Janik, Oleksy, Cimoszewicz przed komisją śledczą (aktl.)

Janik, Oleksy, Cimoszewicz przed komisją śledczą (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sejmowa komisja śledcza ds. PKN Orlen skończyła przesłuchiwać Krzysztofa Janika. Kolejnymi świadkiem jest Józef Oleksy, a po nim Włodzimierz Cimoszewicz.
Wiosną 2002 roku Krzysztof Janik, jako minister spraw wewnętrznych i administracji, powołał zespół analityczny zajmujący się przestępstwami paliwowymi. Powołanie zespołu było reakcją na informacje Andrzeja Czyżewskiego na temat funkcjonowania mafii paliwowej - zeznał Janik przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen.

Czyżewski, były polski prokurator, który wyjechał do Niemiec po  wprowadzeniu stanu wojennego, ostrzegał w listach kierowanych do  władz o działalności mafii paliwowej w Polsce i ujawniał mechanizmy jej działania.

Janik powiedział, że do zespołu analitycznego weszli oficerowie KG Policji, Straży Granicznej i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, przedstawiciele ministerstwa finansów oraz  prokuratorzy z Prokuratury Krajowej. Zespół - jak powiedział b. szef resortu spraw wewnętrznych -  przeanalizował sto kilkadziesiąt postępowań prokuratorskich w  sprawach paliwowych. Na podstawie wniosków tego zespołu, Janik skierował do ministrów sprawiedliwości, gospodarki i finansów prośby o zmiany w przepisach dotyczących obrotu paliwami w Polsce. Zespół rekomendował, oprócz ujednolicenia akcyzy na olej napędowy i paliwowy, także obłożenie wyższymi stawkami podatku akcyzowego komponentów do paliw a także weryfikację wpisów w krajowej ewidencji podatników i numerów NIP. Janik nie wie, jak zareagowały resorty na te rekomendacje.

Janik przyznał, że zna tarnowskiego biznesmena Wacława Boryczkę, "jako jednego z kilkuset przedsiębiorców". Zapewnił, że biznesmen ten nie współfinansował (w 2001 roku) kampanii wyborczej SLD. O  znajomość z Boryczką, biznesmenem z branży paliwowej, pytał Zbigniew Wassermann (PiS). Wcześniej, Krzysztof Kluzek, b. członek władz PKN Orlen, pytany przez komisję śledczą o sponsorowanie przez Rafinerię Trzebinia żużlowego klubu Unia Tarnów, na meczach której bywał Janik, powiedział, że to "piękny sposób sponsorowania kampanii politycznej".

Wassermann pytał Janika również o to, czy zna on prezesa Rafinerii Trzebinia Andrzeja Ślaka, który - jak podkreślił -  wcześniej był wiceprezesem konsorcjum Colosseum, w którym doszło "do ogromnych nadużyć". Świadek potwierdził znajomość ze Ślakiem, podkreślił jednak, że poznał go w czasie, gdy był on już prezesem rafinerii i z jego mianowaniem na to stanowisko nie miał nic wspólnego.

Janik powiedział również, że jako minister spraw wewnętrznych nie wdrożył żadnego postępowania w sprawie pożaru w Rafinerii Gdańskiej w 2002 roku. "Od tego jest prokuratura, zapewne ktoś w  Rafinerii złożył odpowiednie zawiadomienie" - dodał.

Z zeznań świadka wynika, że nie wiedział o postępowaniu prowadzonym w poprzedniej kadencji Sejmu wobec gen. Mieczysława Kluka. "Gdy wiosną 2002 roku dowiedziałem się o jego związkach z mafią paliwową został odwołany z funkcji komendanta wojewódzkiego policji w Katowicach" - powiedział Janik. Generał został zatrzymany przez ABW w maju 2005 r. Zarzuca się mu przekazanie tajnych informacji policji śląskim baronom paliwowym oraz przyjęcie 700 tys. zł w zamian za ich ochronę. W ubiegłym tygodniu sąd przedłużył mu areszt o kolejne 3 miesiące.

