Jednym z pierwszych głosujących był prezydent Iraku Dżalal Talabani, który swoją kartę wrzucił do urny w położnej na północy kraju Sulajmanii.
W punkcie wyborczym w bagdadzkiej dzielnicy Chulani policjanci przeszukiwali każdego wchodzącego do środka.
W oddalonym o około 110 kilometrów od Bagadu Ramadi otwarcie lokali wyborczych opóźniło się ze względów bezpieczeństwa.
Irakijczycy głosują po raz trzeci w tym roku. W styczniu wybrali tymczasowy parlament, a w październiku zatwierdzili w referendum napisaną przez ten parlament stałą konstytucję państwa. Wybory czwartkowe kończą formalnie okres budowy struktur demokratycznych w Iraku, zapoczątkowany po obaleniu Saddama przez wojska USA wiosną 2003 roku.
Uprawnionych do głosowania jest ponad 15 mln spośród 27 mln Irakijczyków. O 275 mandatów ubiega się 19 koalicji i przeszło 200 partii, które zgłosiły ogółem około 7000 kandydatów.
Ostateczne rezultaty mogą być znane dopiero za dwa - trzy tygodnie, bo 45 mandatów rozdzieli się według skomplikowanej metody dopiero po obliczeniu wyników w prowincjach.
ss, pap