Chcę się spotkać z Bushem

Chcę się spotkać z Bushem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kim Dzong Il chce się spotkać z Bushem. A niech tam, pal go licho. Ja też chcę się spotkać z George'em Bushem. Nawet więcej, chcę sprawiedliwości. Skoro Aleksander Kwaśniewski spotkał się z Arnoldem Schwarzeneggerem, Bush musi się spotkać także z Mariuszem Pudzianowskim. Zastrzegam, że nie ustąpię. Mogę ewentualnie negocjować.
Idea spotkania Busha i Kim Dzong Ila jest słuszna. W końcu w świecie dzisiejszej wyobcowanej dyplomacji bardzo liczą się kontakty osobiste. Musi działać chemia polityczna. Ale w tym przypadku należałoby spróbować upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Bush powinien się spotkać z Kim Dzong Ilem, ale w USA. Znając niechęć koreańskiego przywódcy do latania musiałby on udać się w podróż statkiem. A to otwiera drogę rozmaitym scenariuszom dalszej polityki wobec KRLD.

Wiadomo nie od dziś, ale od przynajmniej kilku tygodni, że na morzach szaleją huragany. Wiadomo także, że za ich obecność odpowiedzialni są rosyjscy spece od manipulowania pogodą (takie informacje pojawiły się w USA tuż po przejściu Katriny). Wynajęcie takiego człowieka może nie będzie tanie, ale się opłaci. Wystarczy tylko w odpowiednim miejscu skierować w stronę flotylli Kima taki wiaterek. Z huraganów zdejmie się odium niszczycielskich, diabelskich wiatrów, a zacznie się o nich mówić jak o nowych "powiewach wolności".

Oczywiście taki sposób załatwienia sprawy Korei nie jest pozbawiony wad. Można go wzbogacić o jakieś samonaprowadzające się urządzenia wybuchowe, które dopełniłyby dzieła. Zawsze jednak Kim może dopłynąć. To twardy ród. W tej sytuacji ja także domagam się spotkania z prezydentem Bushem. Poleciłem już sobie, bo nie mam jeszcze podwładnych, przygotowanie takiej wizyty. Rozmowy jeszcze trwają. Nie wiadomo bowiem czy Bush. czy może Condoleezza Rice...

Grzegorz Sadowski