Centrum rozgrywek

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy Polska musi się zataczać od lewej do prawej strony sceny politycznej?
Elektorat to nie worek kartofli, który można sobie dowolnie przekazywać - mówią nieoficjalnie politycy Unii Wolności. Część z nich sceptycznie odnosi się do propozycji Andrzeja Olechowskiego, optującego na rzecz zbudowania przez UW, SKL i jego współpracowników nowego politycznego "środka", rozdzielającego AWS i SLD. Trzymilionowy elektorat, który dość niespodziewanie opowiedział się za Olechowskim, równie szybko może się przesunąć na lewo i prawo, rozwiewając sny o utworzeniu cen-trowej koalicji, silnej poparciem - jak obliczają niepoprawni optymiści - 20 proc. wyborców.
- Konsolidacja daje nadzieję na uniknięcie monopolu jednej opcji politycznej i na to, że państwo nie będzie się "zataczać" od prawa do lewa - przekonuje Olechowski.


Tymczasem politycy Unii Wolności przypominają, że głosowanie na osobę nie musi oznaczać poparcia dla partii, o czym Andrzej Olechowski wie najlepiej, bo usiłował niegdyś zbudować BBWR. Wspierana przez niego partia prezydenta Lecha Wałęsy otrzymała w wyborach w 1993 r. jedynie niewiele ponad 5 proc. głosów, co dało jej 16 mandatów. Popularność byłego ministra nie wzmocniła też jego pozycji w Ruchu Stu. Leszek Balcerowicz, przewodniczący UW, podjął apel Olechowskiego, ale nie wiadomo, co to dokładnie oznacza poza wyrażeniem chęci rozpoczęcia rozmów. Jednocześnie unici przyznają, że starają się błędną decyzję o rezygnacji z wystawienia kandydata w wyborach prezydenckich przekuć w zwycięstwo. - Nie wolno rozbijać centrum. Trzeba starannie rozmawiać o sposobach współpracy - uważa poseł Andrzej Potocki, rzecznik Klubu Parlamentarnego UW. - Trudno powiedzieć, jak możemy współpracować, tym bardziej że Olechowski nie wypowiada się na ten temat jasno - mówi Jerzy Wierchowicz, przewodniczący Klubu Parlamentarnego Unii Wolności. Wierchowicz nie obawia się, że taka współpraca zagroziłaby stanowi posiadania UW: - Unia nie zniknie ze sceny politycznej, bo to właśnie my jesteśmy partią centrową, która gromadzi elektorat środka. - Pojawiła się pewna szansa stworzenia formacji centrowej, ale nie należy mieć nadmiernych złudzeń. Kluczem do sukcesu jest sam Olechowski - uważa Janusz Lewandowski, poseł UW.
Bez entuzjazmu do propozycji Olechowskiego odnieśli się też politycy Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego, choć niektórzy z nich dopuszczają myśl o tworzeniu nowego obozu. - Przystąpiliśmy do naprawy całości AWS, by mogła się stać partnerem ugrupowania stworzonego przez UW i Olechowskiego - wyjaśnia Aleksander Hall, przewodniczący Rady Politycznej SKL. Jeśli jednak plan naprawy akcji się nie powiedzie, SKL - zdaniem Halla - musi opuścić AWS i zdecydować się na wspólną drogę ze środowiskami Olechowskiego i UW. Według Jana Marii Rokity, prezesa SKL, właściwą receptą na odzyskanie elektoratu centrowego jest przede wszystkim rezygnacja Krzaklewskiego z funkcji przewodniczącego, korekta polityki rządu i zreformowanie akcji. Natomiast Wiesław Walendziak, wiceprezes SKL, który decydując się na kierowanie kampanią wyborczą Krzaklewskiego, związał swój los z przewodniczącym, ostrzega, że wyjście jego stronnictwa z AWS doprowadziłoby do rozbicia prawicy na silną formację antyeuropejską oraz słabą o charakterze liberalnym. Tak podzielona prawica nie miałaby szans na zwycięstwo. Czy jednak elektorat "środka" w ogóle istnieje?
- Wyborcza baza dla centroprawicy istnieje, lecz zbyt często politycy wystawiają swych zwolenników na bardzo poważne próby. W Polsce prawica ciągle odwołuje się do retoryki rewolucyjnej, a zwyczajowo to lewica szermuje rewolucyjnymi hasłami - zauważa prof. Edmund Wnuk-Lipiński z Instytutu Nauk Politycznych PAN. - Sprawy lustracji czy aborcji miały znaczenie w poprzednich wyborach. Kiedy prawica doszła do władzy, hasła te zostały zrealizowane i teraz nie podzieliły już społeczeństwa i nie zmobilizowały elektoratu - mówi prof. Lena Kolarska-Bobińska, dyrektor Instytutu Spraw Publicznych. - Dobry wynik Olechowskiego wskazuje, że myślenie liberalne nie jest obce Polakom. Krzaklewski przegrał dlatego, że nie umiał zdobyć środka sceny politycznej - wyrokuje prof. Ireneusz Krzemiński z Uniwersytetu Warszawskiego.
Zdaniem samego Olechowskiego, jego wyborcy to grupa znacznie liczniejsza niż połączone elektoraty UW i Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego. "Obywatele ci - stosunkowo młodzi i dobrze wykształceni - są zwolennikami liberalnych rozwiązań w gospodarce i konserwatywnych w innych dziedzinach życia (...), uważają podział na postkomunistów i post-Solidarność za jałowy" - napisał Olechowski w liście do Leszka Balcerowicza i Jana Marii Rokity, liderów UW i SKL.
- Konstrukcja polityczna wykorzystująca centrowy elektorat ma szansę na zaistnienie pod warunkiem, że Unii Wolności uda się pozyskać nie tylko stałych zwolenników, że SKL opuści struktury związkowej prawicy i że nastąpi integracja obydwu ugrupowań ze środowiskiem Olechowskiego - wylicza prof. Wnuk-Lipiński. Można dodać: pod warunkiem, że wyborcy nie zapomną, iż głosowali na Olechowskiego. Nowa centroprawica powinna mieć czas na organizację, tymczasem wybory parlamentarne mogą się odbyć już za kilka miesięcy. Tym bardziej to prawdopodobne, że politycy unii, którzy dotychczas w kuluarowych rozmowach zapewniali, że poprą budżet państwa, teraz mają coraz więcej wątpliwości. - To nie rozstrzygnięta kwestia. Inwestorzy niepokoją się, czy budżet będzie wystarczająco twardy - stwierdza Janusz Lewandowski.
Sprzeciw wobec projektu budżetu i skrócenie kadencji parlamentu zabierze liberałom i konserwatystom tak potrzebny do konsolidacji czas. Uchwalenie złego projektu ustawy budżetowej byłoby jednak źle odebrane przez ich wyborców, którzy i tak mogą dojść do wniosku, że czym innym było poparcie Olechowskiego, a czym innym pozostaje wspieranie partii.

 
Więcej możesz przeczytać w 43/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.