Nieznane kulisy realizacji polskiej transformacji ustrojowej

Nieznane kulisy realizacji polskiej transformacji ustrojowej

Dodano:   /  Zmieniono: 
(Na marginesie książki Witolda Kieżuna pt. „Patologia transformacji”, Wydawnictwo Poltext, Warszawa 2012) Są takie publikacje (książki, artykuły, audycje radiowe, czy telewizyjne, publikacje internetowe), które posiadają dla poszczególnych narodów szczególne, doniosłe znaczenie. Dotyczyć to może całych ich zawartości, lub części poglądów, przekonań, sądów w nich zawartych. Taką niewątpliwie publikacją jest książka prof. Witolda Kieżuna, wybitnego znawcy problemów organizacji i zarządzania, a życiorysowo wielkiego patrioty naszego narodu poświadczonego jego bohaterskim udziałem w  walce z okupantem w czasie Powstania Warszawskiego i długim jego życiem oraz  działalnością naukową zarówno realizowaną w Polskiej Akademii Nauk, jak i w wielu polskich i zagranicznych uniwersytetach i innych szkołach wyższych. Przy tym wspomniane znaczenie tej publikacji nie dotyczy całej jej zawartości ale szczególnie kwestii związanych z kulisami narodzin generalnego kształtu transformacji ustrojowej, która rozpoczęła się w Polsce w 1989 roku i która nadała generalny kształt funkcjonującemu u nas ustrojowi III Rzeczpospolitej, oraz wszystkim rozwiązaniom ważnym dla życia i pomyślności naszego narodu w obecnych i nadchodzących czasach. Jest to ważne tym bardziej, że niedługo III Rzeczpospolita obchodzić będzie swoje 25 lecie a pytania o jej dalsze losy stawia coraz częściej ­ głównie zresztą sobie – i coraz więcej Polek i Polaków. Stawia je ale­ niestety­ z reguły nie znajduje na nie odpowiedzi.
1.Komu zawdzięczamy ,współczesny, generalny kształt III  Rzeczpospolitej?

Powszechnie panuje przekonanie w naszym narodzie, że rozwiązania ustrojowe, które przyjęto od początku polskiej transformacji ustrojowej zawdzięczamy w dużej mierze jej pierwszemu, premierowi niedawno zmarłemu Tadeuszowi Mazowieckiemu, oraz Leszkowi Balcerowiczowi, jako architektowi ważnych rozwiązań głównie gospodarczych. Tymczasem w świetle publikacji prof. Witolda Kieżuna sprawy przedstawiają się zupełnie inaczej. Inicjatorem i pomysłodawcą przyjętych w Polsce ,po odejściu w niesławną niepamięć ustroju „komunistycznego”, okazuje się być przede wszystkim multimiliarder amerykański Georg Soros i i jego pomocnik Jeffrey Sachs. Konkretnie wspomniany multimiliarder przywiózł prawie w  „walizce” młodego absolwenta Harvardu, który wcześniej inspirował i realizował terapie szokową w Boliwii i przedstawił go jako tego, kto może w Polsce przeprowadzić podobna terapię rzekomo ze  zbawiennymi skutkami dla naszego narodu. Ciekawe, że przywiózł ją i przedstawił głównie Jackowi Kuroniowi i Adamowi Michnikowi nie bez racji uznając, że wśród tych którzy najbardziej się przyczynili do obalenia dotychczasowego ustroju, te właśnie postacie posiadają największe zasługi i że obie te osoby będą zapewne postaciami dominującymi w kreacji nowego ustroju, mającego zastąpić ustrój dotychczasowy. Z  przedstawionej przez prof. W. Kieżuna relacji wynika, że obaj najwyżej wyróżnieni przez super miliardera dotychczasowi opozycjoniści, co prawda odżegnywali się od uznania ich za wybitnych ekonomistów, ale gotowi byli pomysły G. Sorosa zawarte w jego ustnej rekomendacji ale popartej przekazanym opracowaniem łącznie, z propozycją głównej postaci, która miała wziąć na siebie zaprojektowanie wizji ustrojowej , zastępującej ustrój dotychczasowy, chętnie podjęli się rekomendować i pomagać wcielać w życie. Wydarzenie to  rozpoczęło faktyczny proces zmian ustrojowych w rezultacie których ostatecznie ­nie bez wręcz dominującego udziału Jacka Kuronia i Adama Michnika –  ukształtowane zostały w Polsce nowe struktury ustrojowe. Z zamętu z tym związanego wyłoniła się dopiero postać przyszłego premiera, który był reprezentantem części środowisk katolickich wcale z reszta nie najbardziej uwielbianych przez prymasa 1000­ leciał Stefana Wyszyńskiego, ale jako aktualnie redaktor naczelny peryferyjnego czasopisma „Więź” miał za sobą długa drogę „kolaboracji” w ramach PAX­u z władzą „komunistyczną” a po odejściu z PAX­u został posłem reżimowego parlamentu. Jego postać o tyle nie wzbudzała żadnych wątpliwość wśród twórców nowego ustroju w  gorącym 1989 roku, że był osobowością na ogół pojednawczą i radykalnie nie znającą się na sprawach gospodarczych, co bardzo ułatwiło jego aprobatę dla pomysłów Sorosa i  Sachsa wspieranych przez Kuronia i Michnika ,do których realizacji z ogromnym oddaniem przystąpił dr Leszek Balcerowicz, były działacz PZPR, mający za sobą północno­amerykańskie studia i zarazem całkowity brak jakiegokolwiek doświadczenia w  jakimkolwiek zarządzaniu. Biorąc to wszystko pod uwagę należ odnotować że prof.W. Kieżun prostuje historyczną nieprawdę dotyczącą wspomnianych tematów słusznie informując, że zrealizowane reformy, które ukształtowały fundamenty nowego ustroju nie  należy wiązać głównie z nazwiskami ani Mazowieckiego, ani nawet Balcerowicza, a w  ostatecznym rachunku należy uznać ,że były to reformy Sorosa­Sachsa ­ Balcerowicza.

