Efekty szczytu COP21

Efekty szczytu COP21

Dodano:   /  Zmieniono: 
Stosunkowo niedawno opublikowałem w internecie dwie definicje. Jedna dotyczyła „ekogłupków” a druga „ekoterrorystów”. Rozpętała się wtedy burza medialna, że jak śmiem wojowników o środowisko tak bezczelnie i nieładnie przezywać.
Przypominam sobie COP 19, który odbywał się w Warszawie, w kontenerach na murawie Stadionu Narodowego. Wtedy to właśnie ówczesny minister środowiska, Marcin Korolec, w atmosferze międzynarodowej uciechy, wyleciał ze stanowiska. Jak zmieniło się polskie podejście do spraw bezpośrednio związanych z jednej strony z generowaniem energii a z drugiej strony z rzeczywistą ochroną środowiska od tamtego czasu?

Jest to pytanie przewrotne. Po pierwsze, ponieważ trudno było zdefiniować stanowisko rządu PO-PSL, który nie chciał obostrzeń w polityce klimatycznej, ale zarazem w tej sprawie nie robił nic. Po drugie, dzisiaj nie wiemy jakie jest faktyczne stanowisko w tej kwestii obecnego rządu PIS.

A sprawa sprowadza się do zdefiniowania stosunkowo prostych potrzeb społeczeństwa i możliwości ich zasspokojenia.
Czego oczekuje społeczeństwo?

Oczekujemy, że my obywatele, o każdej porze dnia i nocy będziemy mogli włożyć do gniazdka wtyczkę i że w tym gniazdku będzie tani prąd. TANI PRĄD. Najlepiej jeszcze jakby pochodził z polskiej elektrowni. A polskiej nie dlatego, że to kwestia narodowa, tylko dlatego, że przesył prądu (w tym na międzynarodowe odległości) po prostu dużo kosztuje. Prąd jest bez koloru, nie jest ani czarny, ani zielony, ani brunatny. Nie jest też radioaktywny.

Kto ma to zapewnić? Tak się składa, że w UE kwestie energetyki są regulowane poprzez rządy krajów członkowskich. W tej sytuacji za wszystkie sprawy związane z energią odpowiada rząd RP.

Co wiec musi zrobić każdy rząd na starcie swojej działalności?
Musi dokonać bilansu energetycznego, uwzględniając dwa podstawowe czynniki. Pierwszy to kwestia potencjalnych źródeł i technologii wytwarzania energii. A drugi to porozumienia międzynarodowe, które mogą regulować pewne kwestie związane z produkcją energii.

Polska stała, stoi i będzie stała na węglu. To samo dotyczy polskiej energetyki. Tak więc jakiekolwiek zewnętrzne uwarunkowania związane z opłatami za wytwarzanie energii z węgla i za emisję CO2 są z punktu naszego kraju całkowicie irracjonalne. Wręcz głupie. Dlatego też można zadeklarować dywersyfikację źródeł energii i nawet można ją realizować. Pod warunkiem, że nie będziemy płacić za uprawnienia do emisji CO2.

Te uprawnienia powodują zaburzenie logiczne u swoich podstaw. Podrażają prąd w gniazdku. A drogi prąd jest nieprzyjazny konsumentom.

Następnie należy zbilansować i przeanalizować możliwości wytwarzania prądu z OZE. Pomijając w tym miejscu przechwałki p. minister edukacji, Anny Zakrzewskiej, że zatrzymała wiatraki.

Po dokonaniu analizy rzeczywistych kosztów budowy i eksploatacji instalacji a także po podliczeniu mocy koniecznych jako rezerwa zastępująca w bilansie energetycznym instalacje OZE, wtedy, gdy z powodów atmosferycznych nie generują prądu, należy ocenić ekonomiczną zasadność takiej inwestycji. W uproszczeniu, każdy punkt OZE funkcjonujący w systemie musi mieć zapewnione zaplecze energetyczne w formie konwencjonalnej uruchamiane w przypadku braku sprzyjających warunków atmosferycznych do pracy punktu OZE (wiatr, słońce, woda). A ta gotowość kosztuje i to sporo. I znowu mamy drogi prąd w gniazdku.

