności słowa".

Sympatię dla Kaczyńskiego w tej sprawie wyraził też Roman Giertych.

ks, pap