Skręt w prawo

Dodano:   /  Zmieniono: 
Światowe media o wynikach pierwszej tury wyborów prezydenckich w Polsce.
  • Wielka Brytania

    "The Guardian" pisze, że Polska wydaje się skręcać bardziej na  prawo, po tym jak dwóch centroprawicowych polityków, działaczy dawnej antykomunistycznej opozycji, przeszło do drugiej tury wyborów prezydenckich.

    Dziennik przypomina, że w wyborach parlamentarnych dwa tygodnie temu także wygrały partie obu czołowych kandydatów - Prawo i  Sprawiedliwość oraz Platforma Obywatelska. Sojusz Lewicy Demokratycznej został zaś "upokorzony" i odsunięty od władzy.

    Według "Guardiana", wynik wyborów prezydenckich prawdopodobnie wpłynie na rozmowy o koalicji rządowej między PiS i PO.

    "The Times" pisze, że wybory prezydenckie wygra jeden z  konserwatywnych kandydatów, a "byli komuniści zostali w końcu odsunięci od władzy".

    "Przez 10 lat Polska była kierowana przez prezydenta Aleksandra kwaśniewskiego, ale popierane przez niego ugrupowanie - Sojusz Lewicy Demokratycznej - zostało zrujnowane przez zarzuty o  gospodarczą niekompetencje i korupcję" - pisze "The Times".

    "The Independent" informuje, że w drugiej turze polskich wyborów prezydenckich zmierzą się "liberał, zwolennik wolnego rynku" i  "prawicowiec, populista, który opowiada się za ograniczeniem praw homoseksualistów oraz przywróceniem kary śmierci".

    Na narastająca złośliwość w  rywalizacji między Donaldem Tuskiem a Lechem Kaczyńskim zwraca uwagę "Financial Times", pisząc o zwycięstwie kandydata PO w pierwszej turze wyborów prezydenckich w Polsce.

    Jak zaznacza brytyjski dziennik pierwszą reakcją kandydata konserwatywnego PiS na wstępne wyniki niedzielnych wyborów było ponowienie ataków na Tuska. "FT" przypomina też słowa Kaczyńskiego odnoszące się do kilkuprocentowej przewagi kandydata PO: "Zdołamy je odrobić, bo wizja Polski solidarnej jest dla większości Polaków, dla milionów polskich rodzin bardziej atrakcyjna, niż  wizja liberalnego eksperymentu".

    "FT" nawiązuje także do wrześniowych wyborów parlamentarnych, w których - jak pisze - PiS wygrał nieznacznie z PO. Dodaje, że mimo, iż minęły od nich dwa tygodnie, obie partie poczyniły niewielki postęp w tworzeniu rządu. Dodaje, że dzieli ich głównie spojrzenie na gospodarkę.

    Tymczasem - jak podkreśla dalej gazeta - prezydencka kampania między Tuskiem a Kaczyńskim w ostatnich tygodniach stawała się coraz bardziej złośliwa. Według dziennika, kontynuacja takiego sposobu wyborczej rywalizacji utrudni utworzenie koalicji z  udziałem obu partii.

    "FT" powołuje się tu na opinię Tomasza Żukowskiego, politologa z  Uniwersytetu Warszawskiego.

    "PO musi teraz podjąć decyzję. Albo będzie kontynuować silne ataki na Kaczyńskiego, dzięki którym Tusk może wygrać, ale utworzenie koalicji może okazać się niemożliwe. Albo będą wstrzemięźliwi w atakach i utracą prezydenturą w zamian za rolę w silnym rządzie" - mówi na łamach dziennika Żukowski.