W tym miejscu przestrzegam przed twierdzeniami, że w momencie kiedy OZE u nas nie pracuje, to pracuje gdzieś indziej, więc prąd można przesłać. Zapewniam Państwa, jako inżynier, że nie można. A już na pewno nie powinno się, no chyba że chcemy mieć jeszcze droższy prąd w gniazdku.

Dodatkowo należy mieć na uwadze, że wprowadzenie OZE nie daje ani legitymacji ani podstaw do likwidacji, np. kopalń węgla kamiennego. Jak już wyżej wyjaśniłem, nawet 100% OZE musi mieć swojego energetycznego „dublera” – elektrownię konwencjonalną. Z tym problemem jako pierwsi na świecie zetknęli się Niemcy, którzy twierdzą dziś, że mogą do 60% zużycia energii w ciągu dnia pokryć z generacji OZE. Jednocześnie założyli, że będą wygaszać program energetyki nuklearnej. Spowodowało to tak duże perturbacje w ich bilansie energetycznym, że już zdecydowali o budowie 10 siłowni węglowych. A wniosek jest kuriozalny: rozwój OZE spowodował wzrost popytu na węgiel.

Ostatnia sprawa w bilansie energetycznym – tzw. źródła niewykorzystywane. Są to źródła, np. instalacje wodne na nieuregulowanych rzekach. Kaskada stosunkowo niewielkich elektrowni przepływowych na Odrze, jako poboczny efekt użeglownienia rzeki, przy jednoczesnym zabezpieczeniu przeciwpowodziowym całego dorzecza Odry (1/3 kraju) niewątpliwie wniesie konkretną wartość energetyczną do bilansu energetycznego. Ważne w tym przypadku jest to, że ta wartość będzie pewna i stała (rzeka płynie i można zdalnie zarządzać jej zasobami wodnymi) mimo, że dzisiaj ten potencjał jest całkowicie pomijalny w strategiach energetycznych dla Polski. Brane są za to pod uwagę potencjalne źródła energii o charakterze mniej trwałym i bardziej niepewnym.

A teraz kilka słów o węglu i jego cenie.
Wszyscy narzekają, że węgiel niemiłosiernie tanieje, dzięki czemu polski przemysł wydobywczy (kopalnie) są deficytowe i w dodatku na skraju bankructwa. Wielokrotnie w poprzedniej kadencji Sejmu zabierałem w tej sprawie głos i nikt nigdy nie odpowiedział mi na bardzo proste pytania: ile kosztuje wydobycie rosyjskiego węgla i jego transport do granic Polski? Ile kosztuje wydobycie węgla w Australii metodą odkrywkową i ile kosztuje jego transport do portów ARA (Amsterdam, Roterdam, Antwerpia)? Tak naprawdę nikogo to nie interesowało, albo tego nie rozumieli.

Dla przykładu. Jeżeli wydobycie tony węgla na KWK Marcel (najbardziej rentowna kopalnia starej Kompanii Węglowej) kosztuje 250 PLN, to transport tej tony np. do Białegostoku kosztuje 152 PLN. Ile zatem kosztuje transport tony rosyjskiego węgla, który w tym samym Białymstoku na bocznicy kosztuje 220 PLN, a który właśnie pokonał trasę 3500 km z kopalni na Uralu? Albo ile kosztuje przewiezienie tony australijskiego węgla z odkrywkowej kopalni 1000 km od wybrzeża, a następnie przepłynięcie masowca z tym węglem przez pół świata?

Coś Państwu nie halo w tych pytaniach? Bo mnie bardzo. Kontynuujmy.
Gdy wiele lat temu byłem importerem (przed przystąpieniem Polski do UE), każda procedura oclenia w polskim urzędzie celnym wiązała się z nieodłączną awanturą o deklarowanie i wpisywanie tzw. kosztów transportu do granicy. Celnik żądał ujęcia tych kosztów w dokumencie SAD i proporcjonalnego podziału na grupy towarów (co podnosiło ich cenę, jako podstawę stawki celnej i podatkowej). Było to robione z ogromnym pietyzmem i bezwzględną zawziętością ze strony celników. Chodziło w końcu o wpływy budżetowe. Pytam się: gdzie są dziś tacy celnicy na granicach Unii Europejskiej? Czyżby Schengen zaszkodziło? A może nikt nie płaci za transport węgla z Syberii lub z australijskiego buszu – i wożą go wolontariusze?

Tak więc dyskusje na COP 21 Polska powinna zacząć nie od CO2 tylko od urealnienia całej polityki węglowej (łącznie z cenami).
Stosunkowo niedawno kandydat na prezydenta, europoseł Janusz Korwin-Mikke powiedział bardzo znamienite słowa. Stwierdził, że on nie ma nic do energetyki jądrowej, pod warunkiem, że siłownię zbuduje ktoś prywatnie. Ja też nie mam nic przeciwko OZE – wiatrakom czy fotowoltaice – tak długo jak będzie to za prywatne pieniądze. Bo każdy inwestor w OZE, w całej Europie jest święcie przekonany i czyni wszystkie kalkulacje swojej inwestycji w oparciu o dotację, którą zamierza dostać. A skoro dotacja, to znaczy że budżet musi wyłożyć. A skoro budżet musi wyłożyć, to znaczy, że prąd w gniazdku jest droższy. I tak w kółko Macieju.

Przyznam się szczerze, że nie wiem, czy Polska na COP21 zgłosiła swoje weto do emisji CO2. Trudno się spodziewać, aby rząd PIS miał wynegocjowane jednoznaczne i pewne stanowisko w kwestii związanej z energetyką. Wielokrotnie słuchałem wtedy jeszcze posła Szyszki, obecnie ministra środowiska, i wyłącznie poza jedną opinią z uwzględnieniem tzw. lesistości w bilansie emisji, to pan profesor niczego mądrego do dyskusji nie wnosił.

Trudno spodziewać się, że efekty tego szczytu będą dla Polski korzystne.

Ostatnie wpisy

  • Telewizja kłamie8 mar 2016Pan Prezydent Miasta Chorzów mgr inż. Andrzej Kotala Rynek 1 41-500 Chorzów Szanowny Panie Prezydencie, Zwracam się do Pana z apelem o przywrócenie historycznego napisu, który widniał od marca 1981 do (najprawdopodobniej)...
  • Inicjatywa IQ20 Polska22 lut 2016Wprawdzie obiecałem inny temat, ale muszę się odnieść do tematów bieżących. Na początek kilka prostych zasad matematyki wyborczej: elektoraty się nie sumują! Jeżeli połączymy listę partii A z listą partii B to wynik wyborczy będzie słabszy niż...
  • Podatek od dużego handlu!8 lut 2016Są rzeczy które uwielbiam w życiu robić: pływać w ciepłym morzu, łowić duże ryby, obserwować dziką naturę i np. zjeść jakiś lokalny rarytas. Nie mówiąc o wypiciu dobrego trunku!
  • Kto dobije lewicę?29 sty 2016Nie ma znaczenia czy lewica ma reprezentację w parlamencie czy nie. I nie ma znaczenia czy na lewicy hegemonem będzie SLD czy jakaś inna formacja. Dopóki lewica będzie reprezentowana publicznie przez formacje takie jak: TR, UP, SLD, bądź chimerę...
  • Koniec lewicy!26 sty 2016Słowa te z pewnością nie będą na wyrost, ale w dniu 23.01.2016 zamknięto rozdział wielkiej polskiej polityki jakim był SLD. Właściwie koniec nastąpił tydzień wcześniej podczas wyborów bezpośrednich, gdzie do drugiej tury weszło dwóch kandydatów z...