2.Pod znakiem neokolonializmu

W rezultacie można skonstatować, że  J. Kuroniowi i A. Michnikowi zawdzięcza w dużej mierze nasz naród to, że wdrożone zostały na naszym, narodowym terenie ustrojowe pomysły G. Sorosa, głównie realizowane ręką J. Sachsa, a jedynie firmowane przez L. Balcerowicza. Nie były to na dodatek pomysły oryginalne. Wspomniany multimiliarder amerykański­ jak słusznie przypomina W. Kieżun­wcześniej inspirował podobne realizacje w wielu krajach, głównie III świata, w tym afrykańskich i to pozytywnymi skutkami, ale głównie pozytywnymi dla wielkiego kapitału północno­ amerykańskiego , innych grup kapitałowych i to z reguły głównie charakteru spekulacyjnego. Natomiast nie były one korzystne dla narodów którym je faktycznie narzucano. Operacje w tym zakresie zawsze przebiegały podobnie, wręcz dość schematycznie. Wielki kapitał zawsze potrafił zagwarantować sobie dominujący wpływ na  zmiany –społeczno­ekonomiczne dokonywane na terenie danego kraju. Skutecznie zawsze dążąc do tego aby przejąć w danym kraju przede wszystkim banki, a potem najważniejsze elementy przemysłu i handlu. W rezultacie w każdym z tych krajów zapewniał sobie wielki, zagraniczny kapitał dominującą pozycje natomiast dla narodowej burżuazji tworzył, niewielki marginesowy, ale mimo to znaczący udział w uzyskiwanych dochodach Jednocześnie staranie zawsze dbał on oto, aby dany naród był pozbawiony większego wpływu na dalsze swoje losy. Wszystko to odbywało się pod pięknymi sztandarami i hasłami, choćby zapewnienia na danym terenie możliwości otwartej ,wolnej konkurencji. Natomiast w praktyce prowadziło to do bardzo ograniczonego chronienia choćby cłami i innymi sposobami własnych interesów danego kraju. W efekcie doprowadzano z reguły do tego, że niszczono skutecznie na danym terenie narodową strukturę banków , przejmowano też najważniejsze przedsiębiorstwa handlowe i  przemysłowe. W warunkach afrykańskich dokonywano tego z wyjątkowa brutalnością, inspirując i doprowadzając do walk międzyplemiennych, przynoszących wielomilionowe zbrodnie grup etnicznych. Skutecznie judzonych przez reprezentantów wielkiego kapitału wzajemnie przeciwko sobie. We wszystkich tych przedsięwzięciach jak słusznie podkreśla W. Kieżun, cieniem kładła się postać północno­amerykańskiego multimiliardera, który w Polsce przy pomocy Kuronia i Michnika tym razem zajął się „urządzaniem” spraw naszego narodu. W przytoczonych przez W. Kieżuna danych wynika, że zajął się skutecznie w szybkim okresie doprowadzając do tego, że  przestaliśmy jako naród dysponować narodowym systemem bankowym, narodowym przemysłem i narodowym handlem. Staliśmy się wyraźnie półkolonią silniejszych i jak wynika z przytoczonych przez W. Kieżuna danych obiektem skutecznej penetracji na  nasz teren nie tylko północno­amerykańskiego kapitału, ale  w dużym stopniu też a  nawet bardziej niż północno­amerykańskiego kapitału niemieckiego.