  • Niemcy

    Dziennik "Die Welt" napisał, że zdobywając ponad 38 proc. głosów (według pierwszych sondaży wyborczych) Donald Tusk uzyskał "zaskakująco wyraźną" przewagę nad swym głównym rywalem Lechem Kaczyńskim. Gazeta przytoczyła wypowiedź Tuska, w której wyraził on zadowolenie, że polityka "zaciśniętych pięści" jego konserwatywnych przeciwników nie uzyskała większości. "Die Welt" podkreślił, że Kaczyński nie rezygnuje z wygranej w drugiej turze i nadal atakuje "liberalne eksperymenty" Tuska.

    "Tusk i Kaczyński zbroją się do ponownego pojedynku" - czytamy w  dzienniku "Tagesspiegel". Warszawski korespondent gazety przypomina zapowiedź Kaczyńskiego, że w pierwszą podróż zagraniczną uda się do Watykanu i USA.

    Druga tura wyborów będzie - zdaniem gazety - pasjonująca ze względu na brak pewności co do zachowania elektoratu Andrzeja Leppera i Marka Borowskiego. Zwolennicy Borowskiego wybiorą raczej Tuska, natomiast Kaczyński liczy na głosy z obozu "lewicowego populisty" Leppera - czytamy.

    "Berliner Zeitung" uważa, że dawna polityczna klasa w Polsce całkowicie zdyskredytowała się, torując drogę "niepohamowanemu populizmowi".

    Zwycięstwo w wyborach prezydenckich kandydata PiS, partii, której niemal jedyną cechą jest "zuchwała zarozumiałość", byłaby "alarmującym przykładem upadku politycznej kultury" - czytamy.

    Zwrot na prawo w Polsce nie jest rezultatem świadomej decyzji, co raczej skutkiem obojętności - ocenia komentator, zwracając uwagę na niską frekwencję.

    "Wybory w Polsce nie są sygnałem przełomu i stabilizacji" - uważa komentator. "Albo narodowo-konserwatywnej prawicy uda się zdobyć już po fakcie (po wyborach), dzięki mądrej, zdolnej do tworzenia większości polityce reform, uzasadnienie dla jej aspiracji do władzy; to wydaje się jednak niemożliwe wobec nierealistycznej, demagogicznej i przepojonej nienawiścią walki wyborczej. Albo też poniesie ona szybko porażkę i nasi sąsiedzi w Polsce pójdą ponownie do urn wyborczych. Tylko najwięksi optymiści wierzą, że dojdzie wtedy do nowego początku" - stwierdza w konkluzji komentator "Berliner Zeitung".

    Wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich wykazały, że Polska utraciła polityczną równowagę - "liberalne centrum jest słabe, godna wzmianki lewica nie istnieje" - czytamy w dzienniku "Sueddeutsche Zeitung". O najwyższy urząd w państwie rywalizują liberalny konserwatysta i narodowy konserwatysta. Jeszcze cztery lata temu Sojusz Lewicy Demokratycznej (SLD) dominował w obu izbach parlamentu i posiadał w dodatku stanowisko prezydenta. SLD jest jednak tylko z nazwy ugrupowaniem lewicowym - uważa komentator. Jako partia rządząca Sojusz uprawiał politykę będącą mieszanką neoliberalnego kursu i interwencjonizmu państwowego. Ta polityka zapewniała stały wzrost gospodarczy, doprowadziła jednak do wzrostu wskaźnika bezrobocia do prawie 20 proc.

    "Upadek (SLD) nastąpił o 16 lat za późno. W lecie 1989 r., kiedy Układ Warszawski wydawał się jeszcze stabilny, komuniści szukali ratunku w koalicji z +Solidarnością+, a później - formalnie przemianowani na socjaldemokratów - wykorzystali błędy przywódców +Solidarności+. Teraz Sojusz Lewicy musi regenerować się, będąc w opozycji. Pomóc może mu w tym także zachodnioeuropejska socjaldemokracja" - uważa "Sueddeutsche Zeitung".

  • Rosja

    Komentując niedzielne wybory prezydenckie w Polsce, "Kommiersant" prognozuje, że dojście do władzy w Warszawie prawicowego prezydenta, za którym będzie stał prawicowy rząd, "obiecuje poważną korektę polskiej polityki na +froncie wschodnim+".

