Mahmud Głupiousty

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Iranu liczy, że opluwając Izrael zdobędzie szacunek we własnym kraju. Pytanie, kiedy Irańczycy będą mieli dość przywódcy, przejawiającego jedynie talent krasomówczy.
Twierdzenie, że "holokaust to mit" słychać właściwie od zakończenia II wojny światowej. Najbardziej niestrudzonym propagatorem tej teorii był brytyjski historyk John Irving. W 1998 r. pozwał nawet do sądu prof. Deborah Lipstadt, która w swojej książce "Zaprzeczając holokaustowi" dowiodła, że jego twierdzenia są nieprawdziwe. Irving zarzucił jej szkalowanie i zniesławianie jego nazwiska Proces toczył się trzy lata, skończył się ostatecznie wyrokiem korzystnym dla Lipstadt.

Mahmuda Ahmadineżada do sądu podać się nie da. Ponieważ nie ma właściwie siły, która zmusiłaby go do zaprzestania tego typu komentarzy, w kółko atakuje on Izrael - wcześniej twierdził, że należy wymazać go z mapy świata. Co charakterystyczne, o irańskim prezydencie słychać tylko w sytuacjach, gdy mówi o państwie żydowskim. To właśnie jego strategia. Nikt nie szanuje go poza granicami kraju, więc najgłupsze nawet sformułowania jego sytuacji nie pogorszą - gorsza ona po prostu być nie może. Ale Ahmadineżad ma także niskie notowania w kraju, czerwcowe wybory wygrał ledwo, ledwo, prawdopodobnie za pomocą fałszerstwa. Dlatego teraz tak gorliwie opluwa Izrael - na Bliskim Wschodzie to państwo jest dla każdego wrogiem numer jeden, więc prezydent zbija polityczny kapitał w regionie na atakach na Tel-Awiw.

Wcześniej czy później Irańczycy zażądają od swego prezydenta i rządzącej nimi Rady czegoś więcej niż tylko pustych oskarżeń Izraela. "Cedrowa rewolucja" w Libanie pokazała, że mieszkańcom Bliskiego Wschodu nie wystarczają złote usta ich przywódców.

Agaton Koziński