Wspaniali Polacy, kibole i reszta

Wspaniali Polacy, kibole i reszta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rzecz o tym, jak spotkał się neotrockizm Organu Michnika z neopiłsudskizmem Orła Kaukazu i co z tego wynika, a raczej nie wynika dla Polaków z Litwy czy Ukrainy. Oraz, że istnieją wspaniali Polacy, choć w mniejszości, bo na Białorusi - w odróżnieniu od większości Polaków, którzy są kibolami.
W poniedziałek 16 marca, w Gazecie Wyb. ukazała się recenzja nowego programu TVP „Kocham cię Polsko”. Zaczyna się tak
,,W piątek wieczorem z ułańską fantazją przegalopował przez antenę TVP 2 misyjno-rozrywkowy program ,,Kocham cię, Polsko’’. Teleturniej, który ma propagować bezkrytyczną miłość do ojczyzny’’.

Można by powiedzieć, że recenzja także zaczęła się z ułańską fantazją, gdyby się o to nie obrazili w Organie Michnika. Ale czytajmy dalej.

,,Turniej zrealizowano ze słowiańskim rozmachem. ,,Zawodnikom (tak się bawią, tak się bawią Polacy) sprzyjała publiczność z kibolskimi szalikami, skandująca ,,Polacy, nic się nie stało’’. ,,Patriotyczny był też wystrój studia – łowickie wycinanki, czerwone maki, bociany, żubry.’’

I tak dalej, i w tym, właściwym dla GW stylu i na ulubiony temat. Recenzja kończy się jak należy.

,,Ale może w kraju, którego obywatele miewają problemy z rachunkiem sumienia i lubią o sobie myśleć tylko dobrze, właśnie taka formuła się sprawdzi.’’

Prawda, że puenta z rozmachem, choć nie wiem, czy słowiańskim? W każdym razie tu mamy Polaków, którzy miewają problemy z rachunkiem sumienia i którym podobają się kibolskie obyczaje – jednym słowem niedobrych Polaków, którzy, co gorsza stanowią u nas chyba większość.

Ale są jednak na szczęście inni Polacy, tyle, że stanowią oni mniejszość, a to dlatego, że żyją poza granicami Polski. Poświęcono im akurat w tym samym numerze - niemal całą kolumnę. Otóż ci Polacy są ,,wspaniali’’ i wykazali się ,,prawdziwym heroizmem’’. W sprawie tych Polaków dziennik aż zionie nacjonalizmem i to od dawna. Ich walka o możliwość prowadzenie działalności narodowej, przywiązanie do tradycji i kościoła budzi najżywszą jej sympatię. Doszło nawet do sytuacji bez precedensu – wiceszef organizacji tych Polaków, jest korespondentem tejże gazety! Na dodatek jest bojowym korespondentem, bo o szefie państwa, w którym związek działa, a raczej walczy, pisze per ,,dyktator’’, a o władzach per ,,reżym’’, co rzecz jasna, wkurza reżym i dyktatora. Stąd kolejne tematy na łamach gazety o łamaniu praw przez reżym i dyktatora. W każdym razie wszystko to się ładnie kręci, a że jakoś to narusza chyba europejskie zasady niezależności dziennikarskiej, to komu to przeszkadza, skoro w słusznej sprawie. A, że musi to rzutować na postrzeganie owego związku przez reżym to też oczywiste, ale przecie nie jest on po to, by żyć jakoś z władzami, tylko wręcz przeciwnie. Od dobrego współżycia z reżymem jest inny związek, który, co jasne składa się z niedobrych Polaków, o którym nie pisze się prawie wcale, a jak pisze to tylko, że idzie na pasku, więc nie ma tych Polaków dla GW i innych mediów i władz naszych.

A ci to muszą być wręcz bardzo dobrzy Polacy, bo ich liderkę, Andżelikę Borys, przyjął sam prezydent tuż przed zjazdem, a treść rozmów musiała być ważna, bo nikt pary z ust nie puścił.
Co prawda ktoś mógłby mieszać w głowach, podając prowokacyjnie dla przykładu taką sytuację: wyobraźmy sobie, że w naszym kraju działa nieuznawany przez władze związek Niemców, który oskarżany jest, że działa na zlecenie Niemiec. Jego wiceszefem jest korespondent wybitnie nieprzychylnej naszym władzom niemieckiej gazety, (który np. pisze o naszym prezydencie ,,prymitywny ksenofob’’). Politycy niemieccy i ich media traktują działalność związku z najwyższą uwagą, a szef związku przyjmowany jest przed (nielegalnym z punktu widzenia naszych władz) zjazdem przez kanclerz Niemiec, a jeszcze po tym oświadcza, że treść rozmów pozostanie tajemnicą…

Na szczęście takich mieszaczy u nas nie ma, więc jest bezdyskusyjnie jasne, że Polacy ze Związku Polaków na Białorusi to bardzo dobrzy Polacy i robią dla miejscowych Polaków wszystko, co najlepsze.