    "Na kierunku białoruskim Warszawa już wcześniej interesowała się sprawami sąsiada, a przeciwnicy Aleksandra Łukaszenki nie raz znajdowali w Polsce nie tylko zrozumienie, ale także poparcie. Teraz to poparcie na pewno będzie jeszcze bardziej jawne" - pisze moskiewski dziennik.

    "Odchodzący prezydent Aleksander Kwaśniewski w końcu ubiegłego roku odegrał kluczową rolę w udzieleniu międzynarodowego poparcia ówczesnemu liderowi opozycji i obecnemu przywódcy Ukrainy Wiktorowi Juszczence. Prawicowy następca Kwaśniewskiego może uczynić to samo podczas wiosennych wyborów parlamentarnych na Ukrainie dla radykalniejszej Julii Tymoszenko" - kontynuuje "Kommiersant".

    Zdaniem gazety, "jest jasne, że te prawdopodobne zmiany nie wywołają entuzjazmu w Moskwie, gdyż w ostatecznym rachunku będą zmierzały do osłabienia wpływu Rosji na jej najbliższych zachodnich sąsiadów".

    "Jednakże nie to będzie najbardziej nieprzyjemne dla Moskwy" -  zauważa "Kommiersant" i wyjaśnia: "Bodaj największych zmian należy oczekiwać bezpośrednio na kierunku rosyjskim".

    "Również w czasie prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego stosunki rosyjsko-polskie wielokrotnie były bliskie poważnego tąpnięcia lub nawet zerwania. Wszelako prawie zawsze sytuację ratowały osobiste kontakty Aleksandra Kwaśniewskiego i jego rosyjskiego kolegi Władimira Putina" - pisze dziennik.

    "Teraz tego czynnika nie będzie. Trudno wyobrazić sobie, aby Donald Tusk lub Lech Kaczyński (zwłaszcza po tym, co w ostatnich miesiącach powiedzieli o Rosji) nazwali kiedyś Władimira Putina swoim przyjacielem. Historia pokazuje, że polityka prawicy w Polsce zawsze niosła w sobie antyrosyjski ładunek" - konstatuje "Kommiersant".

    "Dlatego też bez względu na to, kto zostanie zwycięzcą polskich wyborów, przegranym - jak na to wygląda - okaże się Rosja" -  konkluduje gazeta.

    Bez względu na to, kto zostanie prezydentem Polski, będzie to poważnym wyzwaniem dla Rosji - pisze w poniedziałek rządowa "Rossijskaja Gazieta", komentując niedzielne wybory prezydenckie w Polsce.

    Dziennik wyjaśnia, że tym razem Polacy stoją w obliczu "wyboru między kandydatami, z których jeden odnosi się do Rosji źle, a drugi - jeszcze gorzej".

    Według "Rossijskiej Gaziety", niełatwe relacje między Moskwą i  Warszawą przy prezydencie Aleksandrze Kwaśniewskim po przejęciu władzy przez polityków prawicy mogą okazać się w oczach historyków +złotym wiekiem+ rosyjsko-polskich stosunków.

    "Oficjalnie wszystko wygląda przyzwoicie - obaj kandydaci (Donald Tusk i Lech Kaczyński) chcą normalizacji stosunków z Rosją. Jednakże chcą to osiągnąć wyłącznie na polskich warunkach" - podkreśla "Rossijskaja Gazieta".

    Dziennik prognozuje, że "pogłębienie konfliktu z Warszawą przy nowej władzy wydaje się nieuniknione, uwzględniając fakt, że  rosyjscy politycy starannie unikali kontaktów na szczeblu państwowym z przedstawicielami prawicowych partii, gdy te były w  opozycji".

