Rocznica "pomarańczowej rewolucji" (aktl.)

Rocznica "pomarańczowej rewolucji" (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Podczas uroczystości z okazji pierwszej rocznicy "pomarańczowej rewolucji" na Placu Niepodległości nie doszło do oczekiwanego pojednania między skonfliktowanymi obozami przywódców rewolucji - prezydenta Wiktora Juszczenki i byłej premier Julii Tymoszenko.
Byli sojusznicy, występując z trybuny, z której w ubiegłym roku razem protestowali przeciwko fałszowaniu wyborów prezydenckich, apelowali jednak o ponowne zjednoczenie "pomarańczowego" obozu.

Zarówno Juszczenko, jak i Tymoszenko ostrzegali w swych wystąpieniach, że brak jedności może doprowadzić do odwetu tych sił, których działania wywołały jesienią 2004 roku masowe protesty społeczeństwa.

Chociaż uroczystości rocznicowe zaczęły się późnym popołudniem, na kijowski Majdan od samego rana przybywali ludzie, którzy brali udział w ubiegłorocznych protestach. Niektórzy z nich jechali do  stolicy kilkanaście godzin.

"Swoją obecnością chcemy udowodnić, że nie jesteśmy rozczarowane, jak mówią w telewizji, lecz przeciwnie - jesteśmy zadowolone z  tego, co dzieje się w naszym kraju, i gotowe bronić tego, co udało się nam osiągnąć w zeszłym roku" - powiedziały PAP dwie mieszkanki Chersonia, oddalonego od Kijowa o całą noc jazdy pociągiem.

Po koncertach zespołów, które w ubiegłym roku rozgrzewały ludzi stojących 17 dni na mrozie, na scenie pojawili się politycy, biorący udział w tamtych wydarzeniach.

Dawny wicepremier w rządzie Tymoszenko, Mykoła Tomenko, wezwał niedawnych sojuszników do ponownej współpracy. "Pomimo rozbieżności wartości rewolucyjne są tym, co jednoczy +pomarańczową ekipę+. Te wybory na pewno wygramy" - powiedział o  przyszłorocznych wyborach do Rady Najwyższej (parlamentu).

Jako jedna z ostatnich z przystrojonej na pomarańczowo trybuny przemówiła Julia Tymoszenko. "Myśleliśmy, że rewolucja to bój, w  którym odnieśliśmy całkowite i natychmiastowe zwycięstwo; walka jednak trwa" - powiedziała była premier.

Dodała, że nie żywi pretensji do prezydenta, który rozwiązał we  wrześniu jej rząd. "O naszej przyszłości decydują nie posady, lecz dobro kraju. Chcę sprostować plotki, że Tymoszenko jest przeciw Juszczence" - podkreśliła.

Była premier również zaapelowała o zjednoczenie "pomarańczowej" ekipy. Powtórzyła, że pojednanie jest konieczne, ponieważ ci, którzy w ubiegłym roku zostali pokonani, będą dążyć do rewanżu, czyli do zwycięstwa w wyborach parlamentarnych.

"Każdy, kto przyszedł tu dzisiaj, jest tu dlatego, że kocha Ukrainę. Mamy dużo pytań, na które chcę odpowiedzieć, wierząc, że  idziemy dobrą drogą" - powiedział do uczestników obchodów prezydent Wiktor Juszczenko.

"Tym, którzy opuścili ręce, chcę powiedzieć: idziemy jedyną drogą sprawiedliwości dla każdego człowieka. Jest to droga demokracji, wolności i nadrzędności prawa. Właśnie o te wartości walczyliśmy w  ubiegłym roku" - oświadczył Juszczenko.

Prezydent podkreślił znaczenie wolności w życiu każdego człowieka i przypomniał, że w ostatnich miesiącach na Ukrainie znacznie poprawiła się sytuacja w zakresie wolności słowa.

"Mamy też wolność wyboru. Gwarantuję, że wybory do parlamentu w  2006 roku będą uczciwe i przejrzyste" - zapewnił.

Juszczenko mówił także o osiągnięciach gospodarczych ukraińskich władz, wśród których wymienił ponowną prywatyzację kombinatu górniczo-hutniczego "Kryworiżstal". Wskazywał też na konieczność walki z korupcją i potrzebę kontynuacji reform.

"Zrobiliśmy już dużo, ale jeszcze nie wszystko. Straciliśmy z  powodu ręcznego sterowania gospodarką. Źle się stało, że Ukraina zlikwidowała Strefy Wolnego Handlu. Jesteśmy też przekonani, że  nie trzeba było straszyć biznesmenów ponowną prywatyzacją" - mówił prezydent wyraźnie pod adresem Tymoszenko.

Nawiązując do konfliktu we władzach Juszczenko oświadczył, że nie żałuje żadnej z decyzji personalnych, które wtedy podjął. "Ludzie ci stali na Majdanie i jestem przekonany, że są to  profesjonaliści. Widziałem jednak, że po rewolucji w ekipie zaczął zanikać duch współpracy". Zdaniem prezydenta skandale, do których doszło, były spowodowane wysokimi ambicjami członków "pomarańczowej" ekipy. "Chciałbym, byśmy wyciągnęli z tego wnioski" - apelował.

"Ludzie, którzy stoją za moimi plecami, powinni się zjednoczyć. Wybory parlamentarne w następnym roku nie będą zwykłymi wyborami, to będzie walka o Ukrainę. Przysięgam, że jestem gotów zrobić wszystko dla ponownego zjednoczenia. Tylko nasze porozumienie jest gwarancją sukcesu" - mówił ukraiński prezydent.

Juszczenko zakończył wystąpienie słowami: "Sława Ukrainie". Po  przemówieniu prezydenta odśpiewano hymn państwowy "Szcze ne wmerła Ukraina" (Jeszcze nie zginęła Ukraina).

ss, pap