Publikacja "Wprost": Marcinkiewicz zaprzecza (aktl.)

Publikacja "Wprost": Marcinkiewicz zaprzecza (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kandydat PiS na premiera Kazimierz Marcinkiewicz odrzuca zarzuty tygodnika "Wprost" nt. swoich związków biznesowych z przedsiębiorcą Janem Łuczakiem.
W najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost" napisaliśmy, że biznesmen Jan Łuczak pożyczał rodzinie Marcinkiewicza "duże kwoty", a jego syna Macieja i brata Arkadiusza zatrudnił w swoich firmach. Polityk PiS mówi, że z  Łuczakiem łączą go wyłącznie towarzyskie kontakty.

O ustosunkowanie się do artykułu apelował do Marcinkiewicza oraz  do Jarosława i Lecha Kaczyńskich szef kampanii Donalda Tuska Jacek Protasiewicz.

Według tygodnika, Marcinkiewicz przyznał w rozmowie z "Wprost", że dzięki pożyczce od Łuczaka w 2002 r. spędził z rodziną zimowe ferie w szwajcarskim kurorcie Zermatt.

"Nigdy od niego, ani nikogo innego prócz rodziny nie pożyczałem, ani nie otrzymywałem żadnych pieniędzy, ani innych dóbr materialnych" - napisał Marcinkiewicz w oświadczeniu. Podkreślił, że wyjazd ten organizował jego brat. "Opłaciłem w całości wszystkie koszty wyjazdu i pobyt" - dodał.

Kandydat na premiera oświadczył, że "kłamstwem jest zapis (we "Wprost") o pożyczkach Jana Łuczaka" udzielanych jego rodzinie. "Mam oświadczenie moich braci, że to oni pożyczali Janowi Łuczakowi pieniądze" - napisał.

Odnosząc się do informacji w artykule, że jego syn Maciej pracuje w firmie TelecomMedia, w 40-proc. należącej do Łuczaka, napisał: "Prosiłem, by nie zatrudniał się w spółkach skarbu państwa (...). Firma, w której pracuje mój syn, jest prywatną firmą i nie ma  żadnej styczności ze Skarbem Państwa".

Według publikacji, Łuczak pomagał Marcinkiewiczowi, kiedy ten w  2002 r. wraz z Wiesławem Walendziakiem i Mirosławem Styczniem współtworzył "intelektualne zaplecze partii braci Kaczyńskich, czyli Instytut Środkowoeuropejski". Do Instytutu należy fundacja zajmująca się działalnością ekspercką i wydawniczo-publicystyczną, a głównym sponsorem tej fundacji została żona Łuczaka - napisał tygodnik.

Marcinkiewicz odpowiedział, że od 1999 roku do lipca 2002 wraz z  Walendziakiem był właścicielem spółki akcyjnej Instytut Środkowoeuropejski - spółka non-profit. "Jedyną działalnością spółki było założenie fundacji o tej samej nazwie. (...) Instytut wydaje Międzynarodowy Przegląd Polityczny. Donatorami fundacji były osoby fizyczne, a na wydanie MPP fundacja otrzymała granty z  UKiE i NBP" - głosi oświadczenie kandydata PiS.

Jako "zupełnie nieprawdziwą" określił publikację "Wprost" Jan Łuczak. "Będę żądał ich (informacji tygodnika o pożyczce) sprostowania i będę korzystał z wszystkich możliwych środków prawnych" - powiedział w TVP.

Wieczorem kierownik działu krajowego "Wprost" Grzegorz Pawelczyk przysłał Polskiej Agencji Prasowej oświadczenie, że "Marcinkiewicz mija się z prawdą" zaprzeczając, jakoby spędzał ferie w Alpach za pieniądze pożyczone od Łuczaka.

"Dziennikarze +Wprost+ posiadają zapis rozmowy, jaką przeprowadzili przed publikacją tekstu z kandydatem na premiera. Marcinkiewicz opowiada m.in. o kulisach wyjazdu do Szwajcarii: +My razem pojechaliśmy w góry, w Alpy. Łuczak załatwiał te wszystkie sprawy, nie wiem, wykup hotelu i czegoś tam. My jeździliśmy na  narty w Sudety i on nam mówił, że to są takie same kwoty jeśli chodzi o Alpy. I wykupił tam. Pamiętam, że potem, jak on powiedział jaka to jest kwota, to nas po prostu zbiło z nóg. I  długo zbieraliśmy pieniądze, by wpłacić mu, zwrócić mu za  wykupione przez niego miejsca+" - brzmi oświadczenie.

Zdaniem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, publikacja "Wprost" to "czarna kampania". Jak powiedział, wie, że Marcinkiewicz "nie zaciągał żadnych długów u pana Łuczaka" i "nie odpowiada za jakieś zobowiązania finansowe swojego brata, które zresztą zostały zwrócone". Zaznaczył, że zgodnie z informacjami, które uzyskał od  Marcinkiewicza, Łuczak "nie jest bohaterem żadnej afery, nie jest przedmiotem żadnego postępowania karnego".

ss, ks, pap

Czytaj też: Premier w SMS-ie
Polityka prorodzinna Kazimierza Marcinkiewicza