W poniedziałek i wtorek mieli oni czas na dobrowolne opuszczenie swoich osiedli. Zdecydowało się na to 900 z 1600 zamieszkujących Strefę Gazy żydowskich rodzin - podały izraelskie władze. O północy z wtorku na środę rozpoczęła się przymusowa ewakuacja, która ma potrwać kilka-kilkanaście dni. W sumie ewakuowano już osiem tysięcy ludzi.
Konieczne okazało się użycie siły - żołnierze weszli m.in. do znanego ze skrajnych nastrojów osiedla Morag, a także największego osiedla żydowskiego w Strefie Gazy - Newe Dekalim, gdzie wciąż pozostają najbardziej uparci mieszkańcy. Nie obyło się bez blokowania dróg przez przeciwników ewakuacji.
W Moragu - niewielkim osiedlu, położonym niedaleko palestyńskich miast Rafah i Chan Junis - rano doszło do przepychanek między żołnierzami a przeciwnikami ewakuacji. Osadnicy podpalili stosy śmieci i opon samochodowych, chroniąc się w synagodze i budynku żłobka. Żołnierze - mężczyźni i kobiety - wynosili dzieci i ich nie stawiających już oporu rodziców do podstawionych przez armię autobusów.
Żołnierze weszli też do synagogi, po czterech wynosząc rozpaczających ludzi ze świątyni. Pozostali kontynuowali modlitwę. Wielu Żydów w tradycyjnym geście rozpaczy darło na sobie ubranie. Wierni nie stawiali jednak czynnego oporu. Ostatecznie osiedle zostało opróżnione do popołudnia.
Mieszkanka jednego z osiedli na Zachodnim Brzegu Jordanu próbowała się podpalić w proteście przeciwko przymusowej ewakuacji, która tam dotyczy tylko czterech osiedli. 50-letnia imigrantka z Rosji targnęła się na własne życie na południu Izraela, kilka kilometrów od Strefy Gazy. Z poważnymi obrażeniami ciała trafiła do szpitala.
Na Zachodnim Brzegu Jordanu zginęło z rąk uzbrojonego żydowskiego osadnika trzech Palestyńczyków. Kilka osób zostało rannych. Palestyński przywódca Mahmud Abbas określił to jako "zbrodnię, która ma przeszkodzić wycofaniu ze Strefy Gazy" i wezwał Palestyńczyków do "powściągliwości". Także Ariel Szaron potępił czyn Izraelczyka, nazywając go "żydowskim atakiem terrorystycznym, którego ofiarą padli niewinni Palestyńczycy".
W Newe Dekalim doszło do incydentu z udziałem kilkunastu Żydów z Nowego Jorku, którzy w proteście przeciwko ewakuacji zabarykadowali się w schronie i grozili samobójstwem. Siły porządkowe wyciągnęły ich ze schronu i wywiozły z osiedla.
Z kolei w osiedlu Karem Atzmona mieszkańcy wychodzili z domów z rękami w powietrzu i gwiazdami wyciętymi z materiału, takimi, jakie nosili Żydzi prześladowani przez hitlerowców.
Premier Ariel Szaron powiedział, że bardzo poruszył go widok rozpaczających mieszkańców osiedli. Określił te sceny jako "rozdzierające serce", chwaląc zarazem większość osadników za "honorowe i powściągliwe zachowanie". Zaapelował do osadników opierających się ewakuacji, by nie atakowali wysłanych na miejsce żołnierzy.
Szaron powtórzył, że jego plan ewakuacji wszystkich 21 osiedli w Strefie Gazy i czterech spośród 120 na Zachodnim Brzegu Jordanu przyczyni się do umocnienia bezpieczeństwa Izraela.
Na Zachodnim Brzegu Jordanu dwa osiedla ewakuowano już w poniedziałek, w dwóch pozostałych osadnicy-ekstremiści odmawiają wyjazdu.
ss, pap