"Kiedy dowiedziałem się, że nie jestem liderem listy, mało tego, w ogóle z niej zostałem wykreślony, postanowiłem namówić swoich kolegów do rezygnacji z kandydowania. Wówczas otrzymałem telefon od pana Maksymiuka, który powiedział, że jeśli będę, jak to określił, rozrabiał zostanie zrealizowany weksel opiewający na ok. 600 tys. zł, który podpisałem" - powiedział Ostrowski.
Jak wyjaśnił Ostrowski, takie weksle i specjalne umowy podpisał każdy z kandydatów Samoobrony na parlamentarzystę. W ten sposób partia miała się zabezpieczyć przed ewentualnym wychodzeniem z przyszłego klubu parlamentarnego posłów, wybranych dzięki obecności na listach tej partii.
Zdaniem Ostrowskiego, kiedy został już wykreślony z listy kandydatów, weksel i zawarta przez niego umowa powinny stracić ważność. W tym celu zwrócił się do władz partii o zwrócenie mu weksla. "Zgodnie z procedurą czekałem na zwrot mojego weksla przez dwa tygodnie. Kiedy to nie nastąpiło postanowiłem, by całą sprawą zajęła się prokuratura. Uważam, że padłem ofiarą bezpodstawnego wyłudzenia i szantażu" - dodał Ostrowski.
Janusz Maksymiuk zapewnia, że Ostrowski otrzyma swój weksel. "On nie jest kandydatem Samoobrony w wyborach parlamentarnych, więc niech się zgłosi do partii i dostanie swój weksel bez żadnych problemów" - mówił. Maksymiuk zaprzecza, by groził Ostrowskiemu. - Pytałem się Ostrowskiego jedynie o to, czy uprzedzał o konsekwencjach osoby, które namawia do rezygnacji ze startu z list Samoobrony. "Te osoby muszą wiedzieć, że w stosunku do nich - jako kandydatów Samoobrony w wyborach - może być uruchomiony weksel" - twierdził.
em, pap