Dla Sorosa zresztą „operacja polska” była mało znaczącym epizodem w jego fundamentalnych ,globalnych planach , zamiarach i przedsięwzięciach. Jest on postacią szczególną, która nie tylko współtworzyła neokolonializm w Afryce oraz częściowo w Azji, ale skutecznie zwalczała konkurentów wielkiego kapitału północno­amerykańskiego i na innych terenach. Może on na koncie swoim zanotować w walce o umocnienie roli dolara amerykańskiego, skuteczną walkę z marką niemiecką, funtem szterlingiem, ale zwłaszcza z jenem japońskim, którego podważenie i deprecjacja wywołało kilka lat po  jego przedstawionej roli w Polsce wręcz katastrofalne skutki nie tylko dla bankowości japońskiej, ale dla całej gospodarki tego kraju podejmującego zrazu nieśmiałe, ale groźne w przyszłościowych skutkach próby konkurencji w z bogatym Wujem Samem. G. Soros okazał się w tych sprawach całkowicie sprawny i skuteczny. W późniejszym okresie, gdy w Polsce już wykreował korzystną dla wielkiego światowego kapitału strukturę neokolonialną, połamał sobie zęby na Chinach. W przeciwieństwie bowiem do wielu innych krajów, Chiny były przygotowane do jego ataku na ich jena. Przebywający w tym czasie w gościach u mnie wybitny chiński ekonomista prof.Li Jigwen zapewniał mnie a  z  mojej rekomendacji też ówczesnego urzędującego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, że Chiny nie podzielą losu tych krajów, które G. Soros naraził na  znaczne straty w wyniku podważania ich narodowych walut. W rezultacie podważając ich ekonomiczną i polityczną pozycje w świecie. Zapewnienie Li Jingwena w pełni się potwierdziły. Informując o tej sprawie przy okazji prezentacji książki W. Kieżuna chciałem zwrócić uwagę, że  zainteresowania G. Sorosa Polską były podporządkowane szerszej perspektywie jego wielu, planowanych działań. Chciał on potraktować nasz kraj, jako swoisty laboratoryjny eksperyment, który potem da się w pełni zastosować na rozległych terenach byłego Związku Radzieckiego. W pewnym sensie mu się to udało, bowiem w  rezultacie całkowicie przy pomocy Sachsa i Balcerowicza zrealizował swe pomysły w  Polsce które częściowo wykorzystał też za nasza wschodnią granica, głownie nie w Rosji a w innych republikach postradzieckich ale w sposób mniej pełny niż w Polsce..

Tymczasem w Polsce jego złowrogi cień owocował dramatycznymi wydarzeniami. Zamiast zapowiedzianego szybkiego wzrostu dobrobytu w położeniu większości naszego narodu w jego standardzie życia nastąpił znaczny regres. Jednocześnie niekorzystne zmiany wystąpiły w poziomie wypracowywanego dochodu narodowego. Obok publikacji prof. W. Kieżuna zostało to przekonująco zaprezentowane w twórczości naukowej Andrzeja Karpińskiego, Kazimierza Poznańskiego, Zdzisława Sadowskiego i wielu innych autorów ale niewątpliwą zasługą W. Kieżuna jest to, że  pokazał w tych wydarzeniach szczególna rolę G. Sorosa i podjął wielką działalność na  rzecz przezwyciężenia mitu, że przebudowę ustrojową w sumie tak niekorzystna dla  naszego narodu realizowaliśmy z własnej inicjatywy i samodzielnie.. Tymczasem realizowaliśmy je nie z polskiej inicjatywy a wcielając w życie zagraniczne pomysły, które się w zasadzie nigdzie nie sprawdziły się, a nawet wręcz przynosiły fatalne narodowe skutki . We wszystkich tych przeobrażeniach najgorsze jest to, że w toku realizacji pomysłu na pełne i niczym nie ograniczone otwarcie naszej gospodarki dla  światowego kapitału i w rezultacie stworzenia warunków pełnej ingerencji tego kapitału w nasz rozwój, zniszczone zostało to, co najważniejsze zwłaszcza dla narodów średniej wielkości w  nadchodzących dziesięcioleciach. Zniszczone bowiem zostały zalążki naszego nowoczesnego przemysłu elektronicznego, które stwarzały podstawę, aby w przyszłości przy intensywnym jego rozwoju mogły owocować w Polsce wyprodukowaniem „narodowych produktów”, które mogły zapewnić nam nie tylko prestiż w  międzynarodowym podziale pracy., ale mocne narodowe podstawy długotrwałego sukcesu. Przy jednoczesnym zniszczeniu polskiego systemu bankowego i całkowitym przejęciu go nie tylko zlikwidowana została podstawa naszej suwerenności, ale tez możliwości odbudowy i rozkwitu polskiego narodowego przemysłu, który mógł swą innowacyjnością i nowoczesnością zapewniać nam długotrwałą pomyślną perspektywę w  nadchodzących dziesięcioleciach.

