Jarosław Gowin przegrał wybory na szefa PO, jednak osiągną przyzwoity wynik. Ten względny sukces zaczyna trwonić
Po rozstrzygnięciu wyborów poseł Gowin nie pogratulował zwycięzcy, lecz zaczął oznajmiać, ze nadal będzie przypominać premierowi o korzeniach Platformy, czyli jej podstawach programowych z czasów gdy powstała. Wyraził też gotowość do spotkania się z premierem aby z nim debatować o ideałach, choć premier spotykać się nie chciał i przed rozstrzygnięciem wyborów, a co dopiero po. Równocześnie ogłosił, że woli jeździć po kraju i spotykać się ze zwolennikami, niż debatować z Tuskiem o stanowiskach w gabinecie „zadymionym od cygar”. Snuł sugestie o „pompowaniu” wyników w wyborach i niemal jednym tchem przyznawał, że on i jego zwolennicy może zbyt ostro wypowiadali się o premierze. To miotanie się zatrącało o śmieszność.
Teraz jednak zaczyna być naprawdę śmiesznie. Poseł Jacek Żalek został na trzy miesiące zawieszony w prawach członka klubu parlamentarnego PO za częste łamanie dyscypliny partyjnej. Za tenże brak dyscypliny posła Gowina władze klubu ukarały tysiącem złotych. Rozgoryczony taką niesprawiedliwością poseł Gowin ogłosił, że na znak solidarności z Żalkiem sam się zawiesza w prawach członka.
Samozawieszenie w członkostwie może być jednak nieskuteczne, bo Paweł Graś, rzecznik rządu twierdzi, że regulamin nie przewiduje, aby członek klubu sam się zawieszał. Z czego wynika, że Gowin powinien czuć się odwieszony.
Co zrobi poseł Gowin? Może poprosi władz klubu aby go zawiesiły? Byłoby to dosyć absurdalne. A może rozpocznie prawniczy spór o interpretację definicji zawieszenia członka? Lub stwierdzi, że z żalem przyjmuje wiadomość, iż nie może się samozawiesić?
Może tak, może śmak. Tylko że mało już kogo to będzie obchodzić, bo w Polsce i na świecie jest wiele poważniejszych problemów niż zawieszanie (się) czy odwieszanie (się) członków parlamentarnych gremiów.
Poseł Gowin zyskał poparcie 20 proc. głosujących, bo mówił o sprawach fundamentalnych, np. o nadmiarze przepisów biurokratycznych. Od rozmów o korzeniach przeszedł więc do rozmów o zawieszaniu, rozbudzając spekulacje o kruchej większości sejmowej i przyspieszeniu wyborów, tym razem parlamentarnych. Jeszcze trochę takich posunięć, a nawet nie Tusk, lecz zwolennicy Gowina nacisną „reset”.
Teraz jednak zaczyna być naprawdę śmiesznie. Poseł Jacek Żalek został na trzy miesiące zawieszony w prawach członka klubu parlamentarnego PO za częste łamanie dyscypliny partyjnej. Za tenże brak dyscypliny posła Gowina władze klubu ukarały tysiącem złotych. Rozgoryczony taką niesprawiedliwością poseł Gowin ogłosił, że na znak solidarności z Żalkiem sam się zawiesza w prawach członka.
Samozawieszenie w członkostwie może być jednak nieskuteczne, bo Paweł Graś, rzecznik rządu twierdzi, że regulamin nie przewiduje, aby członek klubu sam się zawieszał. Z czego wynika, że Gowin powinien czuć się odwieszony.
Co zrobi poseł Gowin? Może poprosi władz klubu aby go zawiesiły? Byłoby to dosyć absurdalne. A może rozpocznie prawniczy spór o interpretację definicji zawieszenia członka? Lub stwierdzi, że z żalem przyjmuje wiadomość, iż nie może się samozawiesić?
Może tak, może śmak. Tylko że mało już kogo to będzie obchodzić, bo w Polsce i na świecie jest wiele poważniejszych problemów niż zawieszanie (się) czy odwieszanie (się) członków parlamentarnych gremiów.
Poseł Gowin zyskał poparcie 20 proc. głosujących, bo mówił o sprawach fundamentalnych, np. o nadmiarze przepisów biurokratycznych. Od rozmów o korzeniach przeszedł więc do rozmów o zawieszaniu, rozbudzając spekulacje o kruchej większości sejmowej i przyspieszeniu wyborów, tym razem parlamentarnych. Jeszcze trochę takich posunięć, a nawet nie Tusk, lecz zwolennicy Gowina nacisną „reset”.