Teczki dla ubeków, ale nie wszystkie (aktl.)

Teczki dla ubeków, ale nie wszystkie (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Byli agenci lub oficerowie służb specjalnych PRL mogą mieć dostęp tylko do tych akt w IPN na swój temat, w których to oni są obiektem działań służb; wykluczone jest, by mieli dostęp do dokumentów "wytworzonych osobiście lub z ich udziałem w związku z pełnieniem zadań".
Tak uznał Trybunał Konstytucyjny w ogłoszonym we wtorek pisemnym uzasadnieniu swego wyroku z 26 października, który przyznał prawo dostępu do akt służb specjalnych PRL na swój temat wszystkim -  także oficerom i agentom tych służb.

Zgodnie z oczekiwaniami IPN, TK uznał w uzasadnieniu, że agent nie może mieć dostępu do swych doniesień na temat konkretnych osób. Według prezesa TK prof. Marka Safjana, taki dostęp naruszałby dobra osób inwigilowanych w PRL. "Taki ktoś mógłby zrobić z tych wiadomości jakiś użytek" - uzasadniał sędzia TK Jerzy Stępień.

IPN czekał na to uzasadnienie, by opracować nowe zasady dostępu do teczek. "Przygotujemy je tak szybko, jak to tylko jest możliwe" - powiedział p.o. prezes IPN Leon Kieres. Od 4 listopada, kiedy wyrok wszedł formalnie w życie, do IPN zgłaszają się już chętni do obejrzenia teczek na nowych zasadach. Według TK, IPN może już teraz udostępniać akta na nowych zasadach i to bez większych zmian swych procedur.

Wyrok TK zmienił ducha ustawy o IPN, której podstawą było nieujawnianie akt IPN oficerom i tajnym współpracownikom. W 1998 r. ustawę celowo skonstruowano tak, by tego ich pozbawić - aby  uniemożliwić im składanie oświadczeń lustracyjnych dopiero po  sprawdzeniu, czy w ogóle zachowały się akta ich współpracy.

Safjan przeciwstawił się opiniom, że wyrok TK kwestionuje taki sens lustracji. Podkreślił, że w ustawie o IPN nie chodziło o  to, by "tworzyć pułapkę i przyłapywać na kłamstwie", tylko o to, by na najważniejsze urzędy publiczne powoływać osoby, których przeszłość jest znana opinii publicznej. Dodał, że dostęp do akt, IPN określony przez TK, nie przeczy tej zasadzie.

W reakcji na wyrok, PiS chce przenieść wszystkie procedury lustracyjne do IPN, z prawem odwołania do sądu oraz zlikwidować urząd Rzecznika Interesu Publicznego i Sąd Lustracyjny. Krytykuje to i sąd, i RIP - choć ich szefowie przyznają, że po wyroku TK należy zmodyfikować ustawę lustracyjną.

Odnosząc się do projektu PiS, Safjan oświadczył, że nie znając szczegółów, nie chce go oceniać. Przypomniał jednak, że bez względu na to, jakie będzie przyjęte rozwiązanie, musi istnieć sądowa droga do skutecznego oczyszczenia się przez daną osobę - do  czego nie wystarczy zwykły proces cywilny o ochronę dóbr osobistych. Stępień dodał, że konstytucyjne prawo do sądu to nie tylko kwestia formalnej deklaracji danej ustawy, ale - skutecznej realizacji drogi sądowej.

TK dał wszystkim prawo dostępu do akt na swój temat, uznając za sprzeczne z prawem przepisy ustawy o IPN, które konstytucyjne prawo dostępu do dokumentów urzędowych uzależniały od uzyskania statusu pokrzywdzonego (nie dostawała go m.in. osoba będąca agentem lub oficerem służb PRL). Samą instytucję pokrzywdzonego TK utrzymał, ale zarazem stworzył możliwość dostępu do akt także osobom spoza tej kategorii.

Ponadto Trybunał uznał, że wszyscy mogą składać sprostowania bądź uzupełnienia do swych teczek z PRL. Akta te nie będą zmieniane ani usuwane, choć TK przyznał, że gromadzono je  "wielokrotnie w sposób przestępczy" i mogą być one nieprawdziwe. "Każdy, także agent, może dołączyć takie sprostowanie, by kiedyś obiektywny badacz mógł wszystko zweryfikować" - dodał Stępień.

Ostatnio Kieres mówił, że nie obawia się napływu tłumów chętnych do obejrzenia swych teczek w IPN po wyroku TK, choć liczy się ze  wzrostem zainteresowania tymi aktami. W nowej sytuacji będą musiały być wzmocnione piony - archiwalny i prawny Instytutu.

IPN dotychczas odmówił statusu pokrzywdzonego ponad 13 tys. osób. Powodem 12 tys. odmów było niezachowanie się materiałów służb PRL na temat danej osoby; 7 tys. osób dostało ten status i  udostępniono im ich teczki.

ss, ks, pap