3.Kompradorzy

Przez kompradora rozumiem osobę, która według wzorów postkolonialnych służy kolonizatorom w zapewnieniu funkcjonowaniu im władzy na uzależnionym od  kolonizatora narodowym terytorium. System kolonialny nie mógł by faktycznie funkcjonować, gdyby się tylko opierał na kanonierkach i wojskach oraz urzędnikach z  kolonialnych metropolii. Aby władza kolonialna mogła trwać długie dziesięciolecia kolonizatorzy musieli pozyskać część narodowej biurokracji do służby na rzecz kolonialnego imperium na danym terenie. Oczywiście musieli oddać ochłapy swoich gigantycznych miliardowych zysków dla zapewnienia wiernej służby kompradorów, czyli osób z danego narodu pozostających w służbie kolonizatorów. W warunkach budowy systemy neokolonialnego rola kompradorów nie maleje a wzrasta. Konstruktorzy neokolonialnego systemu funkcjonowania narodu polskiego w nowych warunkach ustrojowych doskonale o tym wiedzieli. Potrafili też wybrać na organizatorów swego przedsięwzięcia dobrze wyselekcjonowane kadry. Trzeba powiedzieć, że rozpoczęcie działań na rzecz budowy na gruzach dotychczasowego, nowego ustroju od wizyty u J. Kuronia i A. Michnika świadczyło o dobrym rozpoznaniu sytuacji w Polsce. Byli to wszak główni architekci budowania sił zdolnych obalić już mocno nadwyrężony dotychczasowy ustrój. Ich koncepcja, aby obalać ten ustrój rzekomo w imię interesów robotników i innych ludzi pracy dawała im dobre alibi do tego aby przy ich pomocy, jako kompradorów, budować nowa strukturę ustrojowa. Nieważne było, że nie byli ekonomistami i nie potrafili ocenić kwalifikacji J. Sachsa jako głównego doradcy nowych ekip rządzących w Polsce. Nie ważne tez było, że nie potrafili rozpoznać skutków terapii szokowej i neokolonialnej Boliwii, którą realizowano pod ideowym wpływem J. Sachsa. Gdyby wiedzieli coś na ten temat nawet w tamtej fazie rozwoju, przynajmniej J. Kuroń mógł mieć wątpliwości, czy  warto w Polsce dublować taki eksperyment. Był na tyle wrażliwy moralnie i po części wierzący, że przynosi ludziom pracy szanse na godniejsze niż dotąd życie, że mógłby wycofać się z poparcia przywiezionych przez Sorosa i Sachsa koncepcji reform podejmowanych w Polsce. W każdym razie niezależnie od tego czy obaj główni polscy kompradorzy, czyli J. Kuroń i A. Michnik wiedzieli o tym, czy nie, to im zawdzięcza naród polski wtrącenie go w jarzmo kolonializmu, które z racji przynależności do Unii Europejskiej i NATO, daje narodowi polskiemu pewne korzyści, ale więcej przynosi zagrożeń niż sukcesów i otwiera dla narodu polskiego bardzo niebezpieczna przyszłość. Nie tylko niebezpieczna, ale wręcz groźną.

Miałem wielokrotnie okazję rozmawiać z J. Kuroniem już w połowie lat 90­ych, kiedy okazało się, w całej okazałości, jaka jest ta struktura, która jemu i A. Michnikowi zarekomendował G. Soros wyznaczając jednocześnie swego pełnomocnika w postaci Sachsa do nadzoru jej realizacji. J. Kuroń po długich rozmowach napisał mi w swojej książce, która mi darował charakterystyczna dedykację „Wojtkowi­ przyjacielowi myślącemu inaczej”. W czasie tych rozmów przyznał mi całkowicie rację, że w pełni zawiódł tych, których zorganizował do walki z ustrojem, którego był zrazu piewcą a potem śmiertelnym przeciwnikiem. Nie cieszył się z sukcesów a martwił jego zdaniem ubocznymi skutkami realizowanych przeobrażeń. Chlubił uniezależnieniem od Rosji, martwił faktyczną impotencją nowych elit w dziedzinie zaprogramowania takiego rozwoju Polski, które by łączyło niezależność od wschodniego sąsiada z opracowaniem i  faktycznym wdrażaniem intensywnego rozwoju połączonego z systematycznym ciągłym wzrostem standardu ludzi pracy. Szczególnie martwił Jacka zły los w III Rzeczpospolitej młodego pokolenia. A przecież nie był to jeszcze okres, gdy on żył, w którym ponad 200 tysięcy głównie młodych ludzi z wyższym wykształceniem nie miało pracy. A ponad 2  miliony Polaków najbardziej dynamicznych i innowacyjnych przebywało na zarobkowej emigracji. W każdym razie J. Kuroń publicznie przepraszał za wszystkie mankamenty ustroju, który w dużej mierze wprowadził do naszego kraju nie bardzo wiedząc jaki to  będzie ustrój i kogo będzie preferował.