W tym samym czasie, gdy bardzo dobrzy Polacy mieli swój zjazd, choć nielegalny, w innym kraju protestowali inni Polacy.
Protestowali oni przeciwko dyskryminacyjnej polityce władz pod hasłami ,,Europo, broń naszych praw’’ oraz ,,Stop dyskryminacji mniejszości’’ . Władze owe likwidują szkolnictwo w języku polskim, mnożą przeszkody przy odzyskiwaniu majątku zabranego przez sowietów, niszczą dwujęzyczne tablice z nazwami miejscowości, odmawiają używania pisowni nazwisk w polskim brzmieniu… I w ogóle prasa i politycy, co rusz ich atakują, za to że są Polakami.

Niestety to muszą być jacyś źli Polacy, bo o ich proteście Organ Michnika napisał na 11 str., w dwuzdaniowej (dosłownie) informacyjce. Podobnie inne media. Pewnie nie było polecenia z biura prasy i propagandy KC.

Media nie pasjonują się ich walką, politycy nie zauważają, prezydent nie przyjmuje, premier nie wysyła telegramów. Nie reaguje ani opozycja, ani koalicja… Całkiem niedawno pewien eurposeł z PiS z liderem antypolskich nacjonalistów z tegoż kraju (też europosłem) organizował w Brukseli wystawę w sprawie naruszanych praw człowieka, tyle, że przez Rosję wobec Czeczenów.

Ci niedobrzy Polacy to Polacy z Litwy.
Podobnie niedobrymi Polakami są Polacy z Ukrainy, których sytuacja pogorszyła się wyraźnie po zwycięstwie wspieranej przez nas tzw. pomarańczowej rewolucji, w której zwyciężyła demokracja, Europa oraz pojednanie polsko-ukraińskie, a przegrał kandydat, który miał być ichnim Łukaszenką. Tyle, że przy okazji do władzy doszli polakożerscy nacjonaliści, spadkobiercy UPA.

Ale nie jest to temat ani dla GW z jednej, ani dla Pana Prezydenta z drugiej. Doszło do tego, że Piłsudski XXI wieku nie raczył był zauważyć rocznicy rzezi wołyńskiej. Dopiero krytyka ze strony własnego obozu kazała mu to niedawno nieco naprawić. Że Organ Michnika relatywizuje i pomniejsza tę zbrodnię, to oczywiste.

No cóż, Polacy z Litwy i z Ukrainy mają pecha - niestety nie można ich użyć przeciwko miejscowym władzom, bo nie ma takiego zapotrzebowania. Więc ich problemami nikt się nie interesuje. W przeciwieństwie do związku pani Borys, który świetnie nadaje się na narzędzie do walki z Łukaszenką.
Ktoś ma jeszcze wątpliwości jakie są prawdziwe intencje GW? Oto kilka dni temu oprotestowała ona decyzję, jak go określiła ,,nacjonalisty’’ Farfała o cofnięciu dotacji na telewizję Biesłan. Telewizja ta, za nasze pieniądze, uprawia dywersję przeciwko Łukaszence, o tyle jednak nieskuteczną, że widzów ma ona tam mniej więcej tylu, co nadawców tutaj. Gazeta oprotestowała cofnięcie dotacji dla Biesłanu, ale przy okazji była zmuszona mimochodem zauważyć, że dotacje zmniejszono też dla TV Polonia. Tak właśnie – taka była hierarchia problemów widzianych przez GW.

To oczywiste, że Polacy na wschodzie są narzędziem do uprawiania polityki. Tak dla GW, jak i prezydenta. Żeby była ona chociaż skuteczna!

,,Pomarańczowi’’ (kto dziś pamięta histerię, którą rozpętał na ich rzecz Organ Michnika?) czyli układ paramafijny, tyle, że orientujący się na Zachód, właśnie są w trakcie awantury w klubie gangstera. Doprowadzili Ukrainę na skraj upadku, przez co wpychają ją w ramiona Moskwy lepiej niż miał to zrobić ten straszny Wiktor Janukowycz.

