Ungier złamał tajemnicę państwową? (aktl.)

Ungier złamał tajemnicę państwową? (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marek Ungier, były szef gabinetu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, odpowie przed sądem za ujawnienie tajemnicy państwowej oraz składanie fałszywych zeznań.
Prokuratura Okręgowa w Katowicach skierowała do Sądu Rejonowego akt oskarżenia przeciwko niemu - poinformował w piątek jej rzecznik Tomasz Tadla.

Ungierowi grozi do pięciu lat więzienia.

Według prokuratury, były szef gabinetu prezydenta miał ujawnić tajemnicę państwową, informując b. ministra skarbu Wiesława Kaczmarka o działaniach podjętych wobec niego przez służby specjalne w związku z rzekomym przyjęciem przez niego łapówki. Fałszywe zeznania miał złożyć w postępowaniu dotyczącym PKN Orlen.

Śledztwo przeciwko Ungierowi było konsekwencją spotkania znanego biznesmena Jana Kulczyka z Władimirem Ałganowem, rosyjskim szpiegiem w Wiedniu w lipcu 2003 r. Po powrocie do Polski Kulczyk miał poinformować szefa Agencji Wywiadu Zbigniewa Siemiątkowskiego, że - według Ałganowa - b. minister skarbu Wiesław Kaczmarek i były szef Nafty Polskiej Maciej Gierej przyjęli od Rosjan 5 mln dolarów łapówki za pomoc w prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej.

"Informacja ta - zdaniem szefa wywiadu - była na tyle istotna, że  nadano jej klauzulę +ściśle tajne+. Zainicjował on działania służbowe w Agencji Wywiadu po to, żeby zweryfikować te informacje" - powiedział Tadla.

Zgodnie z procedurą, o sprawie Siemiątkowski poinformował prezydenta Kwaśniewskiego, a także m.in. premiera, ministra sprawiedliwości i szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W czasie śledztwa katowicka prokuratura zbadała obieg dokumentów w Kancelarii Prezydenta i wyodrębniła grupę osób, które mogły mieć związek ze sprawą. Z jej ustaleń wynika, że z informacją tą zapoznał się Ungier, posiadający certyfikat bezpieczeństwa, dotyczący informacji niejawnych.

"Zapoznając się z tą informacją przekazał ją prezydentowi. Odbyło się to w ten sposób, że 5 sierpnia poleciał on do Juraty, gdzie Kwaśniewski spędzał urlop. Tego samego dnia wrócił do Warszawy. Następnie zadzwonił do Wiesława K. i zaprosił go na rozmowę. Ta rozmowa odbyła się w Pałacu Prezydenckim 7 sierpnia" - powiedział Tadla.

Właśnie w czasie tej rozmowy - zdaniem prokuratury - Ungier miał powiedzieć Kaczmarkowi, że w sprawie rzekomej łapówki prowadzone są działania przez służby specjalne.

"Jest to niewątpliwie naruszenie tajemnicy państwowej, dlatego że klauzula +ściśle tajne+, naniesiona na informację przekazaną przez Agencję Wywiadu, nie była bezcelowa. Była po to, by chronić tę informację w sposób najwyższy z możliwych przewidziany przez polskie prawo, tymczasem dowiedziały się o niej osoby nieuprawnione, przy czym osoba jak najbardziej zainteresowana tą sprawą" - podkreślił Tadla. Dlatego prokuratura uznała, że Ugnier przekroczył swoje uprawnienia i zdradził tajemnicę państwową.

Drugi zarzut wobec Ungiera dotyczy składania fałszywych zeznań w innym prowadzonym przez katowicką prokuraturę śledztwie - w sprawie zatrzymania w 2002 roku ówczesnego szefa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego. Jest jednak także pośrednio związany z rzekomą łapówką.

"Będąc przesłuchiwany jako świadek w tej sprawie zeznał nieprawdę, że nic mu nie wiadomo na temat rzekomej łapówki oraz że nic nie wie na temat prowadzonego postępowania w tej sprawie" - powiedział rzecznik prokuratury.

Tadla wyjaśnił, że jeżeli świadek - w tym przypadku Ungier - chciałby uchronić się od ujawnienia tajemnicy państwowej, powinien był zasygnalizować to w czasie przesłuchania. Wówczas prokuratura musiałaby wystąpić o uchylenie tajemnicy. Ungier tego nie zrobił.

Rzecznik powiedział, że wśród zgromadzonych w sprawie dowodów są zeznania Kaczmarka i dokumentacja dotycząca obiegu dokumentów z kancelarii tajnej prezydenta, a także informacje z Polskich Linii Lotniczych LOT, Biura Ochrony Rządu, AW i ABW.

"To są informacje, które pozwoliły nam ustalić, że to właśnie Marek U. jest tą osobą, która krótko po tym, gdy się zapoznała z tą informacją, ujawniła ją byłemu szefowi ministerstwa Skarbu Państwa" - powiedział prokurator.

Śledztwo w sprawie Ungiera rozpoczęło się w listopadzie ub. roku na wniosek sejmowej komisji śledczej badającej sprawę PKN Orlen, po zapoznaniu się komisji z zeznaniami złożonymi przez Kaczmarka w prokuraturze w kwietniu 2004 roku. Kaczmarek najpierw ujawnił, że Ungier mu opowiedział o działaniach służb specjalnych. Potem podkreślał jednak, że nigdy nie twierdził, by informacje o  prowadzonych przeciwko niemu i Gierejowi działaniach służb specjalnych miał od Ungiera. Kaczmarek przekonywał, że w rozmowie z nim Ungier "odwoływał się wyłącznie do plotek krążących po  Warszawie", a rozmowa z nim "nie miała w żadnym razie charakteru ostrzegawczego".

"My daliśmy wiarę tym zeznaniom Wiesława K., które zostały złożone na początku tego postępowania. One korespondują z innymi dowodami i zdaniem prokuratora są wiarygodne" - podkreślił Tadla.

Kiedy w sierpniu tego roku prokuratura postawiła Ungierowi zarzuty, podejrzany mówił, że jest tym "zdumiony"; w czasie śledztwa skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień.

ks, pap