Inny stosunek do nowo kreowanego ustroju miał i ma od jego narodzin A. Michnik. Drugi obok J. Kuronia, największy w Polsce komprador. Nigdy nie zetknąłem się osobiście z tym przyjacielem J. Kuronia i współtwórcą na równi z nim III Rzeczpospolitej. W wyniku osiągniętego sukcesu w walce z PRL A. Michnik stworzył­ jak wiadomo­ „Gazetę Wyborczą”. Odegrała ona wielką rolę we wdrażaniu nowego ustroju, jego stabilizacji i rozwoju.. Z całą siłą popierała ona realizacje koncepcji Sorosa i Sachsa firmowana przez L. Balcerowicza. Dokonywała tego wyjątkowo perfidnie. Obok dominującego poparcia dla nowych rozwiązań otwierała zawsze ze swe łamy na  ograniczoną i peryferyjną ich krytykę.. Jednakże występowała zawsze jaskrawa dysproporcja między afirmacją a krytyką tworzonych generalnych właściwości nowego ustroju. Nade wszystko jednak” Gazeta Wyborcza” to komercyjne przedsiębiorstwo przynoszące wielkie zyski jej organizatorom, zwłaszcza sprawującym w niej kierownicze funkcje. W podziale zysków jej twórcy i główni realizatorzy otrzymali i wytrzymują wielomilionowe profity. Nowy ustrój jest dla nich dobra podstawa osiągania nie tylko prestiżu, ale też ogromnych krociowych apanaży. Przedstawia to szczegółowo to w swej książce Kieżun. A. Michnik jest nie tylko inicjatorem, twórcą, ale w dalszym ciągu generalnym realizatorem głównych jej przedsięwzięć. Jednakże uświadamiając sobie dominujące, swoje współautorstwo w kreacji nowego ustroju dalekiego od głoszonych przed siebie ideałów podjął decyzję, iż nie będzie uczestniczył w krociowych zyskach uzyskanych w wydawnictwie „Agora „wydającym „Gazetę Wyborczą” Co tu dużo mówić uczynienie z gazety mającej służyć wielkim społecznym celom głównie lukratywnego przedsiębiorstwa w imię jednostronnej służby na rzecz neokolonialnego ustroju, to  sprawa w dużej mierze śmierdzącą. A. Michnik ma wyczucie tego typu niewygodnej dla  siebie sytuacji i nie chce uczestniczyć w śmierdzącym przedsięwzięciu. A tak naprawdę jakie profity czerpie on z procederu wydawania gazety w służbie neokolonialnej struktury naszej ojczyzny wie dokładnie tylko on i kilka najbliższych mu osób. Kiedyś być możemy i  my  się o tym dowiedzieć. Mogą to być wieści zaskakujące. 4.Hybryda Jeśli wszystkie analizy dotyczące charakteru i kulis polskiej transformacji ustrojowej zawarte w książce W. Kieżuna powinny zostać jak najszerzej upowszechnione w naszej ojczyźnie i stać się fundamentem przyszłych zmian ustrojowych III  Rzeczypospolitej coraz bardziej potrzebnych naszemu narodowi (co potwierdza omawiana książka W. Kieżuna), o tyle opis tego autora dotyczący charakteru ustroju PRL brzemienny jest w liczne uproszczenia, a nawet błędy. Dotyczy to przede wszystkim charakteru ustroju, który zastąpiła III Rzeczpospolita. W. Kieżun łatwo uznaje zarówno ustrój przez kilkanaście lat funkcjonujący na terytoriach byłego caratu rosyjskiego, a  potem też na ziemiach polskich, czy na jakichkolwiek innych terytoriach za ustrój komunistyczny, a jego twórców za komunistów. Taka kwantyfikację, zwłaszcza dotyczące PRL zakwestionował już prof. Andrzej Walicki w licznych swych książkach, w tym w  ostatnio wydanej „Od projektu komunistycznego do neoliberalnej utopii „Była to krytyka w  pełni uprawniona. W efekcie analizy bowiem należy uznać, że wspomniane nazewnictwo jest w dużej mierze uproszczone i naciągnięte. Nie można danego ruchu, orientacji, ustroju oceniać tylko na podstawie tego, jak go sami nazywają jego twórcy i  realizatorzy. Ważniejsze jest na ile to nazewnictwo jest adekwatne do  rzeczywistego charakteru idei, które rzeczywiście służą za podstawę proponowanego nazewnictwa danego ustroju i ludzi o niego walczących oraz  realizujących go. To prawda, że  bolszewicy uznawali się za komunistów, podobnie jak współtwórcy PRL. Jednakże w obu tych przypadkach podobnie jak w wypadkach innych krajów ustroje budowane pod  hasłem budowy komunizmu od 1917 roku daleko rozmijały się z charakterem i istotą tej idei, którą deklarowano, że  legła u ich podstaw. Co prawda nie były to ustroje kapitalistyczne, ani jedną z wersji kapitalizmu. W ustrojach tych zgodnie z  rekomendacją K. Marska i F. Engelsa pozbawiono co prawda klasy kapitalistów i  obszarników własności i tym samym dominacji w danym społeczeństwie. W efekcie radykalnie co prawda zmniejszono dysproporcje socjalne między najbogatszymi i  najbiedniejszymi. Oddano natomiast bez odpowiedniego uwzględnieni niebezpieczeństw z tym związanych w ręce biurokracji zarządzanie gospodarką i całym życiem społeczno­ ekonomicznym. W efekcie zlikwidowano znaczące funkcjonowanie rynku, jako fundamentalnej siły napędowej wysokiej wydajności pracy, dynamicznego postępu technicznego i naukowego. Jednocześnie nowy ustrój wbrew surowym zakazom Marksa i  Engelsa zaczęto budować w 1917 roku w jednym z najbardziej zacofanych krajów świata­ carskiej Rosji. Kraju który miał dopiero przed sobą epokę industrializacji i osiągnięcie takiego rozwoju produkcji przemysłowej, która innej niż w kapitalizmie dystrybuowana otwierała szanse szybkiego i skutecznego kreowania wysokiego standardu życia ludzi pracy oraz zapewnienia podstaw demokratycznych sposobów rządzenia dowolnym krajem o takim ustroju. Natomiast bazę przemysłową tych krajów trzeba było dopiero stworzyć. Połączenie natomiast realizacji początkowej fazy industrializacji ze realnym wzrostem standardu życia ludzi danego narodu było niemożliwe. I niemożliwe okazało się w praktyce zarówno w ZSRR jak i i PRL. Odwrotnie. Industrializacja wymagała dokonania wręcz regresu w standardzie życia ludzi pracy. Musiało to owocować niezadowoleniem większości ludzi zarówno z pogorszenia warunków życia, czy też stabilizacji poziomu życia na stosunkowo niskim, głodowym poziomie. Tworzyło to w dużej mierze konieczność terroru, aby nie dopuścić do  przerwania realizacji zwłaszcza industrialnych wizji. Inna sprawa, że w tym terrorze przywódcy ZSRR i częściowo PRL (szczególnie w  latach 1949­56) wyraźnie rozsmakowali się a używanie środków tego terroru stawało się w coraz większym stopniu ich „drugą naturą”. Na dodatek w budowie nowego ustroju wielką rolę odgrywał czas. Bez szybkiego zbudowania industrialnej podstawy obronności państwa radzieckiego kapitalistyczne otoczenie szybko się mogło rzucić do gardła nowo kreowanemu ustrojowi. Zwłaszcza, że był odosobniony, pojedynczy, czy choćby tylko obejmujący niewielką mniejszość krajów świata.

