Bo z rajami podatkowymi jest jeden kłopot. Gdy się ma do czynienia ze spółką zarejestrowaną na Curacao, to " inwestor" może obiecać wszystko, nie wywiązać się z niczego i nie poniesie z tego tytułu żadnych konsekwencji.
Już ponad dwa tygodnie minęły od czasu, gdy tygodnik "Wprost" ujawnił część szczegółów przetargu na zakup polskich stoczni, co zyskało miano " afery stoczniowej". Od dwóch tygodni temat wałkowany jest przez polityków i dziennikarzy. Zapis rozmów nie pozostawia wątpliwości, że urzędnicy państwowi z ARP zachowywali się jak najmici prywatnego biznesu. Tymczasem rząd robi co może by przekonać obywateli, że jak to śpiewają kibice po każdym przegranym meczu naszej reprezentacji" Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało".Tak więc mieliśmy słowa ministra Grada , że wszystko było " under control", inwestor istniał i nawet pokazał na rysunku jakie statki zamierza budować, mimo , że właściwie to nikt w to nie wierzył. W końcu gremia decyzyjne od początku miały wiedzę , że przemysł stoczniowy w Europie pada, bo cała produkcja tego typu przeniosła się na Daleki Wschód, a fatalna kondycja polskich stoczni nie wzięła się z powietrza, tylko z braku zamówień.
W całej tej kakofonii warto pokusić się o pewną jasną tezę. Jeśli w takiej mizerii zjawia się dobry wujek, który nam obiecuje produkcję, do której zasadniczo powinien dokładać, w dodatku jest zarejestrowany na Curacao, to należy rzucić wszystkie siły służb kontrwywiadu i wywiadu, by ustalić kto to na prawdę jest i o co mu w rzeczywistości chodzi. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Antyle Holenderskie , to nie tylko raj podatkowy, to raj dla przestępców wszelkiej maści działających w biznesie. Operowanie spółką zarejestrowaną w raju podatkowym gwarantuje nie tylko zwolnienie od podatku, ale przede wszystkim zwolnienie od odpowiedzialności za np. wywiązanie się z umowy. W tej sytuacji " inwestor" może obiecać wszystko, nie wywiązać się z niczego i nie poniesie z tego tytułu żadnych konsekwencji. Kto nie wierzy, niech spyta Marię Nowińską , pierwszą żonę Janusza Palikota. Maria Nowińska od kilku lat tropi po całym świecie losy jej własnych pieniędzy, które były mąż wyprowadził najpierw na Curacao. W efekcie pani Nowińska znacznie poszerzyła swą wiedzę z zakresu geografii i opanowała biegle Kodeks Spółek Handlowych, oraz prawo trustowe, które w Polsce nie obowiązuje. Nie muszę chyba dodawać, że były to bardzo kosztowne korepetycje.
Jeśli więc zarządzający majątkiem narodowym Minister Skarbu Państwa, nie chciał pewnego dnie stanąć w roli Nowińskiej, nie trzeba było wchodzić w relacje biznesowe z tajemniczym podmiotem, bo bandyta ma to do siebie, że uczciwy człowiek( zakładam , że w tym wypadku jest nim minister rządu RP) nie ma z nim żadnych szans, chyba że sam okaże się również bandytą. Jest jeszcze jeden ważny aspekt tej sprawy. Owe raje są miejscem , gdzie krzyżują się sieci wywiadów całego świata, bo jest to mętna woda, w której najlepiej łowi się ryby. Czasami grube. Takie skojarzenie przyszło mi na myśl , gdy przeczytałam w jakiś czas temu "Polsce" wywiad z Piotrem Niemczykiem ,jednym z byłych szefów UOP. Pan Niemczyk dowodzi tezy jakoby afera stoczniowa nie istniała, CBA dopuściło się przestępstwa, bo nie zna się na biznesie dlatego najlepiej , gdy na jego czele stanie biznesmen. Trzymając się bezcennych rad naszego eksperta od bezpieczeństwa państwa , należy zakrzyknąć, Palikot na szefa CBA!
Tymczasem w dzisiejszej " Gazecie Wyborczej" możemy znaleźć wywiad szefa komitetu stałego przy Radzie Ministrów, Michała Boniego. Najbliższy premierowi minister przedstawia zręby nowej ustawy o grach i zakładach wzajemnych. Dowiadujemy się , że wśród odgłosów nadal trwającej "afery hazardowej" rząd zdecydował się przedstawić parlamentowi projekt , który zakłada:
- zniesienie dopłat z gier hazardowych
-wprowadzenie opodatkowania videoloterii
Czyli de facto realizuje postulaty biznesmenów Sobiesiaka i Koska. Pan Sobiesiak może spać spokojnie i nie musi narażać córki Magdaleny na pracę na "państwowym". Zadanie pierwotnie przewidziane dla córki, czyli pilnowanie interesów tatusia kosztem konkurencji wziął na siebie rząd RP i wyręczył Magdę, którą tatuś "wycofał" z pewnikiem wygranego konkursu na członka zarządu Totalizatora Sportowego odpowiedzialnego za strategię firmy. Tym razem już nie szefowie państwowej agencji, ale konstytucyjny minister , zachowuje się jak zależny od pewnego sektora biznesu. Ciekawe, jakie argumenty miał pan Sobiesiak, by w tak gorącym okresie rząd zdecydował się na kontynuację ochrony interesów dżentelmenów od hazardu?
