Jutro wznowienie negocjacji? (aktl.)

Jutro wznowienie negocjacji? (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Desygnowany na premiera Kazimierz Marcinkiewicz zaproponował, by rozmowy o rządzie PO i PiS wznowić w czwartek.
Zapowiedział, że bez względu na wynik tych rozmów, "w poniedziałek u prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego nastąpi zaprzysiężenie składu Rady Ministrów". Marcinkiewicz wykluczył możliwość utworzenia innej koalicji niż z PO.

Marcinkiewicz podczas konferencji prasowej w Sejmie wyraził nadzieję, że PO "ostudzi emocje" i powróci do stołu negocjacyjnego. Przyszły premier chce wrócić do rozmów z Platformą już w czwartek. Według niego, prace zespołów negocjacyjnych doszły do momentu, kiedy można podejmować decyzje co do ewentualnej koalicji i rządu koalicyjnego.

Marcinkiewicz podkreślił, że do rozmów o podziale stanowisk przeszedł na wniosek PO. Dodał, że ustępstwa czynione przez PiS wobec PO były elementem "kuszenia" Platformy. "Jestem jednak przekonany, że nie chodzi o podział stanowisk, ani program, ale o  to, by koalicję utworzyć bądź nie. PO wybrała to drugie" -  powiedział.

Marcinkiewicz odniósł się też do zarzutu PO, że PiS złamało pierwszą zasadę niepodpisanej jeszcze umowy koalicyjnej, by się wspólnie nie przegłosowywać. PO ma za złe PiS, że nie poparło Bronisława Komorowskiego na marszałka Sejmu.

Przyszły premier powiedział, że punkt o którym mówi PO, jest dziewiąty, a nie pierwszy, wśród 21 postulatów, które otrzymał od  Jana Rokity. Zaznaczył też, że PiS i PO jeszcze koalicji nie  zawarły, a Marek Jurek (PiS), który został ostatecznie marszałkiem Izby, powiedział, że jego osoba nie będzie przeszkodą w tworzeniu koalicji PiS i PO.

Jak mówił Marcinkiewicz, PiS nie mogło poprzeć Komorowskiego, ponieważ jest "osobą, która atakuje PiS".

"PiS zaproponowało moją osobę na stanowisko premiera, jako człowieka, który jest kojarzony programowo z PO. Liczyliśmy na to, że PO analogicznie wystawi kandydata na marszałka Sejmu przychylnego PiS" - dodał Marcinkiewicz.

Zadeklarował, że w czwartek i piątek będzie namawiał polityków PO do powrotu do rozmów. Dodał, że "w oba te dni będzie informował dziennikarzy o postępie, bądź braku postępu w swoich działaniach".

Zaznaczył jednak, że nawet "jeśli te rozmowy nie zostaną wznowione, jest zdeterminowany, by na poniedziałek przygotować to, co obiecywał od czterech tygodni - powołanie Rady Ministrów".

"Wszystkie swoje działania w tym czasie skieruje właśnie na  namawianie PO do wspólnego rządu" - podkreślił.

Jego zdaniem, "koalicja, która może zmienić państwo, jest warta podjęcia ofiary z każdej strony, warta kompromisu". Jak powiedział, PiS taki kompromis Platformie proponuje codziennie.

Marcinkiewicz ocenił, że "tak naprawdę z przebiegu rozmów (z PO) wynika, że jedyną osobą, która decyzje w tej sprawie (utworzenia koalicji) podejmuje jest Donald Tusk". Jak dodał, będzie się starał przekonać właśnie jego do rozmów.

Podkreślił, że od rana w środę był w Sejmie "z propozycją rozmowy". "Niestety takie rozmowy nie odbyły się - w moim przekonaniu to jest gra na zwłokę, na nietworzenie koalicji" -  dodał. Oświadczył, "że nie rozumie tego, co robi Platforma Obywatelska".

Marcinkiewicz przypomniał, że jego ugrupowanie pierwotnie zaproponowało PO 8 resortów. Podkreślił, że w środę rano zdecydował się zaoferować nowy resort - administracji, wydzielony z MSWiA. "Mnie się wydaje, że jest to propozycja i prawa i  sprawiedliwa" - powiedział.

Dodał, że Platforma Obywatelska podczas wtorkowych wieczornych rozmów z PiS powróciła do pomysłu podatku liniowego. "Tym razem nieco wyższego - nie 15- a 16-proc. i lekko zmodyfikowanego" -  powiedział. Dodał, że PiS pamięta wypowiedzi Donalda Tuska po  wyborach parlamentarnych na temat tego, że "sprawa podatku liniowego przepadła".

"Nie rozumiemy więc, dlaczego wczoraj znów powróciła. Być może jednak jako element obecny bardzo często w negocjacjach - tzw. zaporowy" - ocenił.

ss, pap