Rokita: nie będzie gry pozorów

Rokita: nie będzie gry pozorów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jan Rokita (PO) uważa, że obecnie nie ma po co podejmować rozmów z PiS. On sam nie zamierza spotykać się z  desygnowanym na premiera Kazimierzem Marcinkiewiczem.
"Rzecz jest na dzisiaj skończona, nie możemy dalej prowadzić jakiejś gry pozorów" - powiedział Rokita w czwartek dziennikarzom.

Według niego, w środę w Sejmie powstała większość parlamentarna ludowo-narodowa, a PO znalazła się w izolacji.

"Jeżeli pojawi się jakakolwiek szansa na to, aby wyrwać Polskę z  rąk koalicji Kaczyński - Lepper - Giertych, to należy zrobić wszystko w tej sprawie; ja traktuję to jako wręcz obowiązek obywatelski. To jest koalicja smutna i niebezpieczna" - powiedział Rokita.

Zapytany, co musiałoby się stać, by pojawiła się szansa na  współpracę PiS i PO, Rokita odparł, że szef PiS Jarosław Kaczyński "musiałby zlikwidować istniejącą koalicję z Samoobroną, LPR i  PSL".

"Jeżeli koledzy z PiS-u mają dowody na to, że porzucają dotychczasową koalicję, że przestają planować permanentne upokorzenia Platformy, że mają plan polityczny z Platformą, to  wtedy droga do rządu jest otwarta" - powiedział Rokita.

Oświadczył, że nie zamierza spotykać się z Marcinkiewiczem. "Oni będą budować rząd z Samoobroną i LPR, a Marcinkiewicz będzie się ze mną spotykać, żeby robić uśmiechy i coś udawać. Już dość tego udawania, teraz jest taki moment, że wszyscy muszą przestać kłamać i zacząć mówić prawdę" - stwierdził polityk PO.

Rokita powiedział, że od środy ma przede wszystkim poczucie smutku wynikającego z podwójnej zdrady. "Mam wrażenie, że w pewnym sensie politycy zdradzili wyborców, którzy postawili na rządy PiS i PO i to w sposób nie ulegający wątpliwości, prawie pół na pół" -  powiedział.

Po drugie - jak dodał - czuje, że PO została jednak zdradzona przez przywódców PiS, którym - według niego - marzy się nie  umiarkowany obóz budowany razem z Platformą i profesjonalny rząd, tylko "pełnia władzy zagwarantowana przez jakąś wielką konstrukcję ludowo-narodową, nawiązującą do dziedzictwa przedwojennego Chjeno- Piasta".

Według Rokity, na dzisiaj sprawa współpracy PiS-PO jest zamknięta. "Dzisiaj PiS musi sobie sam odpowiedzieć na pytanie, czy zamierza budować Chjeno-Piasta, czy zależy mu na obozie liberalno-konserwatywnym w Polsce" - uważa polityk PO.

Przyznał, że do Platformy wielokrotnie docierały sygnały, że PiS próbuje pertraktować z Samoobroną. Według niego, PO te sygnały analizowała, ale "odstawiała na bok". "Wiedzieliśmy, nie byliśmy idiotami, byliśmy dobrze poinformowani, nie lekceważyliśmy tego, ale zakładaliśmy, że trzeba się przygotowywać na lepszy scenariusz" - powiedział Rokita.

Pytany, czy po ewentualnym fiasku tworzenia rządu przez Marcinkiewicza, o stanowisko premiera mógłby pokusić się Jarosław Kaczyński, odparł, że uważa to za mało prawdopodobne.

Ocenił, że J.Kaczyński chce raczej być "budowniczym wielkiej struktury politycznej, która mogłaby jego brata za pięć lat ponownie wybrać na prezydenta, a nie człowiekiem, który wikłałby się w rozwiązywanie problemów bezrobocia, czy służby zdrowia".

Z tego też względu - uważa Rokita - J.Kaczyński obsadza jako przedstawicieli PiS w kluczowych instytucjach państwa "ludzi, którzy w nieformalnej hierarchii PiS mają bardzo małe znaczenie". "Których można w taki sposób zlikwidować" - powiedział, obrazowo pstrykając palcami.

"Usunięcie z urzędów Marka Jurka, albo Kazimierza Marcinkiwicza to jest kwestia wypicia kawy przez Jarosław Kaczyńskiego i jednego telefonu - nic więcej" - dodał.

Rokita przyznał, że nie spodziewał się takiego obrotu wydarzeń, w  którym Platforma pozostaje poza rządem. "W polskiej polityce jest coś takiego, że rozgrywają się scenariusze o dwa punkty gorsze od  najgorszych przewidywanych" - dodał.

Zapewnił jednak, że nie ma poczucia straconego czasu. "Mam raczej poczucie straconych szans, ale to już jest coś zupełnie innego" -  powiedział.

Rokita nie ma wątpliwości, iż w PO nie nastąpi rozłam. "Tym to  bym się nie martwił" - powiedział.

ss, pap