"Wymażmy Izrael z mapy świata"

"Wymażmy Izrael z mapy świata"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ultrakonserwatywny prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad wezwał do "wymazania Izraela z mapy" i powiedział, że nowa fala palestyńskich zamachów zniszczy ten kraj - podała państwowa irańska agencja IRNA.
Wicepremier Izraela Szimon Peres zareagował apelem o wykluczenie za to Iranu z Organizacji Narodów Zjednoczonych. Oświadczył, że  wezwanie Ahmadineżada jest sprzeczne z Kartą Narodów Zjednoczonych i jest "równoznaczne ze zbrodnią przeciwko ludzkości". Podkreślił, że "jest nie do pomyślenia, żeby przywódca państwa członkowskiego ONZ nawoływał do ludobójstwa".

Według Peresa, który zajął stanowisko w liście otwartym do  premiera Izraela Ariela Szarona, sekretarzowi generalnemu ONZ i  Radzie Bezpieczeństwa należy przedłożyć wyraźne żądanie usunięcia Iranu z ONZ.

Deklaracje Mahmuda Ahmadineżada wzbudziły niepokój Waszyngtonu, który uznał je za potwierdzenie irańskich ambicji nuklearnych -  powiedział prasie rzecznik Białego Domu Scott McClellan.

Francuski minister spraw zagranicznych Philippe Douste-Blazy wezwał ambasadora Iranu i zażądał wyjaśnień. Powiedział, że dla Francji prawo Izraela do istnienia jest nienaruszalne. Oświadczył też, że jeśli prezydent Iranu rzeczywiście tak wypowiedział się na  temat Izraela, to jest to niedopuszczalne i wymaga jak najsurowszego potępienia.

Izrael uważa Iran za niebezpieczeństwo "oczywiste i aktualne" -  ocenił izraelski minister spraw zagranicznych Silwan Szalom. "Myślimy, że Iran usiłuje zyskać na czasie (...), aby wreszcie wyprodukować bombę atomową" - powiedział.

Poparcie dla Palestyńczyków jest głównym filarem Islamskiej Republiki, która oficjalnie odmawia uznania prawa do istnienia izraelskiego państwa. "Izrael musi zostać wymazany z mapy" -  powiedział prezydent Ahmadineżad na konferencji "Świat bez syjonizmu". Przyszło na nią około trzech tysięcy studentów, którzy skandowali "Śmierć Izraelowi", "Śmierć Ameryce".

"Nie ma wątpliwości, że nowa fala (palestyńskich zamachów) wymaże to piętno z oblicza muzułmańskiego świata - powiedział Ahmadineżad. - Każdy, kto uznaje Izrael, spłonie w ogniu gniewu muzułmańskiego narodu, a każdy islamski przywódca, który uznaje syjonistyczny reżim, uznaje tym samym podległość i porażkę islamskiego świata". Środowa wypowiedź Ahmadineżada, który prezydentem został latem tego roku, po ośmiu latach prezydentury reformatora Mohammada Chatamiego, to pierwsze od lat tego typu publiczne wezwanie.

Izraelski minister powiedział, że "reżim irański po raz kolejny wyraża nadzieję na zniszczenie państwa Izrael. Jest to bardzo ekstremalny typ reżimu, i dla społeczności międzynarodowej będzie koszmarem, jeśli zdobędzie on bombę atomową".

"Uważamy, że przyszła pora, aby wnieść sprawę Iranu na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ, i im wcześniej - tym lepiej" - dodał szef izraelskiej dyplomacji.

Za czasów prezydentury Chatamiego Iran wykazywał oznaki złagodzenia wrogości wobec Izraela. Ale Ahmadineżad, który należał do Strażników Rewolucji i jest konserwatystą religijnym, powiedział, że nie będzie ulgowego traktowania. "Świat muzułmański nie pozwoli swemu historycznemu wrogowi żyć w samym sercu jego ziemi" - oświadczył.

Tehran odrzuca oskarżenia o szkolenie i uzbrajanie palestyńskich ugrupowań militarnych, twierdząc, że udziela im jedynie poparcia moralnego.

Wcześniej w tym roku Iran informował, że opracował technologię uzyskiwania stałego paliwa rakietowego, co stanowi przełom umożliwiający poprawę dokładności rakiet. Zasięg irańskiej rakiety Shahab-3 (1300-1930 km) umożliwia dotarcie do Izraela i sił USA rozmieszczonych na Bliskim Wschodzie. Rakieta Shahab może być wyposażona w głowicę jądrową.

ss, pap