Jednak ten surowy, ociekający przemocą i seksem film ma drugie dno. Zombie "Bekartami diabła" dotyka bardzo aktualnego tematu: niezwykle gorliwej religijności Amerykanów. Widać to było bardzo wyraźnie w czasie ubiegłorocznych wyborów prezydenckich - George W. Bush wiarygodniej przekonywał o swej religijności niż John Kerry i w konsekwencji wygrał wybory. Tej właśnie kwestii dotknął Ash w swojej teorii o dwóch Amerykach. Według niego, USA to kraj podzielony pomiędzy religijnych konserwatystów oraz inteligentów-lekkoduchów, dla których ważniejsze od tradycyjnego systemu wartości jest samorealizacja.
"Bękarty diabła" to specyficzna interpretacja tej teorii. Konserwatystów w filmie uosabia szeryf, który wszelkimi możliwymi środkami zwalcza grupę satanistów zamieszkujących małe miasteczko w sercu USA. Właśnie ci sataniści reprezentują Amerykanów, którzy żyją według własnych zasad nie oglądając się na tradycyjne normy. Obie strony są niezwykle radykalne w swoich działaniach, dążą do swoich celów nie zwracając najmniej uwagi na środki. Ale dzięki temu możemy obejrzeć film, który bardzo realistycznie pokazuje pęknięcie Stanów Zjednoczonych, które przebiega przez sam środek amerykańskiego interioru. Oczywiście, możemy obejrzeć, jeśli mamy nerwy i żołądek odporne na hektolitry krwi wylewane na ekranie.
Agaton Koziński
"Bękarty diabła" ("The Devil's Rejects"), reż. Rob Zombie, USA/Niemcy, 2005