Areszt dla szefa RN Polskiego Radia (aktl.)

Areszt dla szefa RN Polskiego Radia (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sąd Rejonowy w Katowicach aresztował na dwa miesiące przewodniczącego Rady Nadzorczej Polskiego Radia SA, prezesa firmy Cross Media PR Andrzeja D., podejrzanego o oszustwa i pranie brudnych pieniędzy.
Adwokat podejrzanego, mec. Ireneusz Wilk, powiedział, że choć szanuje decyzję sądu, na pewno ją zaskarży. Dodał, że Andrzej D. złożył rezygnację z funkcji przewodniczącego Rady Nadzorczej Polskiego Radia.

Zarząd firmy Cross Media PR przekazał w środę PAP oświadczenie Andrzeja D., które otrzymał od jego obrońców.

"Zarzucany mi rzekomy udział w +grupie przestępczej+ dotyczy jedynie współpracy z moimi kontrahentami, których to właśnie nazywa się +grupą przestępczą+" - napisał D. w oświadczeniu.

"W ramach owej rzekomej +grupy przestępczej+ miałem działać na  niekorzyść zarówno siebie, jak i mojej firmy, która - co chcę podkreślić - w 50 proc. jest moją własnością. Zatem wnioskuję, że  postawione mi zarzuty mają na celu udowodnienie mi, że swoją działalnością szkodziłem sam sobie" - dodał.

"Kierując się odpowiedzialnością, dobrem i interesem publicznym oraz zdając sobie sprawę z powagi sytuacji w zaistniałej sytuacji zrzekam się wszelkich pełnionych przeze mnie funkcji publicznych. Chciałbym podkreślić, że czynię to, aby obecna sprawa nie rzucała cienia na żadną instytucję publiczną, z którą byłem związany" -  napisał D.

Zarząd spółki Cross Media PR w oświadczeniu, przesłanym w środę PAP, napisał, że "zarząd spółki Cross Media PR oraz jej pracownicy są przekonani, iż Andrzej D. jest niewinny i dowiedzie tego w toku postępowania sądowego. Jednocześnie informujemy, że zarzuty prokuratury dotyczą projektów zakończonych przed kilkoma laty i  nie mają żadnych związków z bieżącą działalnością firmy Cross Media PR".

Mec. Ireneusz Wilk powiedział, że wnosił o zastosowanie innych środków zapobiegawczych, bo dla D. - "z uwagi na pełnione funkcje i fakt, że jest to osoba życia publicznego w Polsce" - areszt jest "znacznym utrudnieniem i negatywnie rzutuje na jego funkcjonowanie w życiu publicznym".

Mec. Wilk zaznaczył: "będziemy oczywiście składać wnioski dowodowe i czynnie uczestniczyć w postępowaniu przygotowawczym, albowiem wyjaśnienie tej sprawy leży nie tylko w interesie urzędu prokuratorskiego, ale również w interesie obrony i samego pana Andrzeja D."

Zatrzymanemu we wtorek przez Centralne Biuro Śledcze D. postawiono zarzuty związane z jego działalnością w spółce Cross Media PR. Do przestępstw tych miało dochodzić w latach 2000-2003 -  wynika z ustaleń śledztwa.

Prokuratura wniosła do sądu o aresztowanie także dwóch innych podejrzanych w tej sprawie. Ireneusz Kunert z Prokuratury Okręgowej w Katowicach poinformował, że  wszyscy oni trafili do aresztu na dwa miesiące. Sąd motywował swoją decyzję grożącą im wysoką karą i obawą matactwa. Pierwszy zarzut postawiony D. dotyczy oszustw związanych z obrotem fikcyjnymi fakturami kosztowymi VAT. Na ich podstawie zwracano się o zwrot podatku. Na podstawie tych dokumentów wyprowadzano też bezprawnie pieniądze ze spółki. Płaciła ona za usługi, które nigdy na jej rzecz nie zostały wykonane - ustaliła prokuratura.

Kwotę bezprawnie wyprowadzoną ze spółki prokuratura oszacowała na  ponad 2 mln zł. Z kolei Skarb Państwa na działalności D. miał stracić ponad 300 tys. zł. Drugi zarzut dotyczy prania pieniędzy wyprowadzonych ze spółki. Zdaniem prokuratury, D. chciał w ten sposób uniemożliwić ustalenie, że pieniądze te pochodzą z  przestępstwa.

We wtorek poza Andrzejem D. zatrzymano pięć innych osób. Jak podała prokuratura, są to "twórcy" faktur i właściciele firm. Trzy z tych osób zwolniono do domów bez stosowania aresztu. "Chociażby z treści wyjaśnień niektórych współpodejrzanych można już wysunąć tezę, że istotnie w całym tym procederze było z góry ustalone, które podmioty dokonują wystawienia faktur kosztowych, które podmioty niejako konsumują usługi, które w tych fakturach są uwidocznione" - dodał Kunert.

To skłoniło prokuraturę do przyjęcia, że podejrzani tworzyli zorganizowaną grupę przestępczą. To trzeci zarzut, ciążący na  Andrzeju D. Nie przyznał się on do winy. Grozi mu do 10 lat więzienia.

Postępowanie w tej sprawie wywodzi się z innego śledztwa, prowadzonego przez katowicką prokuraturę. Chodziło o kilkadziesiąt firm, które wzajemnie wystawiały sobie fikcyjne faktury kosztowe. Śledztwo dotyczące Andrzeja D. zostało wszczęte w lipcu br., ale  opierało się na materiałach zgromadzonych w tamtym postępowaniu.

Szefowa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Danuta Waniek powiedziała w środę PAP, że "Andrzej D. musi sprecyzować dokładnie, czy rezygnuje z funkcji przewodniczącego rady nadzorczej. Do czasu pisemnego oświadczenia D. w tej sprawie KRRiT nie może podjąć żadnych działań". Jej zdaniem, zarząd polskiego radia, mając na uwadze dobro firmy, powinien zwrócić się do D. o  jasne stanowisko w tej sprawie".

Prezes Zarządu Polskiego Radia Andrzej Siezieniewski powiedział w  środę wieczorem PAP, że spółka nie dostała żadnych oficjalnych dokumentów podpisanych przez Andrzeja D. "Zarząd i rada nadzorcza czekają na oświadczenie woli D., które powinno też wpłynąć do  Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji" - powiedział prezes.

39-letni D. jest od 1999 r. przewodniczącym Rady Nadzorczej Polskiego Radia SA. Absolwent Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego.

ks, ss, pap