"Jacek Kurski jest niezwykle ostrym politykiem, tylko że ma jedną rzecz - jego wypowiedzi nie zawsze mi się podobają, nie zawsze są uzgodnione, tylko że one się nie mijają z prawdą" - powiedział Kaczyński w radiowych "Sygnałach Dnia". "Natomiast jeżeli chodzi o towarzyszy (...) ze sztabu kolegi Tuska, to oni się bez przerwy mijają z prawdą" - dodał.
"Dlaczego ma być tego rodzaju nierównowaga? Jeżeli ja czy mój współpracownik powie jakąś, choćby smutną, ale prawdę, to jest straszny atak. Jeżeli z drugiej strony pada cały potok kłamstw, to jest w porządku" - powiedział.
Pytany, czy nie oburzają go wypowiedzi Kurskiego dotyczące rodziny Tuska (Kurski sugerował m.in., że dziadek Tuska wstąpił na ochotnika do Wehrmachtu), Kaczyński odpowiedział: "My od dwóch miesięcy jesteśmy bombardowani w różny sposób, a to, że jakiś klip przygotowujemy na temat rodziny Donalda Tuska, że jakieś ulotki, plakaty. To jest wszystko nieprawda" - powiedział. Dodał jednocześnie, że "to druga strona" powinna wyjaśnić te kwestie, "nie my".
Kaczyński odniósł się też do swojego wyniku wyborczego w Warszawie, w której uzyskał mniejsze poparcie od Tuska (Tusk 48,33 proc., Kaczyński - 32,3 proc). Według niego, stolica jest miastem zamożniejszym i bardziej liberalnym niż inne, więc "program PO może być dla warszawiaków bardziej atrakcyjny". Jak uważa, przegrana w Warszawie, której jest prezydentem, jest też efektem "zmęczenia władzą".
Zdaniem kandydata PiS na prezydenta, przed II turą wyborów prezydenckich potrzebne są 2-3 debaty między nim a Tuskiem.
ss, pap