W takiej sytuacji powstałe ustroje i państwa nazywane współcześnie komunistycznymi trudno uprawnienie uważać, że  posiadały komunistyczny charakter a  partie nimi kreujące ,że były partiami komunistycznymi(wbrew temu jak sprawę tą  przedstawia W. Kieżun w swej znakomitej ostatniej książce). Wrogowie wspomnianych ustrojów chętnie przejmowali i przyjmują takie nazewnictwo, strasząc poszczególne narody tymi wszystkimi negatywnymi zjawiskami, które towarzyszyły narodzinom i  funkcjonowaniu wspomnianych struktur ideowo­politycznych. Tym bardziej, że w  ostatecznym rachunku struktury te musiały lec w pokojowym współzawodnictwie z  kapitalizmem, bo przyjmując strukturalne fałszywe założenie Marska i Engelsa, zakładające, że przyszły ustrój powinien zlikwidować rynek jako ważną siłę napędową rozwoju ,i koło napędowe tego rozwoju w postaci klasy kapitalistów, tym samym zniszczyły mechanizmy kreujące powszechną wysoką motywację coraz bardziej wydajnej pracy, postępu technicznego i naukowego. Oddanie natomiast w pełni władzy w ręce biurokracji, która sama przez się nie jest strukturą społeczną, która potrafi sama skutecznie rozwijać wydajność pracy w zarządzanych przez siebie zakładach produkcyjnych i ich strukturach oraz motywować skuteczni szerokie kręgi ludzi do  ciągłego wzrostu wydajności pracy i postępu technicznego i naukowego skazywało wspomnianą strukturę na klęskę we współzawodnictwie z kapitalizmem. W sumie ustroje stworzone w ZSRR a potem w  PRL nie był nawet zalążkiem ustroju socjalistycznego, bowiem nie realizował szansy na satysfakcjonującą pracę nie tylko inteligencji, ale  zwłaszcza robotników i chłopów i tworząc taką dominacje i alienację biurokracji nad resztą społeczeństwa, która czyniła z tego ustroju strukturę ekonomicznie mało sprawną i zarazem będącą przedmiotem łatwych i skutecznych ataków jego przeciwników ,zresztą realizowanych pod wypróbowanymi sztandarami antykomunizmu.

