Pobite dzieci: Rosja żąda przeprosin (aktl.)

Pobite dzieci: Rosja żąda przeprosin (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rosyjskie MSZ poinformowało, że "oczekuje od polskiej strony oficjalnych przeprosin" w związku z pobiciem w Warszawie dzieci rosyjskich dyplomatów.
Rzecznik polskiego MSZ Aleksander Chećko oświadczył, że wydarzenia tego "nie należy w żaden sposób łączyć z jakąkolwiek akcją polityczną przeciwko Federacji Rosyjskiej".

Czterech nastolatków w wieku 15-17 lat (trzej Rosjanie i Kazach) zostało napadniętych w niedzielę ok. godz. 18 na warszawskim Mokotowie. Według ich relacji kilkunastu chuliganów pobiło ich i  ukradło telefony komórkowe oraz pieniądze.

W związku z napadem stołeczna policja zatrzymała dziewięć osób. Zostały one jednak zwolnione do domów, ponieważ nie rozpoznały ich przesłuchiwane w poniedziałek nastolatki.

Zdaniem przedstawiciela rosyjskiego MSZ Borysa Małachowa "incydent w Warszawie nie był przypadkowy i świadczy o istnieniu w  Polsce antyrosyjskiego nastawienia". "Potrzebujemy zapewnienia bezpieczeństwa rosyjskim dyplomatom i ich rodzinom. Polska strona powinna podjąć kroki, aby w przyszłości nie dochodziło do  podobnych sytuacji" - powiedział.

Polskie MSZ uznało w poniedziałek niedzielny napad za "ubolewania godny akt bandytyzmu i chuligaństwa". Napad na dzieci rosyjskich dyplomatów potępił też polski ambasador w Rosji Stefan Meller, nazywając go "bandycką akcją".

Ambasador Meller został poproszony do rosyjskiego MSZ, a rosyjska ambasada w Warszawie przekazała notę w tej sprawie polskiemu Ministerstwu Spraw Zagranicznych. Poprosiła w niej o zwiększenie bezpieczeństwa pracowników ambasady i ich rodzin oraz wyraziła nadzieję, że sprawcy zostaną zatrzymani i ukarani.

Minister spraw wewnętrznych i administracji Ryszard Kalisz polecił szefowi stołecznej policji Ryszardowi Siewierskiemu "podjęcie wszelkich możliwych działań" w celu wyjaśnienia sprawy tego napadu. Działania komendy stołecznej ma nadzorować i w miarę potrzeb wspomóc szef policji Leszek Szreder.

Na polecenie Kalisza "ma zostać również przeanalizowana kwestia ewentualnego wzmocnienia ochrony placówek dyplomatycznych i  konsularnych Federacji Rosyjskiej".

Rzecznik komendanta stołecznego policji Mariusz Sokołowski podkreślił, że z dotychczasowych ustaleń policji nie wynika, by  chłopcy zostali napadnięci z powodu swojej narodowości czy też dlatego, że ich rodzice są rosyjskimi dyplomatami. "Wszystko wskazuje na to, że byli przypadkowymi ofiarami napadu" -  powiedział.

ss, pap