Nie-publicznych nie lustrujemy (aktl.)

Nie-publicznych nie lustrujemy (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Niedoszły ambasador Polski w USA Henryk Szlajfer nie będzie lustrowany na swoje życzenie - orzekł w Sąd Najwyższy. Nie jest dopuszczalne wszczęcie procesu lustracyjnego wobec jakiejkolwiek osoby, która nie pełni funkcji publicznej - uznał sąd.
Chodzi również o osoby , które nie pełniły takiej funkcji kiedyś, bądź na nią nie kandydują.

"Jest klincz: zamknięto mi drogę do merytorycznego wyjaśnienia mojej sprawy; to stwarza także bardzo poważny problem dla wielu ludzi, jak mają dochodzić obrony swoich praw" - powiedział po  ogłoszeniu uchwały SN Szlajfer. Nie wyklucza on powództwa cywilnego wobec "instytucji, które informacje o mnie rozpowszechniały". Walczy on także w sądzie administracyjnym z  IPN, który odmówił mu statusu pokrzywdzonego i ma nadzieję, że sąd ten "podejmie też wątek merytoryczny, a nie tylko formalny".

Orzeczenie SN zamyka drogę do Sądu Lustracyjnego osobom, które chciałyby - tak jak Szlajfer - oczyścić się z zarzutu agenturalności, a nigdy nie pełniły funkcji publicznych w  rozumieniu ustawy lustracyjnej. Nie jest jasne, czy oznacza to też umorzenie przez sąd już wcześniej wszczętych spraw Andrzeja Przewoźnika i Henryka Karkoszy - którzy też są w takiej sytuacji.

Szlajfer, dyrektor departamentu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, był zaakceptowanym przez premiera i prezydenta kandydatem na ambasadora RP w Waszyngtonie, gdy w czerwcu br. "Wiadomości" TVP podały, że z akt Instytutu Pamięci Narodowej wynika, iż mógł on być w latach 70. informatorem służb specjalnych PRL. Szlajfer - jeden z bohaterów wydarzeń marcowych w 1968 roku -  zaprzeczył tym zarzutom. Według "Wiadomości", w IPN ma się znajdować m.in. kwestionariusz ewidencyjny Szlajfera jako kontaktu operacyjnego o kryptonimie "Albin" i notatki służbowe z rozmów z  oficerem prowadzącym, płk. Komorowskim. Nie ma zaś zobowiązania do  współpracy z SB.

Sąd Lustracyjny - do którego Szlajfer zwrócił się o autolustrację - odmówił wszczęcia jego procesu, uznając, że nie pełni on funkcji publicznej w rozumieniu ustawy lustracyjnej. Po odwołaniu Szlajfera sąd w sierpniu spytał SN o sytuację osób, które ustawie nie podlegają, a chcą procesu. Ustawa mówi bowiem o wszczynaniu postępowania także "w szczególnie uzasadnionych przypadkach". Na  tej podstawie wszczęto autolustrację Karkoszy, opozycyjnego wydawcy z PRL, który nigdy nie pełnił funkcji publicznej, a został uznany za agenta przez IPN i dawnych kolegów z opozycji.

W czwartek trzyosobowy skład SN uznał, że nie można wszczynać postępowania lustracyjnego wobec osób, których ustawa lustracyjna nie wymienia jako podlegających lustracji. "Ten krąg jest zamknięty" - podkreślał w ustnym uzasadnieniu uchwały sędzia SN Piotr Hofmański. "Inaczej każdy mógłby się domagać procesu w  +szczególnie uzasadnionych przypadkach+" - dodał.

Zwrócił uwagę, że ten zapis ustawy odnosi się tylko do "spraw prawnie dopuszczalnych". Dodał, że ustawodawcy chodziło o to, by  sąd mógł sam z urzędu wszczynać procesy w "uzasadnionych przypadkach", a nie tylko na wniosek Rzecznika Interesu Publicznego - ale jedynie wobec osób z kręgu ustawy (czyli pełniących najważniejsze urzędy w państwie, parlamentarzystów, adwokatów, sędziów, prokuratorów i szefów mediów publicznych).

Hofmański przyznał, że uchwała nie jest korzystna dla Szlajfera. "Ustawodawca nie wymienił pana funkcji w ustawie lustracyjnej, a  SN nie może poprawiać ustawy, nawet gdy się z nią nie zgadza, tylko interpretować prawo" - dodał.

Ustawa lustracyjna przewiduje możliwość autolustracji wobec osób, które pełnią lub pełniły funkcje publiczne, a zostały publicznie pomówione o współpracę z tajnymi służbami PRL. Nie ma więc przeszkód by nadal trwały procesy autolustracyjne b. rzeczniczki rządu Tadeusza Mazowieckiego Małgorzaty Niezabitowskiej i  przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej Ferdynanda Rymarza.

Nie wiadomo zaś, czy po uchwale SN nie będą umorzone autolustracje Karkoszy i Przewoźnika (sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa). Gdy we wrześniu sąd wszczynał autolustrację Przewoźnika, podkreślał, że tę decyzję może zmienić, gdyby SN uznał, że nie można prowadzić autolustracji osób, które formalnie nie podlegają ustawie. Sam Przewoźnik powiedział w  czwartek PAP, że liczy, że jego proces będzie kontynuowany, bo był wszczęty, gdy jeszcze był on oficjalnym kandydatem na prezesa IPN; kolejny termin to 29 listopada.

W lipcu "Rzeczpospolita" podała, że w archiwach IPN w Krakowie odnalazło się oświadczenie b. kaprala SB Pawła Kosiby, że  Przewoźnik był jego agentem. Potem Kosiba to odwołał. Kolegium IPN wykluczyło jednak Przewoźnika z konkursu na prezesa IPN, powołując się na ustawę o IPN, dyskwalifikującą kandydata, wobec którego w  archiwach jest choćby najmniejsza informacja o jego możliwych związkach z tajnymi służbami PRL.

ks, pap