W liście do Sądu Koleżeńskiego Piskorski zarzuty te określił jako nieprawdziwe. Według niego, Gronkiewicz-Waltz "ma prawo nie wiedzieć w jaki sposób była tworzona i funkcjonowała PO, ponieważ przystąpiła do niej zaledwie 7 miesięcy temu".
Zdaniem Piskorskiego, Gronkiewicz-Waltz sama postępuje w sposób "będący całkowitym zaprzeczeniem zasad demokratycznych". Według niego, Gronkiewicz-Waltz "w celu osiągnięcia pożądanych przez siebie wyników wyborów w kołach PO, nakłania i zmusza członków Platformy do wskazanego przez nią sposobu głosowania, (...) przerywa zebrania kół, w których istnieje ryzyko przegrania jej faworytów".
"Publiczne posługiwanie się nieprawdą, publiczne pomawianie posła Platformy Obywatelskiej oraz działanie na szkodę warszawskiej Platformy oceniam jako niedopuszczalne oraz bez wątpienia wystawiające na szwank dobre imię Platformy" - napisał Piskorski wnioskując o naganę dla Gronkiewicz-Waltz.
Gronkiewicz-Waltz powtórzyła w poniedziałek, że przedstawiła prawdziwą wizję mechanizmów, jakie działały w warszawskiej PO za rządów Piskorskiego. Jak zaznaczyła, wcześniej słyszała jedynie pogłoski o takim zachowaniu, jak np. niedopuszczanie do działania grup będących w opozycji wobec Piskorskiego, ale przekonała się, że była to prawda. Podkreśliła, że Piskorski ma prawo pozwać ją przed Sąd Koleżeński, który - jak zaznaczyła - jest niezależny.
Przewodnicząca Mazowieckiego Regionalnego Sądu Koleżeńskiego PO Magdalena Zabłocka potwierdziła, że wniosek Piskorskiego wpłynął. Według niej, rozpatrzenie sprawy nie powinno potrwać więcej niż półtora miesiąca.
ks, pap