Rosyjska troska

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Troska o oskarżonego była tak wielka, że zeznania składał za niego prokurator" - kpił Stanisław Jerzy Lec. Troska rosyjskiego sądu o Michaiła Chodorkowskiego, do niedawna najbogatszego Rosjanina, jest tak wielka, że aby oszczędzić mu stresu, jego proces apelacyjny trwał tylko 6 godzin. Werdykt nikogo nie dziwi: winny i powinien przez 8 lat resocjalizować się w kolonii karnej. Najsmutniejsze jest to, że świat przygląda się tej farsie w milczeniu.
Rosja staje się na naszych oczach państwem totalitarnym. Oto adwokaci Chodorkowskiego, którzy nazwali jego proces po imieniu, czyli farsą, od razu są szykanowani. Tego, którego można - wydala się z kraju. Innym grozi się pozbawieniem prawa do wykonywania zawodu. Najgorsze jest to, że nikt z ważnych liderów państw nie protestuje. Wszystkim zbyt zależy na dobrych stosunkach z prezydentem Rosji.

Sprawa Chodorkowskiego jest swego rodzaju testem, jakiemu rosyjski prezydent poddaje świat Zachodu. Wzniosłe teksty o konieczności przestrzegania na świecie demokracji i praw człowieka, głoszone przez liderów europejskich państw i USA, w przypadku, gdy w grę wchodzą polityczne i ekonomiczne interesy, okazują się być tylko frazesami. Car Władimir Putin może sobie skazywać w swoim państwie kogo tylko mu się spodoba. W tej sytuacji mówienie o konieczności cywilizowania i demokratyzowania państw Bliskiego Wschodu trąci więcej niż hipokryzją.

Jan Piński