    "Teraz Moskwa zmuszona będzie budować dialog z Warszawą od  podstaw. Mając na uwadze, że lista wzajemnych pretensji w ciągu ostatniego roku wydatnie się powiększyła, a także to, iż Polska pretenduje do geopolitycznego panowania w regionie, poszukiwanie wspólnego języka może zająć lata" - zaznacza "Rossijskaja Gazieta".

    "Słowem - Rosję czeka w stosunkach z Warszawą, jeśli nie +zimna wojna+ (są nadzieje, że do tego nie dojdzie), to +zimny pokój+. Przy czym - niezależnie, który z prawicowych kandydatów stanie na  czele Polski" - konkluduje rządowy dziennik.

  • Francja

    Omawiając pierwszą turę polskich wyborów prezydenckich, większość francuskich mediów zadawala się depeszami agencyjnymi. I podkreśla w tytułach, że w niedzielę Polska potwierdziła zwrot w prawo.

    W wieczornych wiadomościach większość francuskich rozgłośni i  stacji telewizyjnych poinformowała, że w drugiej turze zmierzą się przedstawiciel liberałów z konserwatystą. Nie cytując nazwisk.

    W programie europejskim publiczne radio France-Culture stwierdziło, że "socjaldemokraci zostali znokautowani na stojąco". A "walkę na noże" w drugiej turze zapowiada korespondentka lewicowego dziennika "Liberation" Maja Zoltowska.

    Tylko tygodnik "Le Nouvel Observateur" w wydaniu internetowym przedstawia zasadnicze linie programów Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego.

  • Włochy

    "Corriere della Sera" zwraca uwagę na to, że mimo zwycięstwa Tuska w pierwszej turze rezultatu drugiej nie można być absolutnie pewnym ze względu na nieprzewidywalność polskiego elektoratu. Nie  wiadomo, dodaje największa włoska gazeta, na kogo oddadzą swe głosy zwolennicy populisty Andrzeja Leppera.

    Mediolański dziennik przewiduje, że kampania przed rozstrzygającą rozgrywką za dwa tygodnie będzie bardzo ostra, tak jak gwałtowne były w przeszłości wewnętrzne walki w  "Solidarności".

    "Podczas gdy Kaczyński będzie dalej strzelać z bliska do partii bogaczy, którzy jego zdaniem chcą zubożyć kraj, Tusk wznowi frontalny atak, wypominając prezydentowi Warszawy niespełnienie obietnic i zaniedbania" - stwierdza wysłannik "Corriere della Sera".

    Włoska gazeta informuje także o tym, że "dwaj kandydaci dogryzają sobie nawzajem w telewizji, co wywołało irytację Lecha Wałęsy, który nie może wybaczyć im, że zmarnowawszy dziesięć lat przedstawiciele dawnej opozycji wciąż się ze sobą kłócą.

    Według dziennika "La Repubblica", bardzo zbliżone wyniki, jakie uzyskali dwaj kandydaci "jeszcze bardziej rozpalą klimat polityczny w Polsce". Rzymska gazeta pisze, że wprawdzie frekwencja w wyborach prezydenckich była wyższa niż w  parlamentarnych, jest jednak znacznie poniżej europejskiej średniej. "Na niewiele zdały się - podkreślono - powtarzane apele intelektualistów i kościelnych hierarchów o udział w wyborach".

    Według gazety, "Tusk ma zwycięstwo w kieszeni dzięki poparciu tego, co zostało z lewicy, a także Wałęsy i Kwaśniewskiego". "Ale -  dodaje dziennik - mecz wcale się nie skończył".

    "Oczywiście Kaczyńscy brothers dużo ryzykują. Na zwycięstwo Lecha postawili bowiem wszystko. Jeśli Lechowi się nie uda, a  zważywszy na to, że Jarosław musiał zrezygnować ze stanowiska premiera, by nie zaszkodzić starszemu bratu, obaj mogą pozostać z  pustymi rękoma. I tego właśnie życzy sobie lepsza część kraju" -  konkluduje "La Repubblica".

