Z Wałbrzycha do Los Angeles

Z Wałbrzycha do Los Angeles

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Komornik" Feliksa Falka był niewątpliwie najlepszym filmem spośród 21 konkursowych obrazów prezentowanych na tegorocznym festiwalu w Gdyni. Nie bez powodu jego twórca wyjechał z Pomorza ze złotą statuetką w kieszeni.
Zasłużył na nią i Andrzej Chyra, odtwórca tytułowej roli. Bo przecież ciężko byłoby przyznać Złote Lwy Piotrowi Trzaskalskiemu twórcy szmiry "Mistrz" czy Jackowi Bromskiemu i Michałowi Żebrowskiemu za wyjątkowo nędzny film "Kochankowie Roku Tygrysa", na którym zasnął sam przewodniczący jury - Andrzej Wajda.

Opowieść o śląskim komorniku, bardzo dynamiczna, prawdopodobna, ilustrowana dobrą muzyką, dobrze zagrana (także ciekawe kreacje drugoplanowych ról kobiecych, zwłaszcza Kingi Preiss), mówiąca o autentycznych problemach tak Polski, jak i moralnej sytuacji każdego człowieka wyróżnia się na tle najnowszej polskiej kinematografii.

Ale niestety nie wyróżnia się niczym na tle kina europejskiego, czy szerzej, światowego. Film nie ma raczej szans by się znaleźć w finałowej piątce kandydatów do Oskara, choć już bliżej mu do sukcesu, niż zeszłorocznemu kandydatowi czyli "Pręgom" Magdy Piekorz z egzaltowaną i nadekspresyjną grą Michała Żebrowskiego czy hermetycznej "Pornografii".

Tyle, że "Komornik" ma też swe wady. Nagła, trochę przerysowana i nawet zahaczająca o groteskę zmiana jaka następuje w bohaterze jest mało wiarygodna, nieco uproszczona. Choć sytuacja prezentowana przez Falka ma wymiar uniwersalny, to polscy krytyce pisali o filmie, jako o obrazie pokazującym upadek naszego społeczeństwa. Ale to nie jest parabola życia w Polsce - to film, którego naprawdę niezły scenariusz mówi o rzeczach bardziej rozległych. Tylko czy światowy widz dostrzeże je na tle szarego i zabiedzonego wałbrzyskiego grajdoła, który tylko potwierdza stereotyp naszego zabiedzonego narodu krętaczy?

Marta Sawicka