Minister Syfon

Minister Syfon

Dodano:   /  Zmieniono: 
Minister Syfon wyjechał na urlop i zapowiedział, że na 99% nie wróci już do MEN. Na odchodnym rzucił tylko niby od niechcenia, że jego zdaniem „Trans-Atlantyk” promuje pederastię.
Biję się w piersi. Na początku czerwca kpiłem z prześladowców Romana Giertycha, którzy ściągnęli z witryny MEN roboczą wersję listy lektur i wywołali medialną burzę. Byłem święcie przekonany, że ignorując książki Witolda Gombrowicza, minister tylko żartuje, droczy się z opinią publiczną, ewentualnie pospiesznie nadrabia zaległości lekturowe, żeby w sposób bardziej spektakularny ośmieszyć gombrowiczożerców i triumfalnie przywrócić Witoldowi należne mu miejsce. Od tego czasu minister zrobił jednak wszystko, żeby uświadomić mi moją naiwność.

Walka Giertycha z Gombrowiczem stała się tak zajadła, że zaczęła przypominać pojedynek na miny z „Ferdydurke”. Oto minister Syfon, człek czysty i prawy, stanął naprzeciw pisarza Miętusa, ironisty i prowokatora, żeby go raz na zawsze wykluczyć ze szkolnej społeczności. Sekundanci podpowiadali: – Nie pietraj się! Pomyśl o swoich zasadach! Ty masz zasady i zasadom gwoli będziesz mógł łatwo wytworzyć wszelkie miny w dowolnej ilości, on zaś nie ma zasad i będzie musiał wytwarzać gwoli sobie, nie – zasadom gwoli.

Przez wiele tygodni pisarz Miętus cynicznie szczerzył zęby zza grobu, wił się na kartach swych powieści i nawiedzał ministra Syfona w snach, żeby go złamać. Ale minister Syfon wciąż triumfalnie wznosił ku niebu wskazujący palec, a twarz mu kraśniała jak po burzy tęcza i stopniowo odmalowywał się na niej siedmioma barwami cudny Orlik-Sokół oraz czyste, niewinne, nieuświadomione Chłopię.

I byłby niechybnie zwyciężył minister Syfon, gdyby do sporu nie wtrącił się prof. Bladaczka, czyli Kazimierz Michał Ujazdowski, który stanął po stronie pisarza Miętusa. Nagle przewaga Chłopięcia stopniała, a kiedy prof. Pimko, czyli Jarosław Kaczyński, ogłosił, że Gombrowicz wielkim pisarzem był i musi wrócić do kanonu lektur, minister Syfon wyjechał na urlop i zapowiedział, że na 99% nie wróci już do MEN. Na odchodnym rzucił tylko niby od niechcenia, że jego zdaniem „Trans-Atlantyk” promuje pederastię.

Tu muszę zgorszyć część swoich Czytelników i zgodzić się z argumentem prześladowców Giertycha. Polityk, dla którego dzieło Gombrowicza jest opowieścią o pederastach, rzeczywiście nie powinien być ministrem edukacji. Główną myślą „Trans-Atlantyku” i zarazem jego największą wartością jest bowiem co innego: krytyka modelu patriotyzmu, który odbiera Polakom samodzielność myślenia i ogranicza ich niezależność. Spuszczając nieco powietrza z balonu narodowych świętości i autorytetów, Gombrowicz nie uświęca przecież kosmopolityzmu, tylko sugeruje, że lepiej jest traktować polskie dziedzictwo twórczo, niż związywać nim sobie ręce jak łańcuchem. Minister Giertych woli jednak proste hasło „Bóg, honor, ojczyna” i zniewalające autorytety Sienkiewicza, Jana Pawła II i – last but not least – Jana Dobraczyńskiego. No cóż, wiedział Witold, co w trawie piszczy, kiedy pisał „Trans-Atlantyk”.

Do politycznych obrońców Gombrowicza, którzy przywrócili jego książkom miejsce w kanonie lektur, mam tylko jedną radę. Nie używajcie więcej argumentu z gatunku „Witold wielkim pisarzem był”. Owszem, cieszmy się z istnienia literackich bakterii, które redukując patos, ożywiają nasz patriotyzm, ale nie kochajmy Witolda tylko dlatego, że jest znany w świecie. Pisarz naprawdę by się uśmiał, gdyby zobaczył swój spiżowy pomnik z napisem: „Wieszcz narodowy”. A ministrowi Syfonowi już dziękujemy. Zasady zasadami, ale miny Miętusa są jednak ciekawsze.

Ostatnie wpisy

  • Pożegnanie4 maj 2010Przez ponad trzy lata było mi dane komentować dla Państwa wydarzenia kulturalne, zjawiska cywilizacyjne, czasami również bieżące fakty polityczne.
  • Polska, czyli znak sprzeciwu19 kwi 2010Kondukt żałobny dotarł na Wawel. Prezydent spoczął w symbolicznym sercu Polski. Ekipy telewizyjne zwinęły sprzęt, ludzie rozeszli się do domów. Politycy PO, którzy dotąd zajmowali się głównie szydzeniem z Lecha Kaczyńskiego, przyjęli kondolencje...
  • Niech Ci bije dzwon Zygmunta14 kwi 2010Nie zasłużył. Nie pasuje. Nie nadaje się. Nie ma miejsca. Przepraszamy, zajęte. Zatrzaśnięte na siedem spustów wielkiej polskiej historii, która – ma się rozumieć – skończyła się dawno temu. I już nie wróci.
  • Idzie wojna!13 kwi 2010Czy smoleńska tragedia może przynieść jakieś pozytywne owoce? Jeśli panem historii jest przypadek, będzie to bardzo trudne. Jeśli jednak rządzi nią Bóg, możemy z nadzieją patrzeć w przyszłość.
  • Wielkość Lecha Kaczyńskiego12 kwi 2010Prezydent może być niski, ale nie powinien być mały – powiedział niedawno polityk, którego nazwiska nie ma sensu teraz przywoływać. Bóg najwyraźniej miał inne zdanie na temat polskiego przywódcy.