A watażka Saakaszwilli (to chyba jeszcze pamiętamy - jak nasz prezydent własną piersią go bronił przed ruskim ostrzałem? Choć tym razem histerii prosaakaszwilowskiej nie udało się wywołać – czyżby nauczka po Ukrainie?) oskarżany jest o korupcję, terror wobec opozycji, awanturnictwo itp. Mają go już dość i sami Gruzini i jego niedawni sojusznicy z USA.
Tak się kończy realizowanie neotrockistowskiej zasady eksportu rewolucji.

Ktoś sądzi, że obalenie Łukaszenki dałoby lepszy rezultat? I czy Polacy tam mieszkający wyszli by na tym dobrze? A Polska? Białoruś jest przynajmniej stabilnym krajem, w przeciwieństwie do Ukrainy, która może jeszcze sprawić poważne kłopoty.
Poza wszystkim tam nie ma alternatywy dla Łukaszenki.

Zdecydowana większość społeczeństwa jest zadowolona z jego dyktatury, opozycja zaś jest słaba i żre się między sobą. A wbrew popularnej politgramocie serwowanej w mediach, relacje Łukaszenki z Moskwą są skomplikowane i próbuje on balansować między Wschodem a Zachodem. Jedyna szansa wykorzystać to.

Na razie na pewno Polacy na Białorusi na tym wszystkim tracą - są podzieleni na dwa związki, z czego jeden jest bojkotowany w Warszawie, a drugi oskarżany jest o dywersyjną robotę na zlecenie Warszawy. Łatwo to może przerodzić się w radykalnie antypolską postawę zwykłych Białorusinów. Pamiętajmy, że oni mają nas za panów, którzy ich ciemiężyli, a nacjonaliści białoruscy byli za sanacji prześladowani. Na Litwie, która przecież jest naszym sojusznikiem w UE i NATO, o stosunkach z którym to państwem mówi się, że są szczególne, już się to udało – Polacy są tam oskarżani o bycie piątą kolumną.

Najciekawsze jednak jest to, że neotrockistowskie idee eksportu rewolucji lansowane przez GW spotykają się z misyjnym wschodnioeuropejskim neopiłsudskizmem prezydenta.
Łączy ich też silna antyrosyjskość. Tradycyjna zresztą u trockistów, którzy nienawidzili Stalina (ze wzajemnością) za wielkorosyjski szowinizm, mały zapał do eksportu rewolucji i antysemityzm.

W każdym razie Polacy na  Litwie oraz na Ukrainie muszą poczekać na lepsze czasy, gdy idee te przestaną decydować o naszej polityce wschodniej, a zacznie rządzić chłodny pragmatyzm i faktyczne bronienie naszego interesu, w tym praw Polaków w innych krajach bez wyjątku.

Ostatnie wpisy

  • "Niezwykle atrakcyjny" 11 listopada8 lis 2011W Warszawie zapowiadają się "atrakcje", jakich chyba nigdy dotąd nie odnotowano przy okazji Narodowego Święta Niepodległości. Szkoda tylko, że w tym zdaniu niezbędny jest cudzysłów.
  • Rozkaz: nie chwalić się11 sie 2011Inauguracja kampanii wyborczej Partii Przewodniej przeszła niezauważona -  afera wyborcza w Wałbrzychu i raport posła Andrzeja Czumy okazały się znacznie bardziej interesujące dla mediów. Na dodatek okazało się, że w czasie kampanii będzie jednak...
  • Kaczyński i pięćset kobiet20 lip 2011Sensacyjna wiadomość całkiem niedawno obiegła kraj - Jarosław Kaczyński, znany z zatwardziałego starokawalerstwa i ogólnej wstrzemięźliwości jeśli chodzi o kobiety, miał się spotkać nie z jedną, ba nawet nie z dwiema, ale od razu z pięciuset...
  • Kolczyk zamiast sierpa9 lip 2011Grzegorz Napieralski w swoim gabinecie zajęty był ważnymi dla partii sprawami - konkretnie ćwiczył przed lusterkiem swoje słynne uśmiechy. Był w tym mistrzem, ale wiedział, że nie wolno absolutnie zaniedbać niczego. Wybory zbliżały się szybkimi...
  • Uratuje nas koniec świata?25 cze 2011Nie tylko nadchodząca wielkimi kroki prezydencja, ale również kilka innych spraw spowodowało, że premier zaprosił do swojego gabinetu ministra Radka (dla przyjaciół Radosława) Sikorskiego. Donald Tusk zaczął od kwestii, która go niezmiernie...