Zostajemy w Iraku (aktl.)

Zostajemy w Iraku (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rząd przyjął wniosek do prezydenta o przedłużenie misji polskich żołnierzy w Iraku do końca 2006 r. - poinformował premier Kazimierz Marcinkiewicz po posiedzeniu rządu.
Spośród ugrupowań parlamentarnych jedynie PiS popiera inicjatywę Rady Ministrów; pozostałe kluby są przeciwne pozostaniu Polaków w Iraku.

Premier Kazimierz Marcinkiewicz, po wtorkowym posiedzeniu rządu, na którym zapadła decyzja w sprawie wniosku do prezydenta, podkreślił, że o przedłużenie misji prosiły władze Iraku oraz  sojusznicy z misji stabilizacyjnej. Dodał, że na ten cel zagwarantowano środki finansowe w budżecie ministerstwa obrony narodowej.

Wiceszef MON Stanisław Koziej poinformował, że liczebność polskiego kontyngentu, który miałby charakter doradczo- szkoleniowy, ma być zmniejszona w marcu do ok. 900 żołnierzy. Obecna zmiana, licząca 1450 żołnierzy, kończy pobyt w Iraku w  styczniu 2006 r.

Koalicja wielonarodowa w Iraku skupia obecnie 28 państw i liczy prawie 183 tysiące żołnierzy, z czego aż 160 tysięcy to  Amerykanie.

Kluby parlamentarne są podzielone w sprawie polskiej obecności w  Iraku. PO, SLD i LPR opowiadają się za wycofaniem naszych wojsk. Z  kolei PiS uważa, że polscy żołnierze powinni tam pozostać do  chwili ustabilizowania się sytuacji w Iraku.

"Polska misja w Iraku powinna zostać zakończona" - mówił we  wtorkowych "Sygnałach dnia" sekretarz generalny PO Grzegorz Schetyna. B. minister obrony narodowej, wicemarszałek Sejmu Bronisław Komorowski (PO) powiedział zaś w radiowej Trójce, że  Polska nie musi podejmować decyzji o przedłużeniu obecności polskiego kontyngentu w Iraku o rok.

Także były minister obrony narodowej, szef klubu SLD Jerzy Szmajdziński uważa, że Polska na początku 2006 roku powinna zakończyć misję w Iraku. Przemawia za tym - według Szmajdzińskiego - m.in. to, że zostały tam wybrane nowe władze, które mogą wziąć odpowiedzialność za kraj oraz fakt, że możliwości wojskowe Polski wyczerpują się.

Również LPR opowiada się za "jak najszybszym" wycofaniem wojsk polskich z Iraku. Szef Ligi Roman Giertych uważa, że utrzymywanie polskiej misji w tym kraju ponad okres, który był dotychczas przewidziany, jest "wielkim błędem strategicznym". Postuluje on, aby polscy żołnierze zostali przeniesieni do pełnienia innych misji pokojowych, np. w Afganistanie.

Przewodniczący Samoobrony Andrzej Lepper powiedział, że  wtorkowa decyzja powoduje "ochładzenie" stosunków Samoobrony i rządu, bo  Samoobrona nigdy nie zaakceptowała "udziału polskich żołnierzy w  okupacji Iraku".

Odmiennego zdania w sprawie zaangażowania wojskowego Polski w  Iraku jest szef klubu PiS Przemysław Gosiewski. Jego zdaniem, zakończenie misji jest zależne od procesu stabilizacji w tym kraju.

"Jeśli uda osiągnąć się postęp w stabilizacji Iraku w ciągu pierwszego półrocza (2006 roku), to nie powinniśmy być tam dzień dłużej, niż tego wymaga sytuacja" - mówił. Według Gosiewskiego, szybkie opuszczenie Iraku przez wojska koalicyjne mogłoby spowodować dezorganizację tego kraju. Zwrócił też uwagę, że przy podejmowaniu decyzji w tej sprawie trzeba uwzględnić stosunki polsko-amerykańskie.

Zdaniem prof. Marka M. Dziekana z Katedry Badań nad Bliskim Wschodem Uniwersytetu Łódzkiego, udział Polski w operacji w Iraku od początku był wielkim błędem, a wtorkowa decyzja rządu sprawia, że nasz kraj będzie nadal w nim tkwił.

Z kolei strateg wojskowy gen. Bolesław Balcerowicz uważa, że  warunki wycofania polskich żołnierzy z Iraku powinny być związane z wymiernymi korzyściami politycznymi i gospodarczymi i to dobrze, iż Polska "nie wykonuje gwałtownych ruchów" i jest przewidywalna w  swoich zachowaniach.

ks, pap