  • Belgia

    Choć ostateczny wynik poznamy za dwa tygodnie, w drugiej turze "jedno jest pewne: prezydent będzie z prawicy" - zauważa "Le Soir", największy francuskojęzyczny dziennik w Belgii. "Polacy wybiorą między liberałem Donaldem Tuskiem i konserwatystą Lechem Kaczyńskim" - dodaje "La Libre Belgique".

    Prasa podkreśla "paradoksalną sytuację" dwóch kandydatów na urząd prezydenta w Polsce, którzy są rywalami, podczas gdy ich partie zdecydowały się stworzyć rząd koalicyjny. "Negocjacje rządowe utknęły z powodu kampanii prezydenckiej, a obie partie i ich kandydaci zdecydowanie zaostrzyli ton" - komentuje "La Libre Belgique".

    "To prawdziwy polityczny +Je t'aime, moi non plus+" (tytuł przeboju autorstwa Serge Gainsbourga +Kocham Cię, a ja już nie+) -  konkluduje "Le Soir", przypominając ostatnie wzajemne oskarżenia Tuska i Kaczyńskiego.

    "Le Soir" zauważa, że Marek Borowski, "ostatnia deska ratunku lewicy", który uzyskał publiczne poparcie ze strony obecnego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, zajął dopiero czwarte miejsce.

  • Szwecja

    Największa gazeta kraju, sztokholmskie "Dagens Nyheter", opatruje tekst poświęcony niedzielnemu głosowaniu tytułem brzmiącym, w  wolnym tłumaczeniu "Ludzie prawicy nadają ton polskim wyborom prezydenckim".

    Korespondentka szwedzkiej agencji prasowej TT, Joanna Kurosz, pisze m.in.: "Nowoczesność Tuska kontrastuje z Kaczyńskim obiecującym +rewolucję moralną+. Kaczyński budzi niepokój w UE żądaniami przywrócenia kary śmierci i wrogim nastawieniem do  homoseksualistów. Sam zaś ze swej strony, stara się przedstawić Tuska jako polityka zbyt liberalnego, który nie interesuje się losem ubogich".

  • Czechy

    Dziennik "Lidove noviny" pisze, że na Lecha Kaczyńskiego generalnie głosowały najbiedniejsze regiony Polski oraz że  pierwsza tura wyborów okazała się dużym sukcesem Andrzeja Leppera, którego określa jako populistę.

    Za dwa tygodnie ważne będzie - zdaniem gazety - to, na kogo oddadzą swoje głosy przede wszystkim wyborcy Leppera i Marka Borowskiego. Dziennik uważa, że na elektorat Leppera może liczyć Lech Kaczyński, który podczas kampanii prezentował - według "Lidovych novin" - program o charakterze narodowo-katolickim, natomiast wyborcy lewicowego kandydata Borowskiego najprawdopodobniej poprą Donalda Tuska.

    "Pravo" pisze, że wybory poprzedziła niezwykle agresywna kampania, która m.in. spowodowała, że do tej pory politycy PiS i  PO nie są w stanie utworzyć wspólnego rządu.

    "Kaczyński zyskiwał punkty dzięki swoim obietnicom socjalnym -  bezpłatna opieka zdrowotna, szkolnictwo, ograniczanie bezrobocia" -  pisze lewicowy dziennik.

    "Mlada fronta Dnes" w swoim komentarzu stwierdza, że wyborów tak naprawdę nikt nie wygrał. "Polacy nie chcą pogodzić się z tym, żeby premierem i prezydentem zostali bliźniacy, których praktycznie nie można od siebie odróżnić". Również ten dziennik pisze, że Lech Kaczyński bardzo mocno uderzył w struny katolicko- narodowe. Druga tura wyborów będzie - według "Prava" - w dużej mierze zależała od tego, w jakim kierunku pójdą rozmowy koalicyjne w sprawie utworzenia rządu, oraz na jakie ustępstwa jest gotów pójść brat Lecha Kaczyńskiego, Jarosław.

