Korzenie terroru

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Witaj, nocy" jest filmem historycznym, ale nie mógł wejść do kin w lepszym momencie - trudno bowiem sobie wyobrazić lepszy opis sytuacji, w jakiej znajduje się współczesny świat.
Porwanie i zabójstwo premiera Włoch Aldo Moro w 1978 roku było dla ówczesnej Europy szokiem porównywalnym z zamachami na Nowy Jork i Waszyngton 11 września 2001 roku. Dlatego decyzja reżysera Marco Bellocchio o nakręceniu filmu o tym wydarzeniu jest bardzo trafna. Tym bardziej, że reżyser uciekł od łatwej publicystyki - wystarczy przypomnieć ostani film Ridleya Scotta "Królestwo niebieskie", który pod płaszczykiem historycznej opowiastki o wyprawach krzyżowych snuje rozważania o sensie interwencji wojskowej w Iraku. "Witaj, nocy" to świetne studium psychologiczne terrorystów. Oko kamery zatrzymuje się na skupionych twarzach porywaczy w kluczowych momentach ich akcji, film umiejętnie odtworza napięcie, jakie jest nieuchronne w tak stresującej sytuacji. Co ważne, Bellocchio nie stara się tego komentować - po prostu dokumentuje kolejne etapy porwania premiera starając się pokazywać reakcje porywaczy i świata zewnętrznego na zmianę wydarzeń.

Głównym bohaterem "Witaj, nocy" jest konflikt interesu. Obie strony mają bardzo silnie zaakcentowane, sprzeczne poglądy, właściwie przez cały film trwa nieustanna szermierka na argumenty. W ten sposób Bellocchio świetnie pokazuje źródła terroryzmu, który dziś jest obecny w naszym życiu. W latach 70. Czerwone Brygady marzyły o zaprowadzeniu komunistycznego porządku we Włoszech. Ponieważ nie miały na to szans przy użyciu demokratycznych narzędzi, sięgały po akty terroru. Dziś Osama bin Laden chce na Ziemi stworzyć jedno państwo islamskie, a ponieważ nie może tego dokonać w sposób pokojowy, decyduje się na zamachy. Źródło terroryzmu jest niezmienne - zawsze jest nim konflikt interesów. Różnią się tylko agrumenty, jakimi terroryści uzasadniają swoje zbrodnie.

Przewrotnie, "Witaj, nocy" jest filmem optymistycznym. Gdyby nie Bellocchio dziś na świecie nikt by nie pamiętał o Czerwonych Brygadach. Tak samo za 20 lat Osama bin Laden i jego zamachy będą tylko ponurym wspomnieniem, które uleci z ludzkiej pamięci - dopóki nie sięgnie po nie jakiś reżyser.

Agaton Koziński

"Witaj, nocy" ("Buongiorno, notte"), reż. Marco Bellocchio, Włochy, 2003