Zeznający po Janiku były premier Józef Oleksy powiedział, że nie posiada istotnych informacji mogących pomóc w zbadaniu spraw, którymi zajmuje się komisja. "Nie są mi znane uwarunkowania zatrzymania w lutym 2002 roku ówczesnego prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego. Nie mam wiedzy o nieprawidłowościach nadzoru skarbu państwa nad PKN Orlen; nic nie wiem o kontraktach zawieranych przez spółkę, ani prowizjach; nie mam informacji o prawidłowości działania prokuratury i UOP w sprawach, którymi zajmuje się komisja" -  oświadczył.

Oleksy uznał za grę polityczną wikłanie go w sprawy, z którymi nie ma nic wspólnego. Przypomniał, że wniosek w sprawie jego przesłuchania przez komisją zgłaszany był trzykrotnie, a  oskarżenia pod jego adresem pojawiające się w komisji były podstawą do składania wniosków o odwołanie go z funkcji marszałka Sejmu.

"Mówiono o wyjaśnieniu relacji między mną, a Ałganowem, Kuną i  Żalem. Zarzucano mnie i mojej rodzinie związki z kontraktami dla  PKP Cargo. Mówiono o ludziach z zaplecza Józefa Oleksego" -  wyliczał b. premier. "Nie dano mi możliwości wcześniejszej odpowiedzi na te zarzuty, a przesłuchuje się mnie teraz - gdy zaczęła się już kampania wyborcza" - dodał.

B. premier zapewnił, że nie podejmował interwencji w  jakichkolwiek sprawach firm paliwowych, zaznaczył, że ani on, ani nikt z jego bliskich nie ma udziałów, ani nie jest właścicielem w  firmach sektora paliwowo-energetycznego. "Nigdy nie wpływałem w  jakikolwiek sposób na wybór członków zarządu PKN Orlen, czy Rady Nadzorczej" - zapewniał.

B. premier powiedział, że jedyny związek z sektorem paliwowym miał wtedy, gdy był premierem i gdy Rada Ministrów określała sposób konsolidacji tego sektora.

Komisję interesowała m.in. sprawa wyłączenia państwowego CIECH-u z rynku dostaw obrotu produktami ropopochodnymi. Zdaniem części posłów umożliwiło to powstanie mafii paliwowej. Jak wyjaśniał Józef Oleksy, podczas dyskusji na roboczym posiedzeniu Rady Ministrów w październiku 1995 roku przyjął opinię resortu współpracy gospodarczej z zagranicą, że Centrala Importowo-Eksportowa Chemikalii (CIECH) nie powinna wchodzić do Nafty Polskiej, choć - jak przyznał - początkowo był przeciwnego zdania, ale zmienił je w trakcie dyskusji. "Uwzględniłem część argumentów przeciwnych" tej sprawie - powiedział. "To był jeden z elementów konsolidacji przemysłu paliwowego - nic podejrzliwego się tu nie działo" - dodał.

Jak twierdził, naczelnym zadaniem rządu, jeśli chodzi o sektor paliwowy było wówczas przygotowanie go  do wyzwań konkurencji i wolnego rynku. Podkreślił, że w tym czasie działała już w Polsce cypryjska firma dostawcza J&S, która osiągała coraz mocniejszą pozycję. Jako szef rządu Oleksy otrzymywał informacje, z których wynikało, że J&S jest bardziej konkurencyjny i elastyczny niż  państwowy dostawca CIECH.

Według niego, w okresie od lutego 1995 roku do stycznia 1996 roku, gdy stał na czele rządu, rosyjskie firmy nie interesowały się polskim rynkiem paliw. Oleksy stanowczo zaprzeczył, by po roku 1996, kiedy to wybuchła tzw. afera Ałganowa, kontaktował się z nim, twierdził też, że  nigdy nie poruszał sprawy szeroko pojętej energetyki: ropy, gazu, energii elektrycznej. Według niego, Ałganow nigdy nie starał się poprzez niego wypromować jakąkolwiek firmę rosyjską z tej branży. "W mojej pamięci zapisuje się kompletna nieobecność starań rosyjskich firm na polskim rynku za moich czasów(...) wtedy nie było zainteresowania Rosji udziałem w naszym sektorze paliwowym (...) strona rosyjska nie była także zwolennikiem bezpośrednich umów o dostawy pomiędzy polskimi rafineriami" - powiedział.

