Krzyk Matek Biesłanu

Krzyk Matek Biesłanu

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Jeśli Rosja po tej tragedii się nie zmieni, to znaczy, że nie ma przyszłości" - napisali mieszkańcy Biesłanu w opublikowanej w prasie odezwie do prezydenta Władimira Putina.
"Biesłańska tragedia spowodowana była nie klęską żywiołową, chorobą czy katastrofą. Tragedia ta - to wynik bezczynności, skorumpowania, sprzedajności i permisywizmu władz federalnych i  lokalnych w ostatnich dziecięcioleciach".

"Poczucie winy wobec naszych dzieci przekształca nasze życie w koszmar i nie daje nam prawa do milczenia. I nie będziemy milczeć. Domagamy się wnikliwego i obiektywnego wyświetlenia wszystkich okoliczności, które sprzyjały atakowi terrorystycznemu w Biesłanie" - czytamy w odezwie, która ukazała się w tygodniku "Moskowskije Nowosti".

W południe czasu moskiewskiego (koło 10.00 czasu warszawskiego) do Moskwy na spotkanie z Putinem przyleciała delegacja komitetu społecznego Matki Biesłanu, skupiającego matki dzieci, które zginęły w biesłańskiej szkole. Powstał on wkrótce po ubiegłorocznej tragedii. Jej członkinie wielokrotnie domagały się spotkania z prezydentem, ale Putin zareagował dopiero na kilka dni przed rocznicą dramatu - zaprosił do Moskwy 20 przedstawicielek komitetu. Jego zaproszenie ostatecznie przyjęły tylko cztery aktywistki Matek Biesłanu, w tym ich przywódczyni Susanna Dudijewa. "Będziemy z nim (Putinem) rozmawiać o winnych, o jego winie, o tym, co nas niepokoi, o naszych pretensjach" - zapowiedziała Dudijewa przed odlotem do Moskwy.

W czwartek kobiety mówiły, że zaproponują prezydentowi, aby  wystąpił w charakterze świadka w toczącym się przed Sądem Najwyższym Osetii Północnej procesie Nurpaszy Kułajewa, jedynego schwytanego uczestnika ataku na szkołę, i opowiedział, co  osobiście zrobił wtedy, aby uratować zakładników.

Na spotkanie Putina z Matkami Biesłanu - które obserwatorzy w  Moskwie określają jako najtrudniejsze ze wszystkich, jakie odbył w  roli prezydenta - dopuszczeni zostaną tylko dziennikarze rosyjskich agencji informacyjnych, a także kremlowscy fotografowie i operatorzy.

W Biesłanie, w Osetii Północnej, od czwartku trwają uroczystości, upamiętniające ofiary zeszłorocznego ataku kaukaskich terrorystów na tamtejszą szkołę. Śmierć poniosło wtedy 331 osób, w tym 186 dzieci.

Ponad 30 matek pomordowanych spędziło noc z czwartku na  piątek w ruinach szkolnej sali gimnastycznej, w której terroryści przetrzymywali zakładników i w której zginęła większość ofiar. Około 40 kobiet czuwało przez całą noc przy grobach swoich bliskich na miejscowym cmentarzu.

W piątek od rana, podobnie jak poprzedniego dnia, do szkoły przychodziły tysiące ludzi - nie tylko mieszkańcy Biesłanu, ale  również innych północnoosetyjskich miast. W milczeniu, ze łzami w  oczach składały wieńce i kwiaty pod jej murami, zapalały świece.

em, pap