Nawiązując do znanej marki obuwniczej, można stwierdzić, że nagroda Nike (czyt. Najki) wraz z nagrodą Gdynia tworzy parę prześlicznych kaloszy, które posiadają jednak pewien feler: pasują wyłącznie na lewą stopę.
Choć za oknami kwitną kwiatki i śpiewają ptaszki, w polityce jesień zbiera swoje żniwo. Autorytety III RP spadają jak suche liście z drzew i trzeba uważać, żeby nie przydeptać jakiegoś Michnika pospolitego albo Geremka zwyczajnego. Dorośli ostrożnie zagrabiają więc liście na kompost, a dzieci zbierają co barwniejsze okazy i wkładają je między kartki atlasu. Będą miały czym zabłysnąć na lekcjach przyrody w nowym roku szkolnym.
Inaczej przedstawia się kwestia autorytetów w literaturze. Tu wciąż trwa ta sama pora roku, którą trudno zdefiniować. Niby wiosna już dawno minęła, ale wyschnięte liście mocno trzymają się zmarzniętych gałęzi jakby ktoś je do nich przymocował klejem super glue. I choć drzewa wyglądają pokracznie, niejeden przechodzień ciągle wierzy w ich zgodność z prawami natury.
Tadeusz Bartoś, Henryk Bereza, Marek Bieńczyk, Alina Brodzka-Wald, Izabella Cywińska, Tadeusz Drewnowski, Jerzy Jarniewicz, Małgorzata Łukasiewicz, Dariusz Nowacki, Piotr Sommer, Marian Stala, Małgorzata Szpakowska, Paweł Śpiewak, Piotr Śliwiński, Marta Wyka, Marek Zaleski – to alfabetyczny wykaz jurorów dwóch najpotężniejszych finansowo polskich nagród literackich: Nike i Gdynia.
Spokojnie można wypisać te nazwiska w jednym ciągu, bo między wspomnianymi nagrodami nie ma żadnej różnicy. Obie kapituły złożone są wyłącznie z ideologów „Gazety Wyborczej”, obie nominują do nagrody te same książki (w tym roku pokrywa się sześć typów), obie ogłaszają listę nominacji tego samego dnia (16 maja). Nawiązując do znanej marki obuwniczej, można stwierdzić, że nagroda Nike (czyt. Najki) wraz z nagrodą Gdynia tworzy parę prześlicznych kaloszy, które posiadają jednak pewien feler: pasują wyłącznie na lewą stopę.
Miłośnicy III RP w literaturze cieszą się, że mają wybór, a ich lewa stopa czuje się komfortowo w każdym z kaloszy. Osobiście nie zazdroszczę im jednak takiego komfortu. Zważywszy, że w gumiakach chodzi się zwykle po niezbyt estetycznym terenie, wkrótce mogą nieźle wdepnąć drugą, bosą stopą.
Inaczej przedstawia się kwestia autorytetów w literaturze. Tu wciąż trwa ta sama pora roku, którą trudno zdefiniować. Niby wiosna już dawno minęła, ale wyschnięte liście mocno trzymają się zmarzniętych gałęzi jakby ktoś je do nich przymocował klejem super glue. I choć drzewa wyglądają pokracznie, niejeden przechodzień ciągle wierzy w ich zgodność z prawami natury.
Tadeusz Bartoś, Henryk Bereza, Marek Bieńczyk, Alina Brodzka-Wald, Izabella Cywińska, Tadeusz Drewnowski, Jerzy Jarniewicz, Małgorzata Łukasiewicz, Dariusz Nowacki, Piotr Sommer, Marian Stala, Małgorzata Szpakowska, Paweł Śpiewak, Piotr Śliwiński, Marta Wyka, Marek Zaleski – to alfabetyczny wykaz jurorów dwóch najpotężniejszych finansowo polskich nagród literackich: Nike i Gdynia.
Spokojnie można wypisać te nazwiska w jednym ciągu, bo między wspomnianymi nagrodami nie ma żadnej różnicy. Obie kapituły złożone są wyłącznie z ideologów „Gazety Wyborczej”, obie nominują do nagrody te same książki (w tym roku pokrywa się sześć typów), obie ogłaszają listę nominacji tego samego dnia (16 maja). Nawiązując do znanej marki obuwniczej, można stwierdzić, że nagroda Nike (czyt. Najki) wraz z nagrodą Gdynia tworzy parę prześlicznych kaloszy, które posiadają jednak pewien feler: pasują wyłącznie na lewą stopę.
Miłośnicy III RP w literaturze cieszą się, że mają wybór, a ich lewa stopa czuje się komfortowo w każdym z kaloszy. Osobiście nie zazdroszczę im jednak takiego komfortu. Zważywszy, że w gumiakach chodzi się zwykle po niezbyt estetycznym terenie, wkrótce mogą nieźle wdepnąć drugą, bosą stopą.