W poprzednim wpisie zastanawiałem się czy śmiać się, czy płakać. Dziś już wiem, że tylko śmiech pozostał. A dochodzę do tego wniosku tuż po decyzji o odwołaniu Zdzisława Kręciny
Grzegorz Lato poświęcił swojego kolegę, by zapewnić sobie spokój na kilka następnych miesięcy . Tylko on bowiem mógł poddać pod głosowanie wniosek o odwołanie sekretarza generalnego. Gdyby się na to nie zdecydował, możliwa byłaby zmiana władz w PZPN. Lato nie mógł tak ryzykować. Takiego fotela nie oddaje się tak łatwo.
Członek zarządu Jacek Masiota mówił po posiedzeniu, że to początek zmian w PZPN. Wydaje mi się że to tylko nadzieja, bo związek jest zabetonowywany w tak znacznym stopniu i na tak niskich szczeblach, że potrzebuje bardzo wielu lat, by skruszeć. Tym razem ryba nie psuje się od głowy, tym razem psuje się równo także na samym dołu, a najgorszą chorobą jest przesączona na górze.
Jeden z objawów tej choroby był widoczny na zaimprowizowanej konferencji prasowej po posiedzeniu zarządu. Lato wyszedł do dziennikarzy i z pretensją w głosie i wyrazie twarzy, poinformował o decyzji. Chwilę później warknął na dziennikarzy: „żadnego komentarza nie będzie”. Jego spotkanie z dziennikarzami trwało zaledwie kilkadziesiąt sekund. Nawet nie próbuje budować sobie pozytywnego wizerunku.
W jednym z wywiadów zapowiedział, że odejdzie z PZPN jeśli reprezentacja nie wyjdzie z grupy. Łaskawca. Dobrze wie, że po Euro bycie prezesem nie będzie już tak atrakcyjny. Cały obciach polega na tym, że będzie tym prezesem właśnie podczas Euro.
Członek zarządu Jacek Masiota mówił po posiedzeniu, że to początek zmian w PZPN. Wydaje mi się że to tylko nadzieja, bo związek jest zabetonowywany w tak znacznym stopniu i na tak niskich szczeblach, że potrzebuje bardzo wielu lat, by skruszeć. Tym razem ryba nie psuje się od głowy, tym razem psuje się równo także na samym dołu, a najgorszą chorobą jest przesączona na górze.
Jeden z objawów tej choroby był widoczny na zaimprowizowanej konferencji prasowej po posiedzeniu zarządu. Lato wyszedł do dziennikarzy i z pretensją w głosie i wyrazie twarzy, poinformował o decyzji. Chwilę później warknął na dziennikarzy: „żadnego komentarza nie będzie”. Jego spotkanie z dziennikarzami trwało zaledwie kilkadziesiąt sekund. Nawet nie próbuje budować sobie pozytywnego wizerunku.
W jednym z wywiadów zapowiedział, że odejdzie z PZPN jeśli reprezentacja nie wyjdzie z grupy. Łaskawca. Dobrze wie, że po Euro bycie prezesem nie będzie już tak atrakcyjny. Cały obciach polega na tym, że będzie tym prezesem właśnie podczas Euro.