Barwy klubowe

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dlaczego Jacek Dębski zaatakował AWS??

Jacek Dębski chciał opuścić swój urząd z hukiem, przedstawić się jako ofiara koalicji AWS-UW, i w ten sposób mieć szanse przeżycia przy następnym rządzie - mówią w kuluarach Sejmu politycy Akcji Wyborczej Solidarność o byłym prezesie Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki. Nieoficjalnie politycy koalicji wiążą sprawę Dębskiego z procesem lustracji. - Nie wykluczam, że wypowiedzią Dębskiego powinien się zainteresować prokurator - stwierdza poseł Piotr Żak, rzecznik AWS.
W wywiadzie udzielonym na własną prośbę "Gazecie Wyborczej" Jacek Dębski wyznał, że na przełomie października i listopada ubiegłego roku przyszedł do niego wysoki funkcjonariusz AWS i dopytywał się, czy w UKFiT nie ma jakichś "kwitów" na byłych szefów urzędu, czyli Aleksandra Kwaśniewskiego i Stanisława Paszczyka. Wedle relacji Dębskiego, miał on być szantażowany, że w wypadku niedostarczenia materiałów obciążających, sam zostanie oskarżony o współpracę ze służbami specjalnymi PRL. W kolejnych wywiadach zdymisjonowany już przez premiera szef UKFiT nie ustawał w atakach na AWS, gdyż - jak mówił - zależy mu na dobru tej formacji. Obficie tłumaczył, że przez cztery miesiące nie poinformował o szantażu przewodniczącego AWS, ponieważ nie udało mu się z nim skontaktować. A teraz czeka na telefon od Mariana Krzaklewskiego, bo tylko jemu może wyjawić nazwisko szantażysty. - Sytuacja jest... hm... przedziwna. Dębski dawno powinien o tym zajściu poinformować przewodniczącego, a nie ogłaszać przez media, że Krzaklewski ma do niego zadzwonić - uważa Piotr Żak. - Dębski nie zachował się jak człowiek honoru, ale ktoś go na to stanowisko powołał. Widać mechanizm doboru kadr nie funkcjonuje jak należy - uważa Aleksander Hall, poseł AWS, polityk SKL.
"Dobór kadr" jest w tym wypadku rzeczywiście oryginalny. W swojej politycznej karierze Dębski został już usunięty z Ruchu Młodej Polski i Koalicji Konserwatywnej. Powód był w zasadzie ten sam: nielojalność wobec własnego ugrupowania. Jacek Dębski należał też do Unii Polityki Realnej i Kongresu Liberalno-Demokratycznego. W ostatnich wyborach walczył o mandat posła, ale zdobył tylko 715 głosów. W swych ostatnich wypowiedziach eksminister deklaruje tym razem pełną lojalność wobec Janusza Tomaszewskiego, byłego wicepremiera, ministra spraw wewnętrznych i administracji, którego sprawa jest rozpatrywana przez sąd lustracyjny.
Równie burzliwa i pełna znaków zapytania była biznesowa kariera Dębskiego. Na początku lat 90. utracił stanowisko prezesa państwowego przedsiębiorstwa Ruch, gdyż jego pracę negatywnie oceniła rada nadzorcza. Zdaniem rady, udział Ruchu w utworzeniu spółki Empik nie był korzystny dla przedsiębiorstwa. Od 1994 r. kierował Łódzką Wytwórnią Papierosów. W tym czasie nagrał rozmowę z rzekomo oferującym mu łapówkę (w wysokości 30 tys. USD) Duńczykiem Henrikiem J. Kasetę zaniósł do prokuratury. Aresztowany Henrik J. bronił się, że to Dębski żądał łapówki. Sąd pierwszej instancji uniewinnił prezesa duńskiej firmy. Sprawa jest w apelacji.
- Wypowiedzi Dębskiego dyskredytują go jako polityka. Nie byłbym jednak zdziwiony, gdyby znalazł się teraz w ugrupowaniu przeciwników akcji - mówi Jacek Janiszewski, poseł AWS, polityk SKL. Zdaniem Wiesława Walendziaka, posła akcji, byłego szefa kancelarii premiera, wypowiedzi Dębskiego sprzyjają promocji prezydenta i SLD. Ryszard Czarnecki, poseł AWS, polityk ZChN, ubolewa: - Cała sprawa to political fiction, jakiś film zrealizowany według kiepskiego scenariusza.
W kręgach polityków AWS od miesięcy krąży pogłoska, jakoby Jacek Dębski skłamał w swoim oświadczeniu lustracyjnym, a wniosek do sądu w jego sprawie miał już być przygotowany. Gdyby tak było, zachowanie Dębskiego oznaczałoby po prostu uprzedzenie ciosu. Sam Dębski twierdzi, że pogłoski o kłamstwie lustracyjnym rozsiewają jego wrogowie i to właśnie miało go sprowokować do udzielenia wywiadu. Wcześniej Dębski już kilkakrotnie deklarował, że poda się do dymisji. Szumnie zapowiadane odejście miało nastąpić 8 sierpnia ubiegłego roku, gdyby nie powołano nowych władz PZPN. Do dymisji jednak nie doszło. Teraz pośrednią przyczyną odwołania go ze stanowiska ma być - wedle ministra - niemożność dotarcia przez kilka miesięcy do Mariana Krzaklewskiego.

Więcej możesz przeczytać w 10/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.