No i stało się. Reprezentacja Polski znalazła się w czwartym koszyku. Pozycja wyjściowa wręcz koszmarna i to nieprawda, że koszyk nie ma żadnego znaczenia, jak mówią niektórzy działacze.
Niewiele brakowało a bylibyśmy losowani z piątego koszyka. Cudem jednak udało się tego uniknąć, choć z drugiej strony czwarty czy piąty – żadna różnica. I tak awans jest bardziej marzeniem niż czymś realnym. Trafimy na trzy drużyny mocniejsze od nas teoretycznie. Problem polega na tym, że nie tylko teoretycznie.
Zaszufladkowano nas razem z Albanią. Starsi kibice pamiętają, że Albańczycy kiedyś piłki się od nas uczyli, teraz okazuje się, że są na takim samym poziomie. Wielu mówi: dziś słabeuszy już nie ma, poziom się wyrównał. Nic bardziej błędnego, to tylko sposób na usprawiedliwienie słabych wyników. Nadal przecież w eliminacjach jedni leją drugich.
Losowanie z czwartego koszyka zmniejsza szanse na awans do mistrzostw świata. Nawet jeśli Franciszek Smuda ułoży wreszcie tę kadrę to i tak nie przeskoczy ona poziomem reprezentacji z wyższej półki. A do turnieju finałowego awansuje tylko zwycięzca grupy. Zespoły z drugich miejsc czekają jeszcze baraże. Czarno to widzę.
Zaszufladkowano nas razem z Albanią. Starsi kibice pamiętają, że Albańczycy kiedyś piłki się od nas uczyli, teraz okazuje się, że są na takim samym poziomie. Wielu mówi: dziś słabeuszy już nie ma, poziom się wyrównał. Nic bardziej błędnego, to tylko sposób na usprawiedliwienie słabych wyników. Nadal przecież w eliminacjach jedni leją drugich.
Losowanie z czwartego koszyka zmniejsza szanse na awans do mistrzostw świata. Nawet jeśli Franciszek Smuda ułoży wreszcie tę kadrę to i tak nie przeskoczy ona poziomem reprezentacji z wyższej półki. A do turnieju finałowego awansuje tylko zwycięzca grupy. Zespoły z drugich miejsc czekają jeszcze baraże. Czarno to widzę.