  • Słowacja

    Poniedziałkowe słowackie gazety sporo miejsca - oprócz przedstawienia wstępnych wyników pierwszej tury wyborów prezydenckich w Polsce - poświęcają niskiej frekwencji. "Nie pomogła nawet prezenterka pogody" - pisze dziennik "Sme".

    "Polaków przyciągano do urn w różny sposób. Prezydent Aleksander Kwaśniewski, prawie wszyscy politycy - bez względu na partyjną przynależność, a nawet prezenterka pogody w głównym wydaniu telewizyjnych wiadomości. Nie pomogło" - pisze "Sme".

    Powodów niskiej frekwencji - według słowackich mediów - jest wiele; jak na październik wyjątkowo piękna pogoda, drugie wybory w  krótkim czasie, sondaże zapowiadające druga turę oraz elektorat lewicy, który po rezygnacji Włodzimierza Cimoszewicza "w dużej mierze pozostał w domu".

  • Węgry

    "Magyar Hírlap" pisze, że od wyników drugiej tury, które są tak samo nie do przewidzenia, jak wyniki pierwszej, będzie zależała pozycja w PO i PiS w negocjacjach koalicyjnych. Umiarkowana kampania Donalda Tuska może - zdaniem dziennika - zaowocować sukcesem, jednak wyborcy Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin prawdopodobnie chętniej zagłosują na Lecha Kaczyńskiego.

  • Bułgaria

    W korespondencji z Warszawy publiczne radio podkreśliło, że  różnica w wynikach obu faworytów - Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego - jest zaskakująco niska, wynik drugiej tury jest więc nieprzewidywalny. Tusk ma nieznaczną przewagę, lecz za  Kaczyńskim stoi potężny Kościół katolicki - ocenił korespondent.

    Dziennik "Sega" informuje, że walka toczy się między "umiarkowanym" Tuskiem i "konserwatywnym" Kaczyńskim. Dziennik przytacza wypowiedź Lecha Kaczyńskiego z ostatniej debaty przedwyborczej: "Możemy zbudować państwo, które będzie się troszczyć się o interesy wszystkich, a nie tylko bogatych".

    Największy dziennik w Bułgarii "Trud" przypomina, że były to  drugie w ciągu dwóch tygodni wybory w Polsce, gdzie na scenie politycznej dominują formacje prawicowe.

    Liberalny "Dnewnik" także wskazuje, że walka toczy się między liberalnym i konserwatywnym kandydatem. Pisze, że podczas kampanii Tusk opowiadał się za ulgami podatkowymi i ograniczeniem biurokracji, a Kaczyński, który przyciągnął głosy znacznej części rolników i uboższych obywateli, za zachowaniem socjalnej roli państwa.

  • Litwa

    "Lietuvos Rytas" pisze, że  pierwsza tura wyborów prezydenckich w Polsce "nie przyniosła ani niespodzianek, ani rozstrzygających wyników" i walka dwóch głównych kandydatów przenosi się do drugiej tury - pisze "Lietuvos Rytas".

    Dziennik akcentuje, że druga tura oznacza, że przedłużą się negocjacje w sprawie tworzenia nowego rządu. "Przed drugą turą obaj kandydaci jeszcze brutalniej zaatakują siebie nawzajem, co w  ogóle uniemożliwi negocjacje w sprawie rządu" - pisze dziennik.

    "Respublika" uważa, że "Polacy wybierali między nowymi reformami a wartościami tradycyjnymi". Pisze, że "Tusk i jego partia chce ożywić gospodarkę zmniejszając podatki i biurokrację", natomiast "Kaczyński i jego partia akcentują konieczność obrony praw pracowników i realizację praw religijnych".

    ss, pap