Józef Oleksy zaprzeczył też zeznaniom szefa konsorcjum Victoria Adama Ch., który oskarżył go o ochranianie hersztów mafii paliwowej. "Jest kłamstwem i konfabulacją to, co mówi Ch. o mojej rzekomej roli protektora i parasola ochronnego nad firmami paliwowymi i ich operacjami" - dodał.

Ch. zeznał w prokuraturze, że Krzysztof Janik i Oleksy "były to  osoby dbające o ciągłość pracy i spokój funkcjonowania decydentów z zarządach spółek paliwowych. Trzy główne rafinerie (...) Orlen, Trzebinia i Jedlicze to miejsce, gdzie związki biznesowe opierające się o układ polityczny reprezentowany przez tych dwóch panów, funkcjonowały generując środki finansowe w sposób (...) nielegalny".

"Nie łączy mnie nic z żadnymi firmami paliwowymi i niczyich interesów tam nie reprezentowałem" - zaprzeczał Oleksy. powiedział, że jego nazwisko wymieniane jest bez pokrycia "w kontekście oskarżenia o spełniania roli jakiegoś patrona mafiosów paliwowych". Wcześniej przed komisją zeznaniom Ch. zaprzeczył Janik.

Pytany o związki z firmami Jerzego Kozłowicza, świadek przyznał, że przez krótki czas w Radzie Nadzorczej firmy Kozłowicza zasiadała jego żona. Wassermann dopytywał jednak też o pracę syna. Oleksy utrzymywał, że jego syn pracował jedynie jako asystent w JK Energy&Logistic. Poseł PiS powiedział, że syn Oleksego zasiadał też w Radzie Nadzorczej innej spółki Kozłowicza - Triticum Sad. "Nie umiem tego potwierdzić, nie  pamiętam by był w Radzie Nadzorczej" - zaznaczył Oleksy.

"Czy jest jakiś związek pomiędzy zatrudnieniem tych osób (żony i syna b. premiera) w JK, a  szczególną pozycją, jaką zdobyła ta firma na rynku paliwowym?" -  pytał poseł PiS Zbogniew WassermannWassermann. "Zalecałbym powściągliwość w uogólnianiu każdego związku każdej osoby z rynkiem i jego operacjami ku podejrzliwości aferalnej" - odparł Oleksy i dodał, że "nie ma związku pomiędzy pobytem jego żony w Radzie Nadzorczej i zajęciem jego syna, z tym co się opowiada na temat JK".

Spółka JK otrzymywała z PKN Orlen przedpłaty na zakup ropy do Rafinerii Trzebinia.

Komisja nie przesłuchała marszałka Włodzimierza Cimoszewicza. Stanie on przed nią ostatecznie 9 lipca - zdecydowało 3-osobowe prezydium komisji.

Cimoszewicz został wezwany przed komisję na poniedziałek, na  godz. 14. Jednak z powodu przedłużającego się przesłuchania Józefa Oleksego, posłowie nie mogli rozpocząć przesłuchania marszałka o  tej godzinie. Cimoszewicz zaproponował więc godz. 18. na co część posłów - głównie prawicy się nie zgodziła. Przewodniczący Andrzej Aumiller (UP) uzgodnił więc z sekretariatem Cimoszewicza, że  stanie on przed komisją 9 lipca. Przeciwko temu zaprotestował Andrzej Różański (SLD), ale prezydium ostatecznie podtrzymało ten termin.

Marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz stanie przed komisją, ponieważ w czasie, gdy był premierem od lutego 1996 do  października 1997, nastąpił największy skok w udziale spółki J&S w  dostawach ropy naftowej do Płocka. Posłowie będą pytali Cimoszewicza, co wie na ten temat.

ss, em, pap