Okazuje się, że poseł Chlebowski miał tylko częściowo rację, gdy mówił " załatwimy Rysiu, na 90% załatwimy". Oni już załatwili i to na 100% nie na 90!
W całej tej kakofonii warto pokusić się o pewną jasną tezę. Jeśli w takiej mizerii zjawia się dobry wujek, który nam obiecuje produkcję, do której zasadniczo powinien dokładać, w dodatku jest zarejestrowany na Curacao, to należy rzucić wszystkie siły służb kontrwywiadu i wywiadu, by ustalić kto to na prawdę jest i o co mu w rzeczywistości chodzi. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Antyle Holenderskie , to nie tylko raj podatkowy, to raj dla przestępców wszelkiej maści działających w biznesie. Operowanie spółką zarejestrowaną w raju podatkowym gwarantuje nie tylko zwolnienie od podatku, ale przede wszystkim zwolnienie od odpowiedzialności za np. wywiązanie się z umowy. W tej sytuacji " inwestor" może obiecać wszystko, nie wywiązać się z niczego i nie poniesie z tego tytułu żadnych konsekwencji. Kto nie wierzy, niech spyta Marię Nowińską , pierwszą żonę Janusza Palikota. Maria Nowińska od kilku lat tropi po całym świecie losy jej własnych pieniędzy, które były mąż wyprowadził najpierw na Curacao. W efekcie pani Nowińska znacznie poszerzyła swą wiedzę z zakresu geografii i opanowała biegle Kodeks Spółek Handlowych, oraz prawo trustowe, które w Polsce nie obowiązuje. Nie muszę chyba dodawać, że były to bardzo kosztowne korepetycje.
Jeśli więc zarządzający majątkiem narodowym Minister Skarbu Państwa, nie chciał pewnego dnie stanąć w roli Nowińskiej, nie trzeba było wchodzić w relacje biznesowe z tajemniczym podmiotem, bo bandyta ma to do siebie, że uczciwy człowiek( zakładam , że w tym wypadku jest nim minister rządu RP) nie ma z nim żadnych szans, chyba że sam okaże się również bandytą. Jest jeszcze jeden ważny aspekt tej sprawy. Owe raje są miejscem , gdzie krzyżują się sieci wywiadów całego świata, bo jest to mętna woda, w której najlepiej łowi się ryby. Czasami grube. Takie skojarzenie przyszło mi na myśl , gdy przeczytałam w jakiś czas temu "Polsce" wywiad z Piotrem Niemczykiem ,jednym z byłych szefów UOP. Pan Niemczyk dowodzi tezy jakoby afera stoczniowa nie istniała, CBA dopuściło się przestępstwa, bo nie zna się na biznesie dlatego najlepiej , gdy na jego czele stanie biznesmen. Trzymając się bezcennych rad naszego eksperta od bezpieczeństwa państwa , należy zakrzyknąć, Palikot na szefa CBA!
Tymczasem w dzisiejszej " Gazecie Wyborczej" możemy znaleźć wywiad szefa komitetu stałego przy Radzie Ministrów, Michała Boniego. Najbliższy premierowi minister przedstawia zręby nowej ustawy o grach i zakładach wzajemnych. Dowiadujemy się , że wśród odgłosów nadal trwającej "afery hazardowej" rząd zdecydował się przedstawić parlamentowi projekt , który zakłada:
- zniesienie dopłat z gier hazardowych
-wprowadzenie opodatkowania videoloterii
Czyli de facto realizuje postulaty biznesmenów Sobiesiaka i Koska. Pan Sobiesiak może spać spokojnie i nie musi narażać córki Magdaleny na pracę na "państwowym". Zadanie pierwotnie przewidziane dla córki, czyli pilnowanie interesów tatusia kosztem konkurencji wziął na siebie rząd RP i wyręczył Magdę, którą tatuś "wycofał" z pewnikiem wygranego konkursu na członka zarządu Totalizatora Sportowego odpowiedzialnego za strategię firmy. Tym razem już nie szefowie państwowej agencji, ale konstytucyjny minister , zachowuje się jak zależny od pewnego sektora biznesu. Ciekawe, jakie argumenty miał pan Sobiesiak, by w tak gorącym okresie rząd zdecydował się na kontynuację ochrony interesów dżentelmenów od hazardu?
Okazuje się, że poseł Chlebowski miał tylko częściowo rację, gdy mówił " załatwimy Rysiu, na 90% załatwimy". Oni już załatwili i to na 100% nie na 90!