Borowski agentem nie był (aktl.)

Borowski agentem nie był (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Oświadczenie lustracyjne kandydata na prezydenta Marka Borowskiego, który stwierdził, że nie pracował, nie służył, ani nie był tajnym współpracownikiem organów bezpieczeństwa PRL, jest prawdziwe - orzekł Sąd Lustracyjny.
Takie wnioski składali przed sądem zarówno Rzecznik Interesu Publicznego, jak i sam lustrowany ze swym obrońcą.

W środę sąd przeprowadził cały proces, po falstarcie z 28 czerwca, gdy okazało się, że Instytut Pamięci Narodowej przez pomyłkę nadesłał do sądu akta służb specjalnych PRL innych osób o  tym samym nazwisku, m.in. - kaprala Milicji Obywatelskiej.

Sąd zażądał wtedy od IPN szybkiego zakończenia trwających nadal poszukiwań w archiwach Instytutu informacji o Borowskim. Zwrócił też Instytutowi nadesłane akta innych osób i zażądał przysłania właściwych. Na środowej rozprawie odczytano pismo IPN, który oświadczył, że kwerenda w sprawie Borowskiego została zakończona.

Sąd wyjaśniał w środę zapisy rejestracyjne służb specjalnych w  sprawie Borowskiego.

Z oświadczenia Rzecznika z poprzedniej rozprawy wynikało, że w  1964 r. Borowskiego zarejestrowała SB jako tzw. zabezpieczenie (oznaczało to, że wszystkie informacje o Borowskim miały trafiać do określonego oficera SB); w 1984 r. zmieniono tę rejestrację -  na kandydata na tajnego współpracownika, a w 1987 r. powrócono do  rejestracji zabezpieczenia. Ponadto w 1978 r. Borowskiego "zabezpieczył" wywiad MSW. Borowskiego zdjęto z rejestrów MSW dopiero w grudniu 1989 r.

W środę sąd przesłuchał czterech świadków - dwóch w trybie tajnym, a dwóch (b. szefów departamentu 11 wywiadu MSW z lat 70. i  80.) Henryka Bosaka i Sławomira Lipowskiego - jawnie.

O zabezpieczeniu z 1964 r. nie było na jawnej rozprawie mowy, zaś  w ujawnionych przez sąd dokumentach i zeznaniach Bosaka i  Lipowskiego mowa była o tym, że zabezpieczenie z 1978 r. oznacza, że wywiad PRL interesował się Borowskim i być może w przyszłości chciałby skorzystać z jego wykształcenia lub pozycji - nie można jednak twierdzić, iż do współpracy doszło.

Sam Borowski powiedział, że w 1984 r., gdy był wicedyrektorem departamentu w Ministerstwie Rynku Wewnętrznego, oficer SB zaproponował mu współpracę, lecz on kategorycznie odmówił. Potwierdzają to dostarczone sądowi dokumenty.

Wcześniej Borowski powiedział też, że jako student Szkoły Głównej Planowania i Statystyki (dzisiejsza SGH) uczestniczył w  studenckich strajkach w marcu 1968 r., za co został ukarany -  pozwolono mu jednak, jako studentowi ostatniego roku obronić pracę magisterską. Później jednak nie mógł znaleźć pracy w żadnej z  Central Handlu Zagranicznego, choć był absolwentem handlu zagranicznego na SGPiS, co w zasadzie gwarantowało zatrudnienie.

W tej sytuacji zastępca Rzecznika Interesu Publicznego sędzia Andrzej Ryński wniósł o stwierdzenie, że Borowski nie skłamał w  oświadczeniu lustracyjnym, w którym zaprzecza swym związkom ze  służbami specjalnymi PRL. Ryński uznał, że wyjaśniono wątpliwości co do zapisów rejestracyjnych i nie ma powodów, by podejrzewać Borowskiego o "kłamstwo lustracyjne".

Taki sam wniosek złożył przed sądem także obrońca Borowskiego, mec. Wojciech Tomczyk. Podkreślił, że IPN słusznie przyznał Borowskiemu status pokrzywdzonego. Borowski mówił: "o  zainteresowaniu służb specjalnych moją osobą dowiedziałem się po  tym procesie znacznie więcej niż wiedziałem wcześniej".

Sąd potwierdził, że służby specjalne interesowały się Borowskim z  uwagi na jego "funkcje pełnione w przedsiębiorstwach związanych z  przedsiębiorstwami współpracującymi z zagranicą".

"Nie ma informacji, by zabezpieczenie Marka Borowskicgo posunęło się choćby o krok dalej" - podkreśliła sędzia Małgorzata Mojkowska. Według sądu, tak długotrwałe zabezpieczenie nałożone na  Borowskiego (w uzasadnieniu wyroku sąd wspominał tylko o okresie 1978-89) wynikało z tego, że funkcjonariusze liczyli się z tym, że  kiedyś uda się Borowskiego pozyskać do współpracy.

Ponieważ orzeczenie jest zgodne z wnioskami obu stron, zapewne żadna z nich nie będzie składać apelacji i werdykt sądu uprawomocni się po 14 dniach od otrzymania przez strony uzasadnienia.

ss, pap