Dla skutecznego obalenia konkurencyjnego wobec kapitalizmu ustroju wykreowano w  świecie właśnie rozwinięta ideologię antykomunistyczną. Ustrój, który był hybrydą między kapitalizmem a socjalizmem, którego twórcy nazywali wstępną fazę socjalizmem, a który w bardzo ograniczonym zakresie realizował ważne idee Marsa i  Engelsa (choćby w zakresie realizacji dysproporcji społecznych) stwarzał doskonałą pożywkę do „wybijania” z głów ludziom pracy na całym świecie chęci i możliwość zbudowania innego niż kapitalistyczny ustrój społeczny. Osiągnięto w tym zakresie zresztą duże rezultaty. W warunkach polskich antykomunizm miał jeszcze jedną ważną podstawę. Nowy ustrój budowano w Polsce w latach 1944­45 jako narzucony bagnetami obecnej na naszym terytorium armii radzieckiej. Pomagało to uczynić z niego dodatkowo łatwy przedmiot krytyki na którą zasługiwały rzeczywiście jego strukturalne wady w tym u  części „komunistów” występująca wyraźna abnegacja narodowa.

Szkoda, że w prezentowanej książce W. Kieżun, który tak wnikliwie zdemaskował generalną orientacje współczesnego kapitalizmu, którą uosabia jego polityka neokolonialna nie precyzyjnie a nawet myląco przedstawia istotę tej hybrydy ustrojowej, która powstała w rezultacie próby budowania alternatywnego wobec kapitalizmu ustroju, prób które się musiały nie powieść, choćby z racji strukturalnej wady wspomnianej konstrukcji w postaci nie docenienia przez jej przywódców roli rynku z  wszystkimi tego konsekwencjami. Powoduje to w ostatecznym rezultacie, że autor tego wybitnego dzieła, w którym tak wnikliwie demaskuje dawny i współczesny kapitalizm i  narzucane przez niego rozwiązania ustrojowe, nie bierze pod uwagę, że omawiana hybryda ustrojowa choćby w postaci ZSRR czy  PRL niekoniecznie musi mieć jako jedyną alternatywę jakąś odmianą kapitalizmu. Natomiast nie bierze pod uwagę, że  może, a  nawet powinna być zastąpiona ustrojem, w którym kapitaliści będą co prawda obecni a  nawet bardzo ważnym elementem nowej struktury społeczno­ustrojowej , ale  niekoniecznie z tak dominującym usytuowanym jak ma to miejsce we współczesnym kapitalistycznym świecie. Gdyby to uwzględnił, choćby uważnie przyglądając się dla  przykładu ewolucji współczesnych Chin, jego książka by była jeszcze bardziej wartościowa i pożyteczna. Dla wszystkich, ale zwłaszcza dla naszego narodu a  szczególnie jego młodego pokolenia.

5.Bilans i perspektywa

W sumie wybitne dzieło czołowego, polskiego uczonego z zakresu nauk o  zarządzaniu przyniosło nam wszystkim podstawę fundamentalnych konkluzji dotyczących neokolonialnej struktury nasze gospodarki i całokształtu III Rzeczypospolitej i zarazem dość schematyczne oceny PRL bez większej wartości poznawczej. Przyniosły też fundamentalne ustalenie i konkluzje dotyczące systemu zarządzania administracyjnego III  Rzeczpospolitą ale tego tematu nie podejmuje w tym szkicu. Jeśli zaś chodzi o PRL to  prof. W. Kieżun nie zauważył jakiej fundamentalnej ewolucji podlegali polscy ”komuniści” w czasie II wojny świtowej. Już w ZSRR część z nich była za powstaniem odrębnej armii polskiej a część za wyłącznie wyodrębnionymi oddziałami polskimi w Armii Radzieckiej (Jakub Berman, Hilary Minc ,Roman Zambrowski, Edward Ochab i wielu innych).Dla tej grupy ZSRR, ojczyzna międzynarodowego proletariatu była prawdziwa ojczyzną a inne ojczyzny do tego mało znaczącym dodatkiem. Zwolennicy powstania odrębnej armii polskiej byli ortodoksyjnymi komunistami ale w kwestii narodowej już nieco zmodernizowanymi. Jeszcze głębsze zmiany zachodziły w kwestii narodowej wśród komunistów działających w okupowanej przez hitlerowców Polsce. U większości ewolucja w tej sprawie poszła o wiele dalej. Mogłem to dostrzec osobiście gdy w 1961 objąłem stanowisko redaktora naczelnego czasopisma „Wychowanie” i przystąpiłem do kampanii na rzecz odbudowy w nasze ojczyźnie na szeroką skale szkolnego i pozaszkolnego wychowania patriotycznego. Liczni spadkobiercy orientacji ”internacjonalistycznej PZPR zareagowali na to nie ukrywaną furią. Natomiast większość gomułkowców wyraźnie poparła mnie. Obok „prawdziwych komunistów „ramie ramię z nimi atakowani byliśmy przez liberałów choćby takich jak M. R. Rakowski i wielu ludzi tygodnika, ”Polityka” którzy jako „prawdziwi” światowcy chętnie nazywali nas „narodowymi komunistami” co  było brzydką aluzją do „narodowego socjalizmu „Już wydaje się, że wtedy rodziły się predyspozycje części polskich elit zastania „kompradorami” byle w dobrym światowym kapitalizmie na  jego najważniejszych szczytach. Współczesne usytuowanie tego tygodnika wydaje się potwierdzać takie przekonanie. Jest to czasopismo siostrzane w  stosunku do „Gazety Wyborczej” W tym też czasie dostałem ważne zlecenie przygotowania dla Władysława Gomułki kolejnego przemówienia. Tym razem miało ono dotyczyć miejsca PPR (z okazji zbliżającego się jego 20­lecia) w dziejach polskiego, rewolucyjnego ruchu robotniczego.

Przyjąłem tą propozycje z wielką radością. Od  dawna marzyłem o jasnym poinformowaniu szerokiej opinii publiczne o zmianie stanowiska polskich „komunistów” w kwestiach narodowych. Mocno zaakcentowałem w  przygotowanym projekcie przemówienia ,że PPR a za nim PZPR w porównaniu do KPP radykalnie zmieniła swoje stanowisko w kwestii narodowej uznając, że służba własnemu narodowi należy dla niej do wartości naczelnych oraz, że „PPR nie dzieliła przelanej krwi w walce z okupantem według partyjnych kryteriów”. Staszek Trepczyński –kierownik sekretariatu I Sekretarza PZPR zawiadomił mnie, że W. Gomułka uznał tekst za bliski mu ideowo ale zbyt daleko idący. Spokojnie wydrukowałem więc cały przygotowany tekst jako własny w „Wychowaniu”. Już gdy ukazał się dostałem telefon ,że całe mój tekst będzie przez W. Gomółkę wygłoszony. Poinformowałem, że go wydrukowałem wcześniej w „Wychowaniu”. Uznane to zostało ,za mało ważne. Wiem, że resztka ówczesnych „internacjonalistów „w kierownictwie PZPR zareagowała z furią na główne tezy wspomnianego referatu W. Gomułki. „Przygoda „ta obrazuje dość wyraźnie to ,że przedstawiany w książce W. Kieżuna świat polskich „komunistów „jako monolit ideowo­polityczny w fundamentalnej kwestii narodowej był bardzo głęboko i długo wewnętrznie rozdarty a nawet na tym tle ostro skonfliktowany. Wydaje się więc, że gdy W. Kieżun podaje w swym wybitnym dziele, że  największymi kompradorami w Polsce byli członkowie PZPR to należy wyraźnie dodać, że dotyczyło to tych którzy wywodzili się, z tej grupy PZPR którą tworzyli wcześniej Jakub Berman i Hilary Minc a potem gdy obecni kompradorzy już wkraczali na drogę głębokiej opozycji wobec PRL pozostawali oni pod wpływem „braci ideowych” najważniejszych „internacjonalistów „to znaczy Jakuba Bermana i Hilarego Minca których dzieło kontynuowali w tym czasie głównie Roman Zambrowski i Edward Ochab i to oni wychowali przyszłych korowców. .Przy tym dotyczy to nie tylko Jacka Kuronia i Adama Michnika a całego trzonu KOMITETU OBRONY ROBOTNIKÓW, którego kadry stanowią po dziś dzień ostoje polskich kompradorów . Wydaje się, że istnieje logiczny związek między ich ”internacjonalistyczną” orientacją w „komunizmie” a współczesną ich orientacją kompradorską. Szkoda, że w swoim fenomenalnym studium W. Kieżun tego nie dostrzegł i uwzględnił. Zwiększyło by to znacznie wartość poznawczą jego naukowej diagnozy. Najważniejszą jednak wadą omawianego dzieła W. Kieżuna jest brak skonkretyzowanej propozycji wydźwignięcia naszego narodu z jarzma neokolonializmu. Jak może nasz naród we współczesnych warunkach odbudować swój celowo zniszczony przemysł ze szczególnym uwzględnieniem przemysłów elektronicznych, jak odzyskać banki będące w dwudziestym pierwszym wieku podstawą suwerenności każdego narodu, jak dopracować się „narodowych produktów” wnoszonych do regionalnych i światowej gospodarki i przynoszących każdemu narodowi nie tylko prestiż i sławę ale też korzystne, długotrwałe możliwości życia i rozwoju członków danej narodowej wspólnoty a zwłaszcza jego młodego pokolenia.? Dzieło prof. W .Kieżuna na te pytania nie daje co  prawda odpowiedzi ale jego diagnozy uważnych Czytelników tego dzieła do decyzji w  tych sprawach bardzo przybliżają.

Ostatnie wpisy