Jawne teczki, tajne... listy (aktl.)

Jawne teczki, tajne... listy (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
IPN źle zinterpretował moją decyzję. Nie oznacza ona zamknięcia dostępu osobom spoza instytutu do jego zasobów, a jedynie do list katalogowych - twierdzi Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych Ewa Kulesza.
Tak jak do tej pory, osoby spoza INP, jeśli zgodzi się na to prezes Instytutu, mają prawo przeglądać teczki. "Mnie chodzi tylko o to, by nie mogli sobie sami wyszukiwać nazwisk" - argumentuje Kulesza.

W czytelni IPN można było do tej pory skorzystać z komputerów zawierających bazę danych o skatalogowanych teczkach z zasobów IPN. Baza ta zwierała imię i nazwisko oraz sygnaturę. Na tej podstawie osoba przeglądająca katalog mogła znaleźć interesujące ją nazwisko i poprosić o teczkę tej osoby.

Zdaniem Kuleszy, procedura postępowania powinna być odwrotna - naukowiec, badacz czy dziennikarz powinien zwrócić się z wnioskiem do prezesa IPN o udostępnienie interesujących go materiałów, a prezes określi zakres badań i na tej podstawie archiwiści wyszukają potrzebną teczkę.

Po decyzji GIODO Instytut Pamięci Narodowej zaprzestał od środy udostępniania wszelkich "pomocy ewidencyjnych" osobom korzystającym z czytelni akt jawnych, a nie będącym pracownikami IPN.

Najważniejsza "pomoc ewidencyjna" IPN to lista katalogowa zawierająca ponad 160 tys. nazwisk funkcjonariuszy i tajnych współpracowników służb specjalnych PRL oraz osób wytypowanych przez nie do współpracy. Stało się o niej głośno, gdy w styczniu ujawniono, że Bronisław Wildstein udostępnił ją dziennikarzom. Listy katalogowe były dokumentami jawnymi.

Decyzja GIODO dotyczy zaprzestania udostępniania "pomocy ewidencyjnych" osobom korzystającym z czytelni akt jawnych, które nie są pracownikami IPN. GIODO chce także, by w IPN opracowano politykę bezpieczeństwa oraz zastosowano podstawowe środki zapewniające ochronę danych osobowych przetwarzanych przez Instytut.

Decyzja ta została wydana 15 lipca, ale IPN złożył wniosek o  ponowne rozpatrzenie sprawy. Druga decyzja GIODO wydana 26 sierpnia jest tożsama z pierwszą. Decyzja jest wynikiem kontroli przeprowadzonej przez inspektorów GIODO w IPN. Jej celem - jak twierdzi Kulesza - jest zabezpieczenie znajdujących się w instytucie danych osobowych.

Decyzję GIODO ostro krytykują pracownicy IPN. "Godzi to w proces ujawniania prawdy o najnowszej historii Polski, zwłaszcza wiedzy o mechanizmach państwa policyjnego i bezprawia panującego w okresie PRL" - napisali w oświadczeniu pracownicy i członkowie Kolegium IPN, m.in. prof. Jan Draus, dr Antoni Dudek, prof. Jerzy Eisler, dr Andrzej Friszke, dr Andrzej Grajewski, dr Janusz Kurtyka, dr Paweł Machcewicz, prof. Andrzej Paczkowski, prof. Włodzimierz Suleja, prof. Ryszard Terlecki, dr Kazimierz Wóycicki, dr hab. Jan Żaryn. Według nich, decyzja GIODO uniemożliwia wykonywanie ustawowych zadań IPN, do których należy obowiązek "udzielania informacji na temat zgromadzonych dokumentów". Podkreślono, że w każdym archiwum informacji takich udziela się przez udostępnienie czytelnikom inwentarzy archiwalnych.

Z protestem i wezwaniem do dymisji zwrócili się do szefowej GIODO sygnatariusze listu otwartego, m.in. b. naczelny Tygodnika Solidarność Andrzej Gelberg, adwokat Andrzej Herman, b. przewodniczący NZS Jarosław Guzy, Leszek Buller z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, kandydujący na prezesa IPN Piotr Woyciechowski. Piszą w nim, że decyzja GIODO oznacza, że "w wolnej już Polsce, znów decyzjami organów państwowych - w obronie komunistycznych konfidentów, a także w obronie partykularnych interesów ich politycznych spadkobierców, próbuje się uniemożliwić wykonywanie zadań IPN - dzięki którym prawda o dramatycznych losach Ojczyzny mogłaby ujrzeć światło dzienne".

IPN zapowiedział zaskarżenie decyzji GIODO, uznając, że przekracza ona uprawnienia tego urzędu.

em, pap

Czytaj też: Jad PRL; www.teczki pl; Mleko się rozlało