Lekka zabawa konwencjami

Lekka zabawa konwencjami

Dodano:   /  Zmieniono: 
"I nie opuszczę cię aż do śmierci" - sposób, w jaki w filmie "Mr. & Mrs. Smith" rozwinięto ten fragment przysięgi ślubnej, sprawi frajdę wielu kinomanom.
Płatni mordercy to grupa zawodowa, która w Hollywood powinna mieć swój pomnik w podzięce za dostarczanie pomysłów do scenariuszy kolejnych hitów. Tylko w ostatnich latach ekrany kinowe podbijały m.in. "Tożsamość Bourne`a", "Ghost Dog", "Leon Zawodowiec". Wydawać by się więc mogło, że nic ciekawego z tej materii nie da się już wycisnąć.

"Mr. & Mrs. Smith" dowodzą, że jest inaczej. Reżyser Doug Liman (autor ostatniej ekranizacji "Tożsamości Bourne`a") z filmu, który jest kinową adaptacją serialu telewizyjnego, uczynił prawdziwą perełkę. Film nie odkrywa wprawdzie nowych horyzontów, nie padają w nim słowa zmieniające świat, ale stanowi świetną rozrywkę, jest umiejętnie bawiącą się konwencjami komedią.

Duża w tym zasługa pary aktorów: Angeliny Jolie i Brada Pitta. Oboje podchodzą z dystansem do swojej roli, ale sprawiają wrażenie, jakby świetnie się nimi bawili. Ponieważ reżyser nie próbował dodać ich rolom psychologicznej głębi, wystarczyło, że dobrze wyglądają i często się uśmiechają. A Jolie i Pitt są na tyle fotogeniczni, że takiej roli po prostu nie mogli zepsuć. Jedynym słabym punktem w całości jest końcówka. Finałowa scena walki państwa Smith ze ścigającymi ich tajniakami wyraźnie nawiązuje do słynnego westernu "Butch Cassidy i Sundance Kid". Jednak końcowy pojedynek Paula Newmana i Roberta Redfordabył jednocześnie symbolicznym końcem epoki na Dzikim Zachodzie i przenoszenie tej stylistyki do wakacyjnej komedii zgrzyta w zębach. Niemniej nie psuje to wysokiej oceny, jaką należy wystawić temu filmowi.

Agaton Koziński

"Mr. & Mrs. Smith", reż. Doug Liman, USA, 2005