"W 1970 r. doszło do zbrodni. Jeżeli jest zbrodnia, to powinna być kara, a tej kary nie było i do tej pory nie ma" - powiedział Kaczyński wieczorem pod Pomnikiem Ofiar Grudnia'70.
Według oficjalnych danych, w grudniu 1970 roku podczas masowych wystąpień przeciw siłom wojska i milicji w Gdyni, Gdańsku, Szczecinie i Elblągu zginęły co najmniej 44 osoby, a ponad 1160 zostało rannych.
W trakcie porannych uroczystości w Gdyni prezydent-elekt podkreślił, że jego uczestnictwo w obchodach "wynika z głębokiego zamiaru, głębokiej woli", "żeby tamte czasy zostały wyjaśnione do końca". Zastrzegł, że w rozliczeniu przeszłości nie chodzi o zemstę. "Tu chodzi o to, żebyśmy żyli w kraju, w którym wiadomo, że dobro jest dobrem, a zło - złem" - zaznaczył.
Powiedział, że ofiara robotników sprzed 35 lat stała się zaczynem do powstania w następnych latach struktur opozycji demokratycznej oraz wybuchu Sierpnia'80. W uroczystościach, które rozpoczęły się w Gdyni o 6. rano wzięło udział około 300 osób.
W Gdyni po południu sprzed bramy Stoczni Gdynia ruszyła droga krzyżowa. Uczestniczący w niej wierni przeszli do kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa, gdzie metropolita gdański abp Tadeusz Gocłowski odprawił mszę św. w intencji pomordowanych. Nastepnie uczestnicy uroczystości przeszli pod pomnik Ofiar Grudnia'70, gdzie odbył się apel poległych.
W uroczystościach w Szczecinie wziął udział premier Kazimierz Marcinkiewicz, który do Szczecina przyjechał prosto z unijnego szczytu w Brukseli. Wspominając poległych, podkreślił, że "wszyscy uczestnicy wydarzeń Grudnia '70 stanęli w obronie wartości podstawowych, w obronie godności człowieka, przelewali krew, odnosili rany. "Przybywam by oddać hołd, pochylić czoło, z wielką pokorą stanąć w tym miejscu dla Polski bardzo ważnym" - zaznaczył.
W Szczecinie rano odbyła się uroczysta sesja Rady Miejskiej, a w południe przed bramą stoczni odmówiono Anioł Pański w intencji ofiar. Uczestnicy uroczystości przeszli następnie pod pomnik Ofiar Grudnia '70 - Anioła Wolności. "Ojczyzna jest bezcenną wartością, dla której ocalenia potrzeba ofiary życia, ale także i cierpienia" - powiedział w trakcie modlitwy w intencji ofiar metropolia diecezji szczecińsko-kamieńskiej abp Zygmunt Kamiński.
Przed pomnikiem stali stoczniowcy z drewnianymi krzyżami, na których widniały tabliczki z nazwiskami zabitych przez wojsko i milicję w Grudniu 1970 roku.
"To w tym miejscu zapisano jedną z najtragiczniejszych kart w historii Polski" - powiedział prezydent Szczecina Marian Jurczyk. "Patrząc dziś na gmach Komendy Wojewódzkiej Policji mam przed oczami zabitych, czuję zapach gazu, swąd palonych przedmiotów" - wspominał.
W sobotę o rozliczenie osób odpowiedzialnych za krwawe stłumienie robotniczych manifestacji oraz represjonowanie demonstrantów w Elblągu w grudniu 1970 r. zaapelowała elbląska "Solidarność".
Przewodniczący elbląskiego regionu "Solidarności" Mirosław Kozłowski powiedział PAP w sobotę, że publiczne ujawnienie oraz postawienie przed sądem winnych tragedii robotników jest priorytetem dla specjalnie utworzonego w Elblągu Stowarzyszenia Represjonowanych